wtorek, 31 grudnia 2013

03 "Let Me Go"

"Na początku miłości trze­ba chodzić bar­dzo os­trożnie,
do­piero później można się puścić pędem przez po­la pros­to w objęcia ukocha­nego,
 kiedy ma się pew­ność, że nas nie wyśmieje, jeśli się potkniemy." 

                                                                                      - Jonathan Carroll



Kiedy znaleźli się w końcu na świeżym powietrzu Suzan w końcu mogła odetchnąć.
Pomimo to,że kawiarnia  nie byłą zatłoczona,było tam strasznie gorąco.
Liam pokierował dziewczynę w stronę parku. Chodzili po parku rozmawiając o wszystkim i o niczym. Właściwie w ochach przechodniów mogli wyglądać jak para.
Suzan spojrzała na zegarek,który spoczywał na jej ręce,który wskazywał godzinę 19:00.
Spędzili ze sobą  bite sześć godzin,a jej wydawało się jakby to był kwadrans.
Każda chwila z nim spędzona była za krótka. Mogłaby iść przez ten park godzinami byle on był  jej boku. To dziwne,ze znając go zaledwie dwa dni zdążyła się do niego przywiązać jak do wieloletniego przyjaciela. Wystarczyło kilka godzin,a wiedziała o nim wszystkie najistotniejsze rzeczy.
-Spotkasz się ze mną jutro ?-zapytał po chwili ciszy.
-Z wielką chęcią.Wiesz, to dziwne,ale wydaje mi się jakbym znała cię od zawsze.
-Mam tak samo.-zaśmiał się.-Mam pomysł, zaśpiewaj mi coś.
-Tutaj ? Teraz ?
-Tak,w końcu żyje się tylko raz. Chyba,ze jesteś nieśmiertelna,to masz nieograniczony czas.
-Bardzo śmieszne.-powiedziała siadając na ławce,którą właśnie mieli mijać.
https://31.media.tumblr.com/0349eb050e2829c2466e59f8e8e6bca1/tumblr_mt3y3zvldR1sfwumuo1_500.gif
-Dobrze,zaśpiewam ci,ale jeśli choć raz się zaśmiejesz dostaniesz po głowię.-oznajmiła i zaczęła śpiewać piosenkę Let Me Go. Po chwili dołączył się do niej Liam.
Ich głosy idealnie się ze sobą komponowały. Śpiewali patrząc sobie w oczy i nie wiedzieć kiedy dotarli do końca piosenki.
-To było...-zaczął.
-Cudowne.-dokończyła za niego Suzan.
-Tak. Jak mogłaś mówić,że nie potrafisz śpiewać jesteś świetna ?
-Nieprawda.
Po chwili milczenia powiedziała:-Powinnam wracać do domu. To był długi dzień.
-Tak, odprowadzę cię.
-Nie musisz,ale będzie mi miło.
Od razu pomaszerowali w kierunku domu Suzan. Dziewczynie wciąż serce biło jak oszalałe.To co wydarzyło się kilka minut temu na długi czas zostanie jej w pamięci.
Kiedy już byli na miejscu Liam złapał jej obie ręce i powiedział:
-Do zobaczenia jutro.
Chciał już odejść,ale ona go zatrzymała.
-Liam,zaczekaj..
-Tak ?
-Chciałam powiedzieć..Dziękuje ci za ten dzień, było naprawdę wspaniale.Od dłuższego czasu tak dobrze się nie bawiłam.
-Cieszę się.
-No to do jutra.-powiedziała całując go w policzek.

                                                                  *****
Następnego dnia zaraz po przebudzeniu Suzan zaczęła odtwarzać sobie wydarzenia z wczorajszego dnia. Tak  trudno było jej się z nim rozstać. Nie powinna się tak do niego przywiązywać,ale mimo,że chciała nie potrafiła inaczej. To było silniejsze od niej.
 Ten chłopak przyciągał ją do siebie niczym magnez.


