niedziela, 9 listopada 2014

52 "Stare małżeństwo."

Witajcie kochane !
Zacznę od tego,że chciałam was przeprosić za 
moją długą nieobecność. Po pierwsze byłam na wycieczce,a 
po drugie brakowało mi pomysłu na jakąkolwiek notkę.
Ale już jestem i nadrabiam zaległości na wszystkich blogach.
A już kilka ich jest ;-) 



 
Więc trzymajcie za mnie kciuki. 
Chciałam was też zaprosić na tego najnowszego jak i tego założonego 
całkiem niedawno.
 i
Są one o 5Sos,ale nie jako tych sławnych,więc nawet jeśli 
ich nie słuchacie opowiadania mogą wam się spodobać.
Powstały pod wpływem ogromnej weny twórczej,więc są dla mnie
podwójnie ważne i miło by było,gdyby ktoś tam zajrzał.
Dodatkowo każde z  moich opowiadań ( poza tym) 
jest dostępne także na Wattpadzie.
Pozdrawiam N;*





~*~
Ciągnąc Liam'a za rękę biegłam w kierunku budynku szpitala. Dzisiaj w końcu mogłam zobaczyć moją małą kruszynkę i był to wyjątkowo ważny dzień.
Liam co chwila wybuchał głośnym śmiechem,najwyraźniej nie potrafiąc zrozumień mojego zainteresowania.
-Podzielam twój entuzjazm,ale za chwilę zostanę bez ręki.-powiedziała, ja momentalnie się zatrzymałam. 
-Przepraszam.-spuściłam głowę,gdy na moje policzki wstąpiły rumieńce.
Chłopak zrobił kilka kroków w moim kierunku. Przyjrzał mi się uważnie i nachylił się,aby pocałować rumiane miejsce.
Szybko wykonałam unik i z powrotem pociągnęłam go w kierunku szpitala.
-Musimy iść !-krzyknęłam uprzednio.
Jestem pewna,że Liam wywrócił oczami,ale byłam zbyt pochłonięta biegiem,aby na niego spojrzeć.
Kiedy już byliśmy przed drzwiami chłopak zderzył się z moim ciałem. 
W tym samym momencie poczułam przyjemny dreszcz,który nim wstrząsnął.
-Umm...Przepraszam.-tym razem to jego twarz przybrała szkarłatny kolor.
Zaśmiałam się cicho,co spotkało się z westchnieniem chłopaka.
-Zdążyłem już zapomnieć,jak uroczo się śmiejesz.
Uśmiechnęłam się promiennie i przelotnie cmoknęłam jego policzek.
Otworzyłam ogromne drzwi i niemal od razu uderzył we mnie podmuch gorącego powietrza.
Szybkim krokiem podążyłam w kierunku windy,która miała za zadanie zawieźć nas na drugie piętro.
Niemal od razu dostrzegłam salę 412. Spojrzałam niepewnie na Liam'a,kótry pokiwał tylko głową w geście potwierdzenia i wyciągnął rękę ,aby zapukać do drzwi.
Po usłyszeniu cichego proszę chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi.
Kobieta za biurkiem niemal od razu podniosła się z miejsca i wyciągnęła swoją szczupła dłoń w moim kierunku.
-Czy możemy się z nią już zobaczyć ?-zapytałam,zanim doktor Connor zdążyła otworzyć usta.
-Naturalnie,nie widzę ku temu przeciwwskazań.
Doktor popchnęła drzwi i ruszyła korytarzem ku sali,w której znajdowała się nasza córeczka.
Kiedy za dużą szybą zobaczyłam łóżeczka z dziećmi nie posiadałam się ze szczęścia.
Marzyłam tylko o tym,aby w końcu dowiedzieć się jak wygląda ta kruszyna.


~*~
Kołysząc dziecko w ramiona wpatrywałam się w drogę przed nami.
Dziewczynka ssała swój paluszek i wyglądała przy tym naprawdę uroczo.
-Jak ją nazwiemy ?-zapytałam.
-Myślałem,że tym masz jakiś pomysł.-oznajmił drapiąc się po karku.
-Oczywiście,że mam,ale miała nadzieję,że ty także się wykażesz.
-Ja ? Jestem facetem, nie znam się na takich rzeczach.
-Och,zapomniałam,że jesteście do dupy. Wszyscy bez wyjątku.
-Ej..To nieprawda. 
-A więc ?
-Co ?-spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jakie imię proponujesz ?
-Może Gemma, imię siostry Harrego. Zawsze mi się podobało.
-Ugh, żartujesz ?
-Coś nie tak ? Nie podoba ci się ?
-Nie,nie o to chodzi. Po prostu od samego początku,kiedy już znałam jej płeć,miałam zamiar ją tak nazwać.
-Naprawdę ?
-Tak,bardzo lubię to imię.



~*~

 -Naprawdę możesz ją wziąć na ręce Luke.-powiedziałam po raz kolejny,ale chłopak nadal się wahał.
-Jesteś naprawdę uroczy, taki nieporadny.-zakpiła Meredtith,za co została obrzucona morderczym spojrzeniem.
Razem z blondynką wybuchłam śmiechem,nie zwracając uwagi na zażenowanie chłopaka.
-Ona jest taka krucha. Po prostu się boje,że stanie się jej krzywda.
-Zapewniam cię,że nic takiego nie będzie miało miejsca.
Chłopak najwidoczniej, w końcu uwierzył w moje słowa,bo pochwycił ode mnie Gemmę i delikatnie przycisnął do swojej piersi.
Nachyliłam się nad dziewczynką,aby poprawić koszulkę,która podniosła się do góry.
-Słodko razem wyglądacie, naprawdę.-rozmarzyła się Merry za co oberwała ode mnie poduszką.
-No co ?- udawała zdziwioną.
-Pstro.
Spojrzałam na Luke,na którego twarzy malował się szeroki uśmiech.
-Grabisz sobie.-powiedziałam dokładnie wiedząc jakie są myśli chłopaka.
Przynajmniej po części ich się domyślałam.
-Zachowujecie się jak stare małżeństwo. Nawet ja z Marco, jesteśmy mniej niemożliwi.
Blondyn wybuchł śmiechem.Chwilę się wahała,jednak ostatecznie także do niego dołączyłam.
-Idioci.-odparowała Meredith i także się zaśmiała.
 
 

Szablon by S1K