"Byłem na dnie
Walczyłem podwójnie
Szukając drogi
Prosta zagadka jest jak labirynt
Która zmienia się co sekundę
Nie jestem w stanie wytłumaczyć co poczułem
Ale wiem, że będziesz nade mną czuwać
To co powiedziałaś krąży mi po głowie
Nadal zastanawiam się o co Ci chodziło
Raz wzloty, raz upadki, ale kocham to
Nadal to kocham
Kręcisz mnie, ale kocham to uczucie
Tak, czuję się jak w huraganie i straciłem kontrolę
Raz wzloty, raz upadki, ale kocham to
Nadal kocham, nadal kocham"
- Eric Saade -Still Loving It
Liam
Suzan osunęła się na ziemię,a ja w ataku paniki nie wiedziałem co mam zrobić.Chodziłem w około dziewczyny.
-Louis, zadzwoń po pogotowie !-krzyknąłem do chłopaka,a ten od razu sięgnął po telefon. Po chwili słyszałem jego rozmowę.
To prawda spieprzyłem sprawę,ale to nie znaczy,że Su już nic dla mnie nie znaczy.
Po piętnastu minutach przyjechała karetka i zabrała dziewczynę.
-Czy mógłbym z wami pojechać ?-zapytałem kobiety,która już miała zamykać drzwi.
-A kim pan jest ?
-Jestem jej chłopakiem. To znaczy byłem jeszcze pół godziny temu. Błagam panią.
-Dobrze, wsiadaj.-powiedziała,a ja od razu wsiadłem do pojazdu.
Chwyciłem dłoń Suzan i delikatnie ją pocałowałem.
-Wszystko będzie dobrze.-szepnąłem bardziej do siebie niż do niej. Nie wiedziałem co może być przyczyną tego omdlenia. Pozostaje mi tylko modlić się,aby nie okazało się to czymś poważnym.
Po jakimś czasie,który zdawał się trwać wiecznie dojechaliśmy do szpitala.
Kobieta,która czuwała ad Su zabrała ją do środka.
Od razu pobiegłem za nimi,ale lekarz zabrał dziewczynę do jakiejś sali,gdzie nie chciał mnie wpuścić.
-Cholera !-zakląłem uderzając pięścią w drzwi. Do moich oczu zaczęły napływać łzy.
Najzwyczajniej w świecie się o nią bałem. Nie wiedziałem co jej jest i to było najgorsze.
Widzieliśmy się wczoraj i nie zauważyłem u niej niczego niepokojącego.
Siedziałem przed salą około godziny kiedy w końcu zza drzwi wyłonił się lekarz prowadzący Suzan.
-Co z nią ?-momentalnie podniosłem się z krzesła i podszedłem do mężczyzny.
-A kim pan jest dla pacjentki ?
I znowu to cholerne pytanie. Dlaczego lekarze muszą być tak denerwujący ?!
-Suzan to moja dziewczyna.- musiałem kłamać. W innym wypadku pewnie nic by mi nie powiedział.
-Martwię się o nią. Czy mógłby mi pan coś powiedzieć ?
Mężczyzna wziął głęboki oddech i zaczął mówić:
-Wykryliśmy u pańskiej dziewczyny anoreksję. Jest to zaburzenie wagi polegające na jej celowej utracie. Jednak czasami pacjent nie wie,że jest ofiarą tej jakże podstępnej choroby.
-Sugeruje pan,że Suzan świadomie doprowadziła się do takiego stanu ?
-Tak jak mówiłem, czasami dzieję się to nieświadomie.
-Rozumiem, czy mógłbym się z nią zobaczyć ?
-Dobrze, ale tylko na chwilę. Dziewczyna dopiero co się ocknęła.
-Oczywiście.-powiedziałem i chwilę później znalazłem się w pomieszczeniu.
Suzan leżała na szpitalnym łóżku i wpatrywała się w sufit. Jednak kiedy tylko mnie dostrzegła podniosła się i zaczęło analizować sytuację.
-Liam ? Co ty tu robisz ?-zapytała.
-Musiałem dowiedzieć się co ci jest.
-Niepotrzebnie. Wszystko ze mną w porządku. Nic mi nie jest.
-Suzan masz anoreksję ! To dla ciebie nic ?!-krzyknąłem.
-To już nie twoja sprawa, tak ?
-Zapomnijmy na chwilę tej całej sytuacji. Chcę ci pomóc.
-Nie musisz mi pomagać. Nie dam sobie wmówić choroby.
-Su, proszę cię...Nie zachowuj się ja dziecko, to poważna sprawa.
-Wracam do domu.-powiedziała chcąc wstać z łóżka,ale ją zatrzymałem.
-Nie dotykaj mnie.-syknęła.
-Nie wygłupiaj się, musisz tu zostać.
-Nic nie muszę,a już na pewno nie ty będziesz o tym decydował.
Złapałem ją za ramiona, spojrzałem dziewczynie w oczy i wpiłem się w jej usta.
Z początku się szarpała,ale chwilę później uległa.
Rozkoszowałem się tą chwilą,bo wiedziałem,że może już więcej się nie powtórzyć.
Suzan w końcu oderwała się od moich ust.
-Nie powinieneś tego robić.-oznajmiła spokojnie.
-Wiem,ale tak bardzo cię kocham.
-Gdybyś mnie kochał nie zdradziłbyś mnie.