Po powrocie do domu Liam poszedł od razu do swojego pokoju,więc nie doszło do konfrontacji z chłopakami.
Chciał pobyć sam, wspominając miniony dzień.
Wciąż nie mógł przestać o niej myśleć, była niczym narkotyk, jak uzależnienie z,którego trudno się wyleczyć.
Ale on wcale nie chciał się z niej wyleczyć. Czym byłby świat bez tej cudownej dziewczyny ?
Była delikatna i zmysłowa zarazem. 
Chłopak sięgnął po komórkę,chcąc wysłać esemesa do Suzan. Wcześniej jednak sprawdził godzinę.
10:15 rano.
-O której mam po ciebie przyjechać ? taka była treść wiadomości.
Odpowiedź dostał natychmiastowo.
-Tak właściwie to nawet zaraz. 
-Okey,będę za pół godziny. 
Wysłał ostatniego esemesa i od razu podszedł do szafy szukając odpowiedniego stroju.
Kiedy Suzan dostała od Liam'a od razu przystąpiła do wybierania stroju. Przy nim musiała wyglądać idealnie. Nie była nawet mowy o jakiś niedoskonałościach.
Jako,ze dzisiaj było znacznie chłodniej niż wczoraj zdecydowała się na nieco cieplejszy strój.
Kiedy już była gotowa usłyszała dzwonek do drzwi.
Poszła otworzyć i stał przed nią nie kto inny jak Liam. Pocałowała chłopaka w policzek i poszła po torebkę,która zostawiła w kuchni.
-Ciociu, ja wychodzę.-powiedziała i chwilę później już jej nie było.
Zeszła razem z Liam'em do samochodu,który musiał kosztować fortunę.
-To,gdzie wybieramy się dzisiaj ?
-Niespodzianka.
-No proszę cię, nie znoszę niespodzianek.
-Będziesz musiała trochę pocierpieć.-zaśmiał się za co dostał kuksańca w bok.

02 "Tiramisu"

"Do­piero późną nocą, przy szczel­nie zasłoniętych ok­nach
  gry­ziemy z bólu ręce, umiera­my z miłości"
                                                    
                                                                            - Małgorzata Hillar


Kiedy Suzan wprowadzała ostatnie poprawki w swoim stroju, wybija godzina 12:30.
Zawiesiła torebkę na ramieniu i skierowała się do przedpokoju,gdzie czekała na nią ciotka Isabell.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedziała gładząc dziewczynę po równo ułożonych włosach.
Miała rację, Suzan wyglądała przepięknie. Idealnie dopasowana do jej figury sukienka z gatunkowo dobrego materiału spoczywała na jej ciele. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy,że jest naprawdę piękną kobietą,za którą ogląda się niemal każdy chłopak.
-Dziękuje.-powiedziała uśmiechając się serdecznie do ciotki.
Była kobietą po trzydziestce,ale mimo to nadal wyglądała młodo. Aż dziwne,że nie ma męża.
Suzan bardzo ją kochała. Kobieta opiekowała się nią od tego tragicznego wypadku jej rodziców.
Isabell była jej jedyną rodziną,poza nią nie miała nikogo. Rozumiały się doskonale.
-Baw się dobrze.-powiedziała kobieta kiedy Suzan miała już wychodzić.
-Obiecuję. Nie musisz się martwić,nie wrócę późno.
-Jesteś dorosła,nie musisz mi się tłumaczyć.
-Wiem.Do zobaczenia, później.

Po piętnastominutowym spacerze dziewczyna była już na miejscu.
Rozglądała się po kawiarni,szukając wzrokiem chłopaka,którego imienia jak do tej pory nie udało jej się poznać.
W końcu go dostrzegła. Był ubrany w koszulkę w serek,a na nią założoną miał marynarkę i do tego jeansy. Była pod wrażeniem. Była wręcz przekonana,że nie jest typem chłopaków,którzy się tak ubierają,a ty takie miłe zaskoczenie.
Kiedy tylko podeszła do stolika chłopak wstał i odsunął krzesło,aby mogła usiąść.
-Dziękuje.-powiedziała,nadal będąc pod wrażeniem jego niepowtarzalnego piękna.
Zatonęła w jego brązowych oczach,w których nie było widać końca.
Chłopak się odezwał,a ona wróciła na ziemię.
-Wczoraj nie zdążyłem ci się przedstawić. Liam Payne.-powiedział wyciągając rękę w jej kierunku,którą od razu ujęła.
-A ja Suzan Evening.Miło mi cię poznać.-obdarzyła go najpiękniejszym uśmiechem świata.
I nagle coś jej zaczęło świtać. Od samego początku wydawało jej się,że skądś tego chłopaka zna.
-Czy ty nie jesteś wokalistą..? -chłopak nie dał jej skończyć.
-Tak,to ja. Ale chyba się na mnie nie rzucisz i nie zaczniesz piszczeć ?
-A wyglądam na taką ?-Liam pokręcił przecząco głową.
-A więc stąd to całe przedstawienie ?-zaczęła.-Zaprosiłeś mnie na kawę,abym przypadkiem nie powiedziała komuś jak chamsko potraktowałeś mnie w sklepie ? Dla gwiazdy image ( czyt. imicz)
to ważna sprawa,prawda ?
-Co ? Nie, nie jestem takim dupkiem za jakiego mnie uważasz. Czy to,że jestem sławny oznacza,że już nie mam uczuć i nie mogę zaprosić kogoś na kawę za głupią wpadkę w sklepie ?
-Może faktycznie trochę przesadzam,ale do tej pory nie spotkałam kogoś twojego pokroju. Ale to naprawdę tak wyglądało.
-Na pierwszy rzut oka może i tak,ale wcale nie mam wobec ciebie złych zamiarów.
-A więc przepraszam,że na ciebie naskoczyłam.
-Przeprosiny przyjęte.-oznajmij,kolejny raz jeszcze obdarzając ją swoim powalającym uśmiechem.
Pod dziewczyną ugięły się nogi, i gdyby nie fakt,że siedziała już doszło by do bliskiej konfrontacji z podłogą.
Musisz się uspokoić.-powtarzała sobie w myślach.
I,żeby nie było pomówień nie zachowywała się tak dlatego,że Liam był sławny. Co to,to nie. Nie należała to tego typu dziewczyn,które mdleją na widok kogoś znanego. Po prostu nie mogła zapanować nad bijącym od chłopaka ciepłem i pięknem,które wywierało na niej bardzo duży wpływ.
 Do ich stolika podeszła kelnerka podając im karty dań.
-Poproszę wodę z cytryną.-powiedziała oddając dziewczynie kartę.
-Nie masz ochoty czegoś zjeść ?-zapytał i nie czekając na jej odpowiedź powiedział do kelnerki:-To samo co dla tej pani i dwie porcje tiramisu.
Kelnerka,która pożera wzrokiem jej  towarzysza, w końcu oprzytomniała i zabrała od niego kartę po czym odeszła od stolika.
 Suzan nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Jak ona się pięknie śmieje.-pomyślał chłopak nie odrywając od niej wzroku.
-Co cię tak śmieszy ?-zapytał w końcu.
-Ta kelnerka pożerała cię wzrokiem. Była tak w ciebie zapatrzona,że ledwo była w stanie słuchać tego co do niej mówisz. To zabawne jak ludzie zachowują się na twój widok.
Przecież ty zachowujesz się dokładnie tak samo.-powiedział jej wewnętrzny głos.
-Wiem.Czasami zastanawiam się czy ludzie zadają się ze mną ze względu na to kim jestem i czy jeśli nie byłbym tym kim jesteś czy nadal coś bym dla nich znaczył.
-To musi być trudne.Ta niepewność,nieufność.Wydawało mi się,że życie gwiazdy jest idealne,ale ona ma także swoje minusy.
-Tak, do ciągłe ukrywanie się. Nie mogę nawet wyjść na zakupy,żeby jakaś psychofanka się na mnie nie rzuciła. To bywa męczące. Czasami mam ochotę odpuścić,skończyć z tym wszystkim,ale czy to by coś dało ? Zapewne byłoby tylko gorzej.
-Twoje życie jest naprawdę trudne.
-Tak,ale teraz opowiedz mi o sobie.
-O mnie ? Moje życie nawet trochę nie przypomina twojego,ale dobrze.
Co chciałbyś wiedzieć ?
-No, nie wiem. Na przykład wszystko ?
-Okey.-zaśmiała i zaczęła opowiadać.-Kiedy miałam trzy latka moi rodzice zginęli w wypadku samochodowy.Od tej pory zajmowała się mną ciotka Isabell. Mam tylko ją. Jeśli chodzi o Londyn to tu się urodziłam i jeszcze nigdy nie wyściubiłam nosa z tego miejsca. Moim marzeniem,ale się nie śmiej jest pojechać do Rio. Zobaczyć ten słynny karnawał,poznać tych ludzi.To miejsce zawsze wydawało mi się takie magiczne. 
Gram na gitarze i trochę śpiewam,ale amatorsko. Moja ciotka uważa,że powinnam pójść do szkoły muzycznej,ale chyba się do tego nie nadaję.

-Musisz mi kiedyś zaśpiewać.Na pewno jesteś świetna.
-Zapomnij.-oboje zaczęli się śmiać.
Mimo,że  znali się niespełna dwa dni rozmawiali, śmiali się jakby znali się od bardzo dawna.
Do ich stolika znowu podeszła kelnerka przynosząc ich zamówienie.
-Dziękujemy.-powiedział Liam uśmiechając się ,a dziewczyna omal nie zemdlała.
Kiedy odeszła zabrali się do jedzenia tiramisu.
-Umm..Jest pyszne. Smakuje zupełnie jak to,które robiła moja babcia kiedy jeszcze żyła.
-Przykro mi.-powiedział chłopak.-Musi ci być ciężko.
-Zdążyłam się już przyzwyczaić,że moją jedyną rodziną jest ciotka Isabell. 
 Dziewczyna spojrzała na zegarek,który wisiał na ścianie kawiarni.
Wskazywał 15:30. Kiedy ich talerze były już opróżnione chłopak zapytał:
-Co powiesz na spacer ?
-Dobrze. Tylko pójdę zapłacić.
-Daj spokój. Ja to zrobię. To ja cię tu zaprosiłem,więc ja płacę.-powiedział tonem ,który nie przyjmował sprzeciwu.
-Skoro chcesz.
Suzan nałożyła z powrotem swoją skórzaną kurkę i wyszli na zewnątrz.
____________________________________________________________________
Ta dam. Mam nadzieję,że dotrwaliście do końca.
Pozdrawiam N;*

poniedziałek, 30 grudnia 2013

01 "Grzeczna dziewczynka "

"Kochanie, rozświetlasz mój świat jak nikt inny
Sposób w jaki poprawiasz włosy kompletnie mnie rozbraja
Ale,kiedy uśmiechasz się w ziemię, nie trudno stwierdzić
Że nie wiesz
Nie wiesz jak piękna jesteś
Gdybyś tylko mogła zobaczyć to, co widzę ja
Zrozumiałabyś dlaczego pragnę cię tak bardzo
Właśnie teraz, patrzę na ciebie i nie potrafię uwierzyć
Że nie wiesz, oh, oh
Nie wiesz jak piękna jesteś ! oh, oh,
I to właśnie sprawia, że jesteś piękna"

                                                                    -One Direction - What Makes You Beautiful



 Długo nad tym myślała,ale w końcu zadzwoniła pod numer,który dostała od chłopaka.


Nim usłyszała drugi sygnał wcisnęła czerwoną słuchawkę, myśląc "Przecież to szaleństwo. Ja go w ogóle nie znam."
Odłożyła telefon na szafkę,ale on jak na złość zaczął dzwonić.
-Żeby to tylko nie był on.-powtarzała.
W końcu sięgnęła po diabelskie urządzenie. I jakby nazłość na ekranie widniał jego numer.
Wcisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła komórkę do ucha zastanawiając się co ma mu powiedzieć.
-Halo.-usłyszała
-Umm..Cześć to ja.-nie musiała nic więcej mówić. Chłopak od razu wiedział,że to ta jakże piękna dziewczyna,którą staranował w sklepie.
-Czyli jednak nie stchórzyłaś ? Myślałem,że taka grzeczna dziewczynka jak ty nie umawia się z obcymi chłopakami na kawę.-usłyszała jego śmiech.
-Ha,ha,ha. Nie jestem jak to określiłeś grzeczną dziewczynką,ale mam swoje zasady.
-Ale zadzwoniłaś, co świadczy o tym,że o nich zapomniałaś.
-Zrobiłam to w ramach wyjątku.A poza tym,gdybym ci wtedy odmówiła nie dał byś mi spokoju.
-Prawdopodobnie by tak było.-tym razem ona się zaśmiała.
 -To może  jutro o 13:00 w Markizie ?
-Dobrze..Tak,więc do jutra.

                                                                *****
Chłopak odłożył telefon z zadowoleniem. Najpiękniejsza dziewczyna na świecie zgodziła się iść z nim na randkę. Która, tak właściwie nie jest randką,ale grunt w tym,że się z nim spotka.
Chłopak skierował się do kuchni,gdzie czekali na niego przyjaciele.
-A Liam się zakochał.-zaczęli śpiewać kiedy tylko chłopak znalazł się w środku.
-Ale macie zabawę,prawda ? Harry,a tym przypadkiem nie miałeś zrobić zakupów ?.-próbował zmienić temat,co zazwyczaj nie wychodziło mu najlepiej.
Chłopaki widząc,że ten si rumieni zaczęli kontynuować swoją piosenkę.
-Błagam was.
 Po długich namowach w końcu przestali śpiewać,choć przyszło im to z trudem.
-To kiedy ją poznamy ?-zapytał Niall.
-Sam jeszcze jej dobrze nie poznałem.Nie wiem nawet jak ma na imię.-w tym momencie wszyscy,prócz Liam'a wybuchli śmiechem.
-Brawo stary.-poklepał go po ramieniu Zayn.-Zaprosiłeś dziewczynę na randkę,a nie wiesz jak ona się nazywa.
-To nie jest randka,przynajmniej ona o tym nie wie. To jest rekompensata,że wpadłem na nią w tym sklepie. Ale jest naprawdę śliczna.
-Jakie to uroczę.-rzucił Louis udając poważnego.
-Ale przynajmniej mam jej numer.
-Chociaż tyle.-zakończył Harry i podirytowany Liam poszedł do swojego pokoju.
Nikt, tak jak oni nie potrafił doprowadzić go do wściekłości.Ale każdy z nich wiedział,że to tylko wygłupy. Nie traktowali tego na serio.
Ale w tej sprawie dla Liama nie było nic zabawnego. Cały dzień myślał o tej dziewczynie,a jedyne co o niej wie jest to jaki ma numer.
 Ze wszystkich chłopaków to on był najbardziej wrażliwy i poważny.
Owszem, lubił się czasem powygłupiać,ale wiedział kiedy powinien przestać.
Ale mimo wszystko byli przyjaciółmi i kiedy zdarzyła się sytuacja,że potrzebował rady, czy pomocy oni przy nim byli.

                                                                     *****

Następnego dnia  Suzan zaraz po przebudzeniu,a obudziła się o 10:45 stanęła przed szafą i zaczęła przeglądać swoje rzeczy. Mimo,że nie znała tego chłopaka chciała mu się pokazać z jak najlepszej strony. Był przystojny i coś w jego sposobie bycia nie pozwalało jej o nim zapomnieć.
Przed oczami cały czas miała jego promienny uśmiech.
Jako,że od rano było słonecznie ubrała jedną ze swoich ulubionych,zwiewnych,ale zarazem , sukienek i  do tego dodatki,które świetnie się ze sobą komponowała.
Tak właściwie to od dawna tak się nie stroiła,ale dla tego chłopaka było warto.
Mimo tego,że nic o nim nie wiedziała.
_________________________________________________________________
I oto jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję,że wam się podoba i komentujcie.
Buziaki N:*

niedziela, 29 grudnia 2013

Prolog


Suzan jak w każdy sobotni poranek poszła po zakupy. Dzień był piękny.Świeciło słońce,a na niebie widać było białe obłoczki. Spotykała ludzi,których znała od lat. Uśmiechali się do niej i posyłali pogodne spojrzenie. Szła zatłoczoną ulicą, co nie było dziwne zważając na porę i przyglądała się budynkom,które niczym się od siebie nie różniły. Były niemal identyczne.
Zaciągnęła świeżego powietrza i szła dalej przed siebie.
Taka była jej codzienność. Nie zdarzało się tu nic nadzwyczajnego. Każdy dzień był podobny do poprzedniego. Weszła do sklepu,w których pachniało świeżym pieczywem. Zaczęła rozglądać się za produktami,których potrzebowała.
Kiedy jej koszyk był już pełny skierowała się do kasy. Kolejka była już dość spora.
Kiedy odeszła jedna osoba, a ona miała zrobić krok do przodu ktoś ją popchnął,a wszystkie rzeczy z jej koszyka znalazły się na podłodze.
Świetnie.-pomyślała. Zdążyła już zwrócić na siebie uwagę całego sklepu.
Zaczęła się podnosić,gdy ujrzała sprawce tego całego wypadku.
Chłopak ściągnął okulary zaczynając zbierać jej zakupy.
-Bardzo cię przepraszam,zagapiłem się i tak jakoś wyszło.-zaczął się tłumaczyć.
-Nic nie szkodzi.-powiedziałam pomagając mu ze zbieraniem.
Kiedy było już po wszystkim z powrotem stanęła w kolejce.
Wydawało jej się,że chłopak zdążył się już ulotnić,ale jednak się myliła.
Stał obok niej wpatrując się w nią z zainteresowaniem.
-Jestem ci wdzięczna,że pomogłem mi pozbierać te wszystkie rzeczy,a nie tak po prostu mnie z tym zostawiłem,ale teraz chyba możesz już iść.-dziewczyna starała się,żeby zabrzmiało to jak najbardziej uprzejmie.
-Tak wiem,ale pomyślałem,że w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę.
-Nie mam specjalnie czasu..
-Ale nie mówisz nie ? -przytaknęła.
Chłopak wyciągnął kartkę i zaczął coś na niej pisać,a następnie jej ją podał.
-Zadzwoń, kiedy już będziesz miała czas, dobrze ?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Proszę cię. Muszę ci to jakoś wynagrodzić.
-Wcale nie musisz,ale dobrze. Zadzwonię.
-Super,A teraz muszę lecieć. Do zobaczenia.-posłał jej ciepły uśmiech i wyszedł ze sklepu.
Chłopak był niebiańsko przystojny i tym trudniej było mu odmówić.
Kiedy już zapłaciła za zakupy wróciła do domu.
Nie wiedzieć czemu nie wspomniała ciotce o historii ze sklepu.
Wieczorem kiedy siedziała w pokoju słuchając muzyki zaczęła rozmyślać o obietnicy złożonej chłopakowi.
Kiedyś w końcu będzie musiała do niego zadzwonić. Długo nad tym myślała,ale w końcu zadzwoniła pod numer,który dostała od chłopaka.
___________________________________________________
I to by było na tyle jeśli chodzi o prolog. Wiem,że nie jest on arcydziełem,ale mam nadzieję,że wam się podoba.
Pozdrawiam N;*

Wprowadzenie.

Główną bohaterką opowiadania jest Suzan.
Jest dziewiętnastoletnią dziewczyną z pozoru nieśmiałą i bojącą się ryzyka.
Ale tak naprawdę  jest tego przeciwieństwem.
Jej motto życiowe to: Żyj pasją, a spełnisz marzenia.
Suzan gra na gitarze i przecudownie śpiewa ( czego jest nieświadoma.)
Po śmierci rodziców zamieszkała z ciotką Isabell,która nakłania ją do zapisania się do szkoły muzycznej.
Mieszka w Londynie i tam wychowywała się jako dziecko.











Inni bohaterowie:

Harry Styles:



















Zayn Malik:




















Liam Payne:




















Louis Tomlinson:




















Niall Horan:


















Postaram się jeszcze dziś dodać prolog,ale niczego nie obiecuje.
Buziaki N;*
Szablon by S1K