-Wiem Su, nie powinienem był, ale to wszystko wymknęło mi się z pod kontroli.
Uwierz mi, proszę.
-A jakie mam do tego podstawy ?
-Nie powiesz mi chyba,że nic nie poczułaś. Że to nic dla ciebie nie znaczyło.
Dziewczyna odwróciła się do mnie plecami.
Odwróciłem ją z powrotem do siebie i dopiero wtedy dostrzegłem,że płacze.
Płaczę przeze mnie. Czułem się jak skończony dupek, tak właściwie to nic byłem.
Przyciągnąłem ją do siebie dając jej schronienie w moich ramionach. A sam zatopiłem twarz w jej włosach.
-Pozwól mi sobie pomóc.-szepnąłem jej do ucha.
-Chyba jest już na to za późno,nie uważasz ?
-Błagam cię Suzan, daj mi to wszystko naprawić. Nie przekreślaj nas.
-Ty to zrobiłeś Liam.-powiedziała w tym samym momencie odrywając się ode mnie.
Miała rację, to ja wszystko zniszczyłem.
Kiedy usłyszałem otwierające się drzwi od razu odwróciłem się w tamtym kierunku.
Po chwili w pomieszczeniu znalazł się jakiś chłopak.
Suzan
To wszystko było dla mnie trudne. Naprawdę nie chciałam tracić Liam'a ,ale nie mogłam inaczej postąpić. Nie po tym co zrobił.
I jeszcze ta cholerna choroba. Nie miałam pojęcia,że jakieś idiotyczne diety mogą być powodem anoreksji. Gdybym wiedziała,że to tak się skończy nigdy nie zastosowałabym żadnej z nich.
Kiedy w drzwiach stanął Patrick od razu mi ulżyło. Tego mi właśnie było trzeba. Rozmowa z kimś kto nie jest zamieszany w tę całą sytuację.
Kiedy tylko mnie zobaczył na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
-Dziewczyno, w coś ty się wpakowała ?-zapytał nie zwracając uwagi na Liam'a i przytulając mnie.
-Sama już nie wiem.-powiedziałam.
Liam przyglądał się tej całej sytuacji ze zdziwieniem.
-Kto to jest ?-zapytał w końcu.
-Obchodzi cię to ?-odparłam zjadliwie.
-Proszę cię nie traktuj mnie tak.
To,że nie jesteśmy razem nie znaczy,że przestałaś mnie obchodzić.
-To jest Patrick, mój znajomy.-powiedziałam po chwili zastanowienia.
-Wydaje mi się,że powinieneś już pójść.
-No jasne.Trzymaj się.-powiedział i opuścił salę.
Mimo,że mnie zranił nie chciałam go tak traktować Ale był to swego rodzaju mechanizm ochronny. Chciałabym,aby mnie całował, przytulał. mówił,że mnie kocha. Żeby po prostu był. Tylko tyle. Ale oboje zakończyliśmy ten rozdział w naszym życiu.
-Cieszę się,że przyszedłeś.zwróciłam się do Patrick'a,który siedział na krześle obok mojego łóżka.
-Drobiazg. Musiałem cię zobaczyć i upewnić się,że wszystko z tobą w porządku.
-Chyba jednak nie. Podobno jestem anorektyczką.
-Jak to ?
-To wszystko przez te cholerne diety,które stosowałam.
-Wiesz jakie to niebezpieczne ? Aż tak ci się śpieszy na tamten świat ?
-Jeśli na to spojrzeć z tej strony to byłoby to dobre rozwiązanie.
-Przestań. Nie możesz tak mówić.
-Dlaczego ? Nikogo by to nie obchodziło.
-Skąd masz te pewność ?
-Po prostu to wiem. Dla każdego jestem tylko zbędnym bagażem.
-Dla niego też ? No wiesz, dla tego chłopaka,który tu był.
-On i ja to już zamknięty rozdział. Już się o to postarał.
-Przykro mi.
-Dlaczego ? Teraz będę mogła żyć bez ograniczeń.
Do sali wpadła nagle ciocia Isabell. Była cała roztrzęsiona.
-Boże Suzan, co ci się stało ?
-Nic, naprawdę nic. Tylko zemdlałam z nadmiaru nieprzyjemnych wrażeń.-oznajmiłam spoglądając na Patrick'a.
-Pójdę już.-powiedział chłopak całując mnie w policzek.-Wpadnę jeszcze jeśli nie będziesz miała nic przeciwko temu.
-No jasne,że nie. Wpadaj kiedy tylko chcesz.-posłałam mu ciepły uśmiech.
Chłopak wyszedł z sali,a ja zostałam z ciotką w tej wielkiej sali.
Cześć !!!!
Nie planowałam dodania dzisiaj nowego rozdziału,ale miałam napad weny i jak widać ukazał się. Nie jest długi,ale to zawsze lepiej niż nic.
KOMENTUJCIE
Pozdrawiam N;*
Su anorektyczka?!
OdpowiedzUsuńBoroczka ;(
Ale podziwiam ją, za to, że tak postawiła Liamowi :D
Tylko szkoda, że zakończyli swój związek :[
Mam nadzieję, że nowy rozdział niedługo i życzę dużo weny i czasu ^^
Mam nadzieje ze Suzan wybaczy Liamowi! Rozdział fajny :D czekam na kolejny! Weny życzę i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń