piątek, 31 stycznia 2014

11 "Raz na zawsze"

" Wszystkie z moich wspomnień trzymają cię tuż obok
W chwilach ciszy, wyobrażam sobie, że tu jesteś
Wszystkie z moich wspomnień trzymają cię tuż obok
Twe ciche szepty, ciche łzy
Obiecałam sobie, że będę próbować
Odnaleźć w tym życiu drogę powrotną
Mam nadzieję, że jest sposób
Byś dał mi znak, że wszystko u ciebie w porządku
Przypominając sobie znów, że to jest warte wszystkiego
Więc mogę wracać do domu"

                                                       -Within Temptation- Memories 


 2 tygodnie później...

Meredtih
Nadal nie mogę uwierzyć,że moja wizyta w Londynie trwała tak krótko, bo zaledwie tydzień.
Świetnie się bawiłam w towarzystwie Suzan, Aaron'a i jej chłopaka- Liama'a.
To naprawdę całkiem fajny gość. Chociaż z początku myślałam,ze jest zadufaną w sobie gwiazdeczką. Ale jak widać pozory mylą.

Siedziałam właśnie w domu Marco i razem oglądaliśmy telewizję. Chłopak przeskakiwał z kanału na kanał,ale gdy usłyszałam wzmiankę o One direction j kazałam chłopakowi odłożyć pilota.
-Uwielbiany przez miliony fanek zespół One direction niedawno zakończył trasę koncertową.Ale my dopiero teraz dowiadujemy się jak chłopcy spędzali czas wolny.
-Daj głośniej.-poprosiłam chłopak z ciekawością oglądając program.
Chłopak bez niepotrzebnych ceregieli zrobił to o co prosiłam.
-W mediach niedawno ukazały się zdjęcia Liam'a Payne z do tej pory nieznaną nam dziewczyną.
-O cholera.-powiedziałam i sięgnęłam po telefon. Wysyłam Suzan esemesa i poleciłam jej,aby włączyła telewizor.
-Według naszych przypuszczeń może być to jedna z fanek zespołu. Czyżby dziewczynie udało się usidlić naszego przystojniaka ? -zapytała kobieta z fałszywym usmiechem.
Na ekranie telewizora pojawiły się zdjęcia bez koszulki całującego się z tą dziewczyną.
- A to świnia.-powiedziałam sięgając po pilota i wyłączając telewizor.
-Nie wierzę,że on jej to zrobił.I pomyśleć,że uważałam,ze jest spoko gościem.Gdybym go teraz dopadła zabiłabym go gołymi rękami.
-Merry, uspokój się.-powiedział Marco przyciągając mnie do siebie.
-Po prostu nie rozumiem jak ten dupek mógł zrobić to Suzan.


Suzan
Kiedy odczytałam wiadomość od Merry od razu włączyłam telewizor. Ale nie spodziewałam się,że to co tam zobaczę może być tak okropne. Jak on mógł mi to zrobić ? 
Zastanawiam się czy ta jego pierwsza akcja to przypadkiem też nie była prawda ?
Byłam wściekła...Już nawet nie miałam ochoty płakać. 
Byłam wściekłą na siebie,bo dałam mu się tak wykorzystać i na niego,że przez ten cały czas byłam jego zabawką. 
A ja jak ta głupia czekałam,aż mój "chłopak" wróci z tej cholernej trasy koncertowej.
Wiedziałam,że to nie wypali..
Od początku wiedziałam,ze ten związek nie ma sensu,ale łudziłam się,że może jednak nam się uda.
 Idiotka...Jestem cholerną idiotką.
Zgarnęłam z łóżka torebkę i wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. 
Postanowiłam do niego pojechać i prosto w oczy powiedzieć co o nim myślę.
Nie miałam ochoty znowu się chować i udawać,ze nic się nie stało.
Wydarzyło się już zbyt dużo,a ja nie zamierzam dalej ciągnąć tej szopki.
Po piętnastu minutach jazdy metrem znalazłam się na miejscu. 
Przed tym jego cholernym pałacem.
Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi uśmiechnięty blondyn.
-Cześć Su, właź.-powiedział.
-Cześć, ja tylko na chwilę.
Skierowałam się do salonu,gdzie siedziała cała czwórka oglądając film. Chwilę później dołączył do nich także Niall.
-Cześć Liam.-powiedziałam zjadliwie.
-O Suzan .-powiedział,a na jego twarzy pojawił się uśmiech, od którego od razu zrobiło mi się nie dobrze.
Chłopak chciał mnie pocałować,ale w porę się uchyliłam.
-Nie dotykaj mnie.-syknęłam.
-Su, co się dzieję ? 
-To ty mi powiedz. 
-Ale o czym ? -zapytałam. Miałam ochotę pacnąć go prosto w twarz.
-Błagam cię Liam. Nie rób z siebie większego debila.
-Skarbie, o co ci chodzi ?-chciał mnie objąć,ale znowu się uchyliłam.
-Nie nazywaj mnie tak. Dlaczego mi to robisz, co ?
Dlaczego nie masz nawet odwagi mi tego powiedzieć ? Dlaczego mnie zdradziłeś, ty cholerny dupku ?
-Su, ja.-chłopak dopiero teraz zdał sobie sprawę o czym tak naprawdę mówię.
No co ?-krzyknęłam na niego.
-Byłem pijany i..-nie dałam mu skończyć.
-Wymówki tego typu są tak banalne i myślisz,że ja w to uwierzę ?
-Ale to prawda. Ja naprawdę cię kocham. Suzan, błagam cię.
-To koniec Liam. Definitywny koniec. Zapomnij o mnie, ja zapomnę o tobie i po sprawie. Bądź sobie dalej tą gwiazdeczką z wielkim ego,ale mnie daj spokój.Raz za zawsze. Żegnam.-powiedziałam i skierowałam się do drzwi.Ale nim zdążyłam do nich dojść osunęłam się na ziemię.

PRZECZYTAŁEŚ=SKOMENTUJ 

Witajcie kochani !
Przepraszam,że rozdział króki,ale miałam pomysł i musiałam skończyć notkę w takim właśnie momencie.
Jeszcze raz proszę was o komentowanie. To dla mnie bardzo ważne.
Bo jeśli nikt nie czyta tego bloga, to powinnam zastanowić się nad skasowaniem go ?
Bo jak na razie pojawiają się tylko komentarze z linkami do innych blogów.
Pozdrawiam N:*  

poniedziałek, 27 stycznia 2014

10 "Współodpowiedzialny"

"Nigdy się nie poddajesz
kiedy się załamuję
Twoje ramiona są zawsze otwarte
I szybko wybaczasz
Kiedy popełniam błąd
Kochasz mnie w mgnieniu oka

Nie zasługuję na Twoją miłość
Ale dajesz mi ją i tak
Nie mogę się nacieszyć
Jesteś wszystkim czego potrzebuję
I kiedy odchodzę
Ty zrywasz się i biegniesz za mną
To właśnie robisz
I nie zasługuję na Ciebie"

             
                                          - Plumb- Don't deserve you


Suzan
To był ten dzień.. Dzień kiedy moje życie wywróciło się do góry nogami. Dzień,w którym straciłam wszystko co było dla mnie ważne. Tego dnia nie zapomnę do końca życia.
27 lipca 2004. Ta data przywoływała u mnie najczerniejsze myśli.
Dzień,w którym moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym.Z moich oczu zaczęły płynąć stróżki łez.
Nie chciałam o tym myśleć, ale jak mogło być inaczej ? Rok w rok na nowo przeżywałam wydarzenie sprzed dziesięciu lat. Wciąż żyje tym co stało się tamtej nocy.
Ale nie mogę zapomnieć, tylko to mi pozostało..pamięć.
To jedyny dowód na to,że moi rodzice kiedyś żyli. Że byli tu ze mną i cieszyli się każdym kolejnym dniem. Nigdy nie pomyślałabym,że moich kochanych rodziców spotka coś tak okropnego.
Podeszłam do komody wyciągając z niej paczkę papierosów, wyciągnęłam jednego, zapaliłam i zaciągnęłam się.
To była moja odskocznia w chwilach kiedy w mojej głowie kłębiły się najgorsze możliwe scenariusze. Często myślałam o śmierci. Wyobrażałam sobie jak będzie ona wyglądała  i czy ktoś w ogóle będzie za mną płakał. Ale kiedy spotkałam Liam'a wszystko się zmieniło.
Zaczęłam dostrzegać sens życia. Wiedziałam,ze jestem komuś potrzebna...Że jestem dla kogoś ważna. Kolejny raz zaciągnęłam się moim papierosem opadając na łóżko. Tak bardzo chciałabym,żeby tu teraz ze mną był. Żeby wziął mnie w ramiona i powiedział,że wszystko będzie dobrze.
A ja wpiłabym się w jego usta i nigdy nie pozwoliła przerwać tej chwili.
Ale teraz go tu nie ma. Koncertuje cholera wie gdzie i od kilku dni nie daje znaku życia. Nie miałam mu tego za złe,ale bardzo go teraz potrzebowałam.
Ostatni już raz zaciągnęłam się papierosem, zgasiłam go i uchyliłam okno,ale ciocia Isabell niczego nie wyczuła.
Jej też było ciężko. Mimo,że nie okazywała tego w ten sposób co ja wiedziałam,że jej też nie jest łatwo. Straciła swoją jedyną siostrę, swoją jedyną rodzinę.
Mój telefon zaczął wibrować przerywając ciszę panującą w pomieszczeniu. Od razu po niego sięgnęłam. Był to esemes od Meredith.

Mam dla ciebie niespodziankę...
Załatwiłam ci występ na imprezie organizowanej przez jakąś stacje radiową.
To dla ciebie wielka szansa,co ty na to ?
                                                      Odpisz szybko, Meredith

Kolejna niespodzianka Meredith. Byłam jej wdzięczna za tak duże zaangażowanie,ale chwilowo nie miałam nastroju. Jestem tylko ciekawa jakim cudem ominęłam moment kiedy Merry stała się moją menadżerką. Orałam chusteczką łzy i rozmazany makijaż podnosząc się łóżka.
Postanowiłam jej odpisać.

Chwilowo nie jestem w nastroju.
Idę na cmentarz do rodziców, pamiętasz ?

Mój telefon odezwał się niemal natychmiastowo .Ale tym razem moja przyjaciółka postanowiła zadzwonić.
M: Kochana, jak się czujesz ? Całkiem zapomniałam, przepraszam.
S:Nic się nie stało.
M: Rozumiem,że przeżywasz teraz ciężki okres,ale ten koncert to dla ciebie wielka szansa.
Stałabyś się rozpoznawalna i na pewno dostałabyś się do tej szkoły muzycznej.
S: Sama, nie wiem. Muszę jechać na cmentarz, to dla mnie bardzo ważne.
M:Rozumiem. Jeśli byś się zdecydowała koncert ma odbyć się jutro o 20:00  w Wembley Stadium.
S:Zastanowię się jeszcze, do zobaczenia.
M:Trzymaj się, mała.

Wcisnęłam czerwoną słuchawkę tym samym kończąc rozmowę. Może i Merry miała rację ?
To dla mnie szansa na karierę i nie mogę jej zaprzepaścić.
Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z mieszkania.
Godzinę później byłam na cmentarzu przed grobem moich rodziców.
Na nagrobku widniał napis:
Cornelia i Philip Evening. Na zawsze w naszych sercach.
Przejechałam dłonią po płycie nagrobkowej.
-Bardzo za wami tęsknie.-szepnęłam jednocześnie powstrzymując łzy.
Podniosłam się kiedy usłyszałam czyjeś kroki.
Przede mną pojawił się chłopak. Chłopak,którego ojciec zabił moich rodziców.


Patrick 
Kiedy dziewczyna tylko mnie ujrzała spiorunowała mnie wzrokiem. Zresztą cóż się jej dziwić ?
Straciła dwie najważniejsze osoby w swoim życiu i to przez mojego ojca. Wiedziałem,że była to tylko i wyłącznie jego wina,ale jakoś nie mogłem się za to nie obwiniać.
-Cześć.-powiedziałem wyciągając rękę w jej kierunku. Ale tak jak się spodziewałem nie wykonała tego samego gestu.
-Wiem,że możesz być na mnie zła,ale..-dziewczyna nie dała mi dokończyć.
-To,że gardzę twoim ojcem nie znaczy,że mam coś do ciebie. To nie ty kierowałeś wtedy tym samochodem.
-Tak,ale to mój ojciec i czuje się współodpowiedzialny.
-Niepotrzebnie. Nic do ciebie nie mam.
Nie byłem przygotowany na takie zachowanie z jej strony. Byłem wręcz przekonany,że zacznie się na mnie wydzierać i tyle z tego wszystkiego będzie.Ale najwidoczniej źle ją oceniłem.
-Dzięki.-powiedziałem obdarzając ją współczującym uśmiechem.
-Od kiedy tu przychodzisz ?-zapytała niepewnie.
-Co roku od kiedy to się stało.
-Cieszę się. To dla mnie wiele znaczy.
-Bardzo ci współczuje. Twoi rodzice znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie. A mój ojciec..nie mam dla niego usprawiedliwienia.
-Nie musisz go usprawiedliwiać. Już ci mówiłam,że to nie twoja wina.
Jeszcze raz ci dziękuje,że tu przychodzić. To,że ktoś poza mną i moją ciocią o nich pamięta jest dla mnie bardzo ważne.
-Nie dziękuj mi. Robię to dla własnych zasad i dla tego,że żałuje, że zginęli przed mojego ojca.
-To miłe z twojej strony.-powiedziała całując mnie w policzek.
-Dasz mi swój numer ?-zapytałem ni z gruchy ni z pietruchy.
-Umm..Jasne.-powiedziała wyciągając kartkę i długopis skrupulatnie notując na niej swój numer.
-Jesteś spoko facetem.-powiedziała trącając mnie w bok i delikatnie się uśmiechając .
-Wzajemnie.
Rozmawialiśmy jeszcze kwadrans,a później każde z nas rozeszło się w swoją stronę.

Suzan
Jadąc metrem wysłałam Merry esemesa.

Czy twoja oferta jest nadal aktualna ? 
Jeśli tak to ja się zgadzam.

Moja przyjaciółka była wręcz wniebowzięta. Przynajmniej tak wywnioskowałam z jej esemesa, w którym było pełno emotikonek.
W gruncie rzeczy ja też się cieszyłam. To jest moja szansa i grzechem byłby jej nie wykorzystać.


Następnego dnia...Godzina 20:00
Stałam właśnie za kulisami i byłam kłębkiem nerwów. W nocy prawie w ogóle nie zmrużyłam oka,a teraz o mało nie zemdlałam.
Na scenę wychodziły kolejne gwiazdy,a kiedy usłyszałam swoje nazwisko ledwo byłam w stanie wyjść na scenę.
Zaśpiewałam moją ukochaną piosenkę, oczywiście mojego autorstwa " Make you belive"
Zostałam powitana gromkimi brawami i tak samo się stało w momencie kiedy schodziłam ze sceny.
Mimo moich obaw nie było tak źle.
Oglądałam dalsze występy kiedy zadzwoniła moja komórka.
Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Liam'a. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przytknęłam aparat do ucha.
-Suzan ? Chcesz mi o czymś powiedzieć ? Właśnie widziałem cię w telewizji.
-Niespodzianka. Nie miałam nawet kiedy ci powiedzieć. Maredith zaproponowała mi to dopiero wczoraj.
-Nie musisz mi się przecież tłumaczyć. Byłaś w końcu fantastyczna.
-Dzięki.
-Ale mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak ? Jakie ?
-Widziałem twoje zdjęcia na Facebook'u. Mogę wiedzieć co to za chłopak ?
-Aaron ? To mój stary przyjaciel, przyjechał do Londynu całkiem niedawno.
-Na pewno ? Wyglądaliście na bardzo zżytych.
-Bo tak jest,ale to tylko mój przyjaciel. Nic więcej Liam.
-A już zacząłem się martwić.
-Czyżbyś był zazdrosny ?
-Tak kotku.. Jestem zazdrosny ponieważ mam najpiękniejszą dziewczynę na świecie.
-Oj.. nie słodź już. Oboje wiemy,że tak nie jest.
-Wiesz co muszę kończyć. Właśnie lądujemy. Wpadnę do ciebie jutro o 13:00, dobrze ?
-No jasne, to do zobaczenia juto, skarbie.
-Trzymaj się.

Czeeeeść !!!
Wiem,ze rozdział jest krótki,ale mam nadzieję,że to wam wystarczy. 
I proszę komentujcie.
Pozdrawiam N;* 









czwartek, 23 stycznia 2014

09 "Nagranie"

" Zostawiłam notatkę nad moim łóżkiem,
Powiedziałam: „Nie powtórzę wczorajszych błędów”
Co staram się zrobić, jeśli chodzi o Ciebie
widzę tylko wybrane dobre wspomnienia!
To sprawia, że czuję,
że nigdy nie spotkałam kogoś tak innego.
A tu proszę!
Teraz jesteś częścią mnie… jesteś częścią mnie.
Więc gdziekolwiek pójdziesz, będę Cię gonić, gonić! "



                                                         -Shakira - Can't Remember To Forget You (feat. Rihanna)
  
  Suzan
 Meredith siedziała na kanapie ściskając rękę chłopaka o kruczo czarnych włosach.
Nie wiedziałyśmy niemalże pół roku,a ona wcale się nie zmieniła.
Wciąż jest tą samą Meredith o zaróżowionych policzkach i uśmiechu przed, którym wszyscy padali na kolana. Jak widać ktoś już uległ jej urokowi.
-Meredith, co ty tu robisz ?-zapytałam w końcu.
-Podziękuj Marco, to dzięki niemu tu jestem.-powiedziała podnosząc się i idąc w moim kierunku.
Blondynka złapała mnie za ramiona i przytuliła do siebie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że cię widzę.-powiedziałam.
-Dostałaś mój list ? -zapytała cicho.
-Jaki list ?
-Nie ważne. To co tam napisałam i tak już jest teraz nieaktualne.
Cmoknęłam przyjaciółkę w policzek. Zapomniałam,że nie jesteśmy w pomieszczeniu tym samym traktując chłopaka blondynki jak powietrze. Gdzie się podziały moje nienaganne maniery ?
Podeszłam do Marco jednocześnie wyciągając do niego rękę.Chłopak jak torpeda podniósł się z kanapy podając mi dłoń w geście powitania.
-Jestem Suzan.-oznajmiłam uśmiechając się promiennie.
-Marco. Miło mi cię poznać.-wykonał ten sam gest co ja kilka chwil temu.-Dużo tobie słyszałem.
-Naprawdę ? Pewnie same okropne rzeczy.
-Wręcz przeciwnie.-zaśmiał się spoglądając na swoją dziewczynę.- Opisywała cie jako pełną energii, utalentowaną blondynkę.
-Z tym pierwszym mogę się zgodzić,ale to drugie nie jest prawdą.
-Daj spokój.. Słyszałam jak śpiewasz, Marco zresztą też. Upss.-dodała po chwili.
-Co ? Jak to ?
-Kiedyś cię nagrałam i nie mogłam się powstrzymać przed...-ucięła.
-Przed czym ?-zaczęłam się dopytywać.
-Jak ci powiem będziesz na mnie wściekła.
-Co zrobiłaś ?-ponowiłam pytanie.
-Wysłałam to nagranie, razem ze zgłoszeniem do szkoły muzycznej.
Oniemiałam..Najzwyczajniej w świecie mnie zatkało. Nie miałam pojęcia co zrobić.
Zacząć się wydzierać czy podziękować,ze wysłała to zgłoszenie za mnie, bo ja nie miałam na to odwagi  ? Moje uczucia były mieszane.
W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza i nikt, nawet Meredith,która pod wpływem napięcia zrobiła się czerwona na twarzy nie ważył jej przerwać.
Opracowywałam w głowie to co zaraz powiem mojej przyjaciółce. Owszem podjęła decyzje bez uprzedniego skontaktowania się ze mną,ale w końcu miała dobre zamiary.
-Dziękuje.-powiedziałam po kilku minutach milczenia,które były wiecznością.
 -Jak to ? Nie jesteś na mnie zła ?
-Oczywiście,że jestem,ale jednocześnie jestem ci wdzięczna. Ja chyba nigdy nie odważyłabym się wysłać tego zgłoszenia.
Blondynka odetchnęła z ulgą i ponownie tego dnia wpadła mi w ramiona.
-Myślę,że powinienem was zostawić. Macie sporo do nadrobienia.-powiedział Marco.
-Nie no coś ty.. Zostań, zaparzę nam herbaty,albo wiecie co.. Mam lepszy pomysł.
-Mianowice ?-zaciekawiła się moja przyjaciółka.
-Dawno nie byłam w żadnym klubie, co wy na to ?
-Jestem za, a ty Marco ?-dziewczyna zwróciła się do chłopaka łapiąc go za ręce.
-Może być fajnie.-oznajmił całując Meredith w czoło.
-Świetnie, zadzwonię tylko po Aaron'a.
-Tego Aaron'a ?-zapytała Meredith idąc za mną do mojego pokoju.
-Tak, jest w Londynie. Widziałam się z nim dzisiaj.
-Boże jak ja go dawno nie widziałam.
-Wyprzystojniał.
-Serio ? Jeszcze lepiej, to dzwoń.-poleciła,a ja sięgnęłam po telefon wykręcając numer chłopaka.
 -Suzan ? Coś się stało ?
-Nie tylko, chciałam cię zaprosić do klubu. Przyjechała Meredith i pomyślałam,ze moglibyśmy gdzieś wspólnie wyjść. Jest jeszcze jej chłopak.
-Jeszcze się pytasz ? Jasne,że tak. O ,której mam być ?
-Najlepiej zaraz.
-Okey, to cześć.
-Cześć.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę kończącą rozmowę i odłożyłam telefon na komodę.
-Wypadałoby wybrać jakieś sukienki.-powiedziałam otwierając wielką szafę. Meredith momentalnie znalazła się obok mnie.
Zaczęłyśmy przebierać w ciuchach szukając czegoś odpowiedniego. Po pół godzinie byłyśmy gotowe. 
 Aaron i Marco już czekali na nas w salonie. Kiedy tylko nas zobaczyli kopary im opadły.
-Ślicznie wyglądacie.-pochwalił nas chłopak moje przyjaciółki,a Aaron nadal będąc w szoku  tylko mu przytaknął.
-Idziemy ?-zapytałam ciągnąc Aaron'a za sobą.
-No jasne.-powiedział i kilka minut później cała nasza czwórka znalazła się na zewnątrz. Pojechaliśmy samochodem Marco. Chłopak jeździj srebrnym Land Rover'em.
Wraz z godziną 24:15 znaleźliśmy się w środku jednego z najlepszych londyńskich klubów.
Podeszliśmy do baru,aby złożyć zamówienie.Marco jako nasz kierowca zamówił sobie sok pomarańczowy.

Aaron
Siedziałem przy barze popijając drugie już piwo. Patrzyłem z rozbawieniem na dziewczyny sączące drinki. Bawiły się świetnie. Przez cały czas jedna drugiej szeptała coś na ucho,aby po chwili wybuchnąć śmiechem.
Marco również podzielał moje zainteresowanie dziewczynami. Znałem go dopiero trzy godziny,ale mogłem stwierdzić,że równy z niego gość.
Miałem już dość bezczynnego wpatrywania się w kufel,który zdążyłem opróżnić,więc zaproponowałem Marco,abyśmy zaciągnęli dziewczyny na parkiet. Chyba po to tutaj przyszliśmy,prawda ?
Chłopak od razu się zgodził i chwilę potem tańczyłem z Suzan.
Dziewczyny co jakiś czas robiły zdjęcia i od razu wrzucały je na Facebooka. Co jakiś czas śmiały się patrząc w ekrany swoich telefonów, prawdopodobnie z komentarzy ludzi,którzy musieli mieć niezły ubaw oglądając te zdjęcia. Zapewne większy niż Suzan i Meredith.
Do domu Suzan wróciliśmy około godziny siódmej rano. Ten wypad naprawdę nam się udał i zapewne jeszcze kiedyś to powtórzymy.


Następnego dnia...


Liam 
Jechaliśmy właśnie z chłopakami do Szwajcarii, gdzie miał się odbyć ostatni już koncert.
Louis rozmawiał przez telefon z Jasmine, Zayn i Niall przeglądali Facebooka, a ja razem z Hazzą graliśmy w karty.To chyba jedyna gra w jakiej chłopak jest ode mnie lepszy.
-Liam, chodź tu na chwilę.-zawołał blondyn.
Podniosłem się z fotela i ruszyłem w jego kierunku. Chłopak przekazał mi laptopa.
-Suzan wrzuciła nowe zdjęcia.-oznajmił Mulat (Zayn).
Spojrzałem na ekran i zobaczyłem zdjęcie mojej dziewczyny, z jakąś blondynką i dwoma chłopakami.
Nie powiem, poczułem się zazdrosny,ale przecież nie mogłem jej zakazać wychodzić z domu.
Zerknąłem na opis zdjęcia: " Moi kochani wariaci <333"
Zacząłem przeglądać kolejne zdjęcia. Na jednym z nich Suzan całowała jakiegoś chłopaka w policzek.
Obok zdjęcia widniał opis: "Z Aaron'em ;* Mordo ty moja"
-Świetnie się bez ciebie bawi.-usłyszałem za sobą głos Harry'ego.
-Najwyraźniej.-syknąłem.
-To na pewno nieporozumienie.-nie wiedzieć czemu Niall zaczął jej bronić. -Suzan by ci tego nie zrobiła.-dodał po chwili.
-To tylko jedno głupie zdjęcie,ale i tak muszę to z nią wyjaśnić.-oznajmiłem zamykając laptopa.


Czeeeść ;*
Rozdział powstał wcześniej niż planowałam,ale to nawet lepiej.
Mam nadzieję,że wam się podoba.
Zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza.
Jest to naprawdę drobny gest,a mnie motywuje do dalszego pisania i wiem,że ktoś to docenia.
Chciałabym was jeszcze prosić,żebyście nie zamieszczali linków pod rozdziałami tylko wzakładce do tego przeznaczonej. 

 PRZECZYTAŁEŚ=SKOMENTUJ

Pozdrawiam N;*




                                                   

sobota, 18 stycznia 2014

08 "Trudny okres"

"Jeżeli ma­my re­zyg­no­wać z wielo­let­niej przy­jaźni dla miłości
 le­piej wcześniej się prze­konać czy jest ona te­go war­ta,
 bo w przy­pad­ku jej odejścia nie po­zos­ta­nie nam na­wet przy­jaźń,
  która mogłaby ukoić pow­stały ból."






                                                                      
                                          Suzan
 Wczoraj chłopaki pojechali w trasę koncertową,a ja już umieram z nudów nie mając co ze sobą zrobić. Tęsknię za tymi wariatami. Najzwyczajniej w świecie za nimi tęsknie. Minęło już wystarczająco dużo czasu,abym zdążyła się do nich przywiązać.
Stali się moją rodziną, której ( nie licząc ciotki Isabell ) nigdy nie miałam. Czasami dziwie się,że to spotkało właśnie mnie. Wydaję mi się,że to jeden z moich pięknych snów,który zaraz się skończy,a ja będę musiała powrócić do rzeczywistości.
Ale pomimo,że minął szmat czasu ten sen się nie kończy.
Spojrzałam na zdjęcie mojego chłopaka i uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba na niego nie zasłużyłam.
Mój telefon zaczął nagle wibrować,więc szybko po niego sięgnęłam z nadzieją,że dzwoni Liam. Ale na wyświetlaczu widniał napis " Nieznany "
Sama nie wiem dlaczego,ale odruchowo wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo ?-usłyszałam czyiś męski głos, który prawdopodobnie już kiedyś słyszałam.
-Kto mówi ?-zadałam pytanie.
-Czyżbyś nie pamiętała swojego, starego kumpla ?-chłopak zaśmiał się do słuchawki.- Czuje się urażony.
 To mogła być tylko jedna osoba- Aaron. Nie widzieliśmy się tak dawno,że zupełnie zdążyłam zapomnieć o moim byłym chłopaku. I zapewne nadal bym nie pamiętała,gdyby nie zadzwonił.
Wszyscy moi znajomi porozjeżdżali się po świcie tylko ja nadal tkwię w tym Londynie.
Ale gdyby nie to miejsce pewnie nigdy nie poznałabym Liam'a.
-Jesteś tam ?-chłopak przerwał głuchą ciszę.
-Tak, tylko mnie zaskoczyłeś. Ale cieszę się,że dzwonisz.
-Jestem aktualnie w Londynie i pomyślałem,że moglibyśmy się spotkać ? Co ty na to ?
-Jeszcze się pytasz ? No jasne,że tak. Tak dawno cię nie widziałam.
-Wiem,trochę się to poplątało,prawda ?
-Tak, nasza paczka się rozpadła.
-No to gdzie chcesz się spotkać ?-zapytałam po chwili milczenia.
-Co powiesz na spacer ?
-Dla mnie okey.
-Świetnie. W takim razie wpadnę po ciebie o 20:00 , mieszkasz cały czas pod tym samym adresem ?
-Tak.
-To do zobaczenia.
-Cześć.-pożegnałam się z Aaron'em i sie rozłączyłam.
 Nie mogłam opanować euforii,która spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.
Aaron..po tak długim czasie nareszcie będę mogła go zobaczyć.
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko jeszcze Meredith.
Boże jak ja za nimi tęsknie.
Mój telefon zaczął wibrować, co oznaczało,że dostałam wiadomość.

Od Liam'a:
Jesteśmy właśnie w Mediolanie. Szkoda,że cię tu nie ma.
Masz pozdrowienia od chłopaków.
                                                        -L
  











Do Liam'a:
Ja też za tobą tęsknie, nawet bardzo...
Wracaj szybko.
                     Całuje S

Zaczynałam żałować,że mimo próśb chłopaków nie poleciałam  z nimi
Ale nie chciałam im przeszkadzać,bo przede wszystkim pojechali tak pracować.
Zegar,który wisiał na ścianie salonu wskazywał 18:00, co oznaczało,że do wizyty Aaron'a  pozostały tylko dwie godziny.
Podeszłam do szafy i zaczęłam ją przeszukiwać w poszukiwaniu jakiegoś stroju.
Mimo,że utrzymywaliśmy tylko przyjacielskie stosunki chciałam przy nim dobrze wyglądać.
Jako,że pogoda była ładna pogoda, co było rzadkością w Londynie miałam pole do popisu.
Zdecydowałam się na sukienkę z wycięciem z przodu i do tego różne dodatki.


                                                                      Liam
Po zakończeniu ostatniej już dzisiaj próby wybraliśmy się z chłopakami na małe piwo.
Kolejny koncert mieliśmy zaplanowany na juro wieczór.Chcieliśmy choć na chwilę zrobić sobie przerwę od tego całego zamieszania. Każdy z nas tego potrzebował,a najbardziej Louis. W ostatnich dniach prawie nie stracił Jasmine- dziewczyny,którą kocha tak bardzo jak ja Suzan.
Zayn poszedł zamówić piwo,a my usiedliśmy przy jednym ze stolików.
Pogoda była wręcz idealna,więc wybraliśmy ten na zewnątrz.
Mediolan kipiał życiem,ale bez Suzan to nie było to samo. Ta dziewczyna ma tysiąc pomysłów na minutę i nigdy nie można się z nią nudzić.
-Liam.-z zamyślenia wyrwał mnie Zayn podając mi moje piwo.
-Dzięki stary.-powiedziałem upijając łyk.
-Co się dzieje u ciebie i Jasmine ?-zagaił Niall ,który był dzisiaj wyjątkowo cichy. Gdybym go nie znał powiedziałbym,że się zakochał. Ale to raczej nie możliwe. Od jakiegoś czasu chłopak prawie wogóle nie rusza się z domu. Ale najwidoczniej coś jest na rzeczy.
-Jakoś leci. Chociaż ostatnio przechodzimy trudny okres. Nie chcę jej teraz stracić. Nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy. -powiedział wzdychając.
-Ciężka sprawa.-rzucił Harry spoglądając na Louisa współczująco.
Każdy z nas przeżywał to co on. Był naszym przyjacielem, nieodłączną częścią naszego życia.
Nasza paczka bez niego to już nie byłoby to samo.
-Myślę,że..-zaczął Zayn.-Że powinniśmy zapomnieć o tych wszystkich przykrych rzeczach i zacząć się bawić. No chyba po to tu jesteśmy, no nie ?-zapytał na co wszyscy mu zawtórowaliśmy.
Miał rację nie możemy żyć samymi nieszczęściami.. Jesteśmy jeszcze młodzi i mamy prawo do odrobiny zabawy.


                                                                      Suzan
 Robiłam ostatnie poprawki odnośnie mojego makijażu,gdy po całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Wybiegłam jak oparzona z toalety i stanęłam przed drzwiami spoglądając przez wizjer i ujrzałam Aarona.
Boże jak on się zmienił.-pomyślałam.
Wzięłam jeden głęboki wdech ( sama nie wiem dlaczego tak bardzo się denerwowałam ) i otworzyłam drzwi.
Chłopak posłał mi serdeczny uśmiech,a ja rzuciłam mu się na szyję.
-Dziewczyno, bo mnie udusisz.-powiedział śmiejąc się.
-Przepraszam.-wyszeptałam odsuwając się od niego.
-No coś ty, żartowałem.-zaśmiał się za co dostał kuksańca w bok.
-Mam ochotę cię zabić za to,że tak długo się nie odzywałeś,ale za bardzo się za tobą stęskniłam.
-powiedziałam lustrując go od góry do dołu.
Tak bardzo się zmienił...Wydoroślał, wyprzystojniał i zapewne kiedy spotkałabym go na ulicy nie poznałabym go.
-To co idziemy, zapytał ?-a ja przytaknęłam. Złapałam go pod ramię i wyszliśmy z mieszkania.
Spacerowaliśmy po paru opowiadając o tym co robiliśmy i co przeżyliśmy przez te dwa lata,które się nie widzieliśmy.
Powoli zaczęło się ściemniać i ochładzać co spowodowało,że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
-O kurcze, jest ci zimno.-powiedział ściągając swoją skórzaną, czarną kurkę i zarzucając mi ją na ramiona.
-Dziękuje.-posłałam mu serdeczny uśmiech.
-Drobiazg.Może masz ochotę na gofry, tak dawno ich nie jadłem ?
-A wiesz,że tak.
-No to chodź.-powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Chwilę później znaleźliśmy się w jednej z najlepszych cukierni w całym Londynie.
Podeszliśmy do kasy i Aaron powiedział do kobiety za ladą:
-Dwa gofry z bitą śmietaną i sosem truskawkowym.
-Dwanaście złotych.-powiedziała,a ja zaczęłam szukać portmonetki w torebce.
-Ja zapłacę. -oznajmił Aaron.
-Daj spokój, nie cierpię,gdy ktoś za mnie płaci.-powiedziałam podając kobiecie dwudziestozłotowy banknot.Kobieta wydała mi resztę i oboje poszliśmy do wolnego stolika.
-Jeszcze nigdy dziewczyna za mnie nie płaciła.-rzucił.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz, nie ?
-Ha,ha, ha.Bardzo śmieszne.
Kilka minut później kobieta przyniosła nam dość spore gofry.
Ugryzłam pierwszego kęsa brudząc sobie tym samym nos bitą śmietaną.
Aaron od razu sięgnął po chusteczkę i starł ją z mojego nosa.
Chłopak zaśmiał się, a ja zamoczyłam palec w bitej śmietanie brudząc nią policzek Aaron'a.
-Ej..-powiedział i zrobił to samo co ja.
Ze strony osoby postronnej musiało wyglądać to dość dziwnie.
-Dobra, dość...Poddaję się.-powiedziałam wycierając twarz chusteczką.
-Ach ci zakochani.-dobiegł mnie głos jakiejś kobiety.
Poczułam jak moje policzki płoną. Wiele osób tak o nas mówiło widząc nas,ale odkąd pamiętam byliśmy przyjaciółmi.
I niech tak zostanie.
-Wracajmy do domu, dobrze ?-zapytałam.
-Jasne.-powiedział podnosząc się z krzesła. Uczyniłam to samo.
Pół godziny później byliśmy pod drzwiami mojego mieszkania.
 -Wejdziesz ?-zapytałam.
-Chyba już będę wracał do siebie.
-No jasne.Twoja kurtka.-powiedziałam ściągając ją i oddając chłopakowi.
-Dzięki.-Aaron zbliżył się do mnie i kiedy nasz twarze były już naprawdę blisko wróciła mi trzeźwość umysłu.
-Nie mogę.-powiedziałam cofając się.
-Dlaczego ?-zapytał zakładając swoją kurtkę.
-Ja..-zaczęłam się jąkać.-Mam chłopaka.
-No tak..Nie pomyślałem o tym. Przepraszam.-powiedział i już chciał odejść,jednak go zatrzymałam.
-Nic się nie stało. Jesteśmy przyjaciółmi i tak powinno być.-powiedziałam składając delikatny pocałunek na jego policzku.
-Dziękuje ci za ten miło spędzony wieczór.Mam nadzieję,że jeszcze to kiedyś powtórzymy.
-No jasne,ze tak.-oznajmił,a na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech. -Dobranoc.
-Dobranoc.-odpowiedziałam mu i wtedy odszedł.
 Weszłam do środka mieszkania. W przedpokoju stała ciocia Isabell.
-Cześć ciociu.-powiedziałam.-Jak udała się impreza ?
-Bardzo dobrze,a ty co robiłaś cały dzień ?
-Aaron jest w Londynie i spotkałam się z nim.-powiedziałam jednocześnie ściągając buty.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-oznajmiła z uśmiechem na twarzy.-Zajrzyj do salonu.
Spojrzałam na ciocię zdziwiona,ale zrobiłam to o co prosiła.
I tam ujrzałam moją kochaną Meredith z chłopakiem- jak zdążyłam się domyślić był to Marco.


                                                          Witajcie kochani !
                                                      Przepraszam,że musieliście 
                                                     tak długo czekać na 
                                                      ten rozdział,ale to z 
                                                      powodu braku czasu.
                                                       No cóż... uroki gimnazjum
                                                      
                                             PRZECZYTAŁEŚ= SKOMENTUJ

Pozdrawiam N;*




środa, 8 stycznia 2014

07 "Niespodzianka"

"W dniu,w którym radość innych staje się Twoją radością ,
w dniu,w którym cierpienie innych staje się Twoim cierpieniem
-masz prawo powiedzieć kocham"

                                                           - Michel Quoist


                                                             
                              Meredith

Dziewczyna obudziła się z bólem głowy. Naciągnęła kołdrę pod samą brodę i spróbowała jeszcze raz zasnąć,ale najwidoczniej wyczerpała limit snu. Szybkim ruchem podniosła się z łóżka i skierowała się do toalety,aby odprawić poranne czynności.Wcześniej jednak wzięła tabletkę przeciwbólową.
Po wyjściu z łazienki wyszła na balkon w celu zażycia odrobiny świeżego powietrza.
Oglądała właśnie nowojorski wschód słońca,gdy jej uszu dobiegła piosenka This is the life -Amy Macdonald. Dzwonił jej telefon. Odłożyła kubek z kawą,który trzymała i pomaszerowała do salonu.
Spojrzała na wyświetlacz, na których widniało zdjęcie jej chłopaka.
Wcisnęła zieloną słuchawkę i chwile później usłyszała melodyjny głos Marco.
-Cześć, mała.
-Cześć Marco.-uśmiechnęła się sama do siebie.
-Pomyślałem,że gdybyś nie miała planów moglibyśmy wyskoczyć na weekend do Londynu. Wspominałaś,że chciałabyś zobaczyć się z Suzan,a ja dawno tam nie byłem. Co ty na to ?
-No jasne,że tak. Wpadnij do mnie dzisiaj to pojedziemy kupić bilety.
-Tak właściwie to już to zrobiłem. Wiedziałem,że się zgodzisz i samolot mamy dzisiaj o 19:45.
-Dlaczego mnie to nie dziwi ? Tak więc bądź u mnie o 17:30.
-Okey, do zobaczenia skarbie.
-Cześć.-powiedziała blondynka i się rozłączyła.
Podbiegła do szafy, wyciągnęła z niej średniej wielkości walizkę. Spojrzała na zegarek,który wskazywał 10:20. Zaczęła  szukać jakiś rzeczy i wpakowywać je do walizki.
Tak bardzo chciała zadzwonić do Suzan i w końcu móc jej powiedzieć,że się zobaczą.Tak długo planowały to spotkanie.Powstał nawet grafik ich pierwszego dnia. Gdyby nie dzielące je kilometry na pewno zobaczyłyby się wcześniej,ale jak mówi stare przysłowie "Lepiej później,niż wcale"
I na ten moment tego się trzymała. Fala radości przepełniała ją od środka. Co chwilę,gdy miała ochotę sięgnąć po telefon i wykręcić ten dobrze znany jej numer musiała przywoływać się do porządku.
-To ma być niespodzianka.-karciła samą siebie. Tylko,że ta pokusa była tak silna. Jedyne czego pragnęła to podzielić się swoim szczęściem razem z Suzan. Ale udało jej się powstrzymać.

O umówionej godzinie przyjechał Marco. Zabrał walizki Meredith i pojechali na lotnisko.
Kiedy jechali na lotnisko poziom euforii dziewczyny wzrastał. Im bliżej lotniska,tym bliżej jej ukochanej przyjaciółki.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.-powiedziała w końcu.- Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świcie i naprawdę nie wiem jak mam ci dziękować.
-Wiesz,że nie musisz.-powiedział uśmiechając się do niej uwodzicielsko.- Powiedzmy,że to rodzaj terapii dla naszego związku.
-Dobrze,chociaż tak naprawdę to ja jestem ci to winna.
-Daj spokój Merry.Obiecałaś mi,że o tym zapominamy,prawda ?
-Tak,ale to wciąż nie daje mi spokoju. Jestem trochę nie fair w stosunku do ciebie,a ty jesteś dla mnie taki wyrozumiały i dobry. Nie męczy cię to czasem ?
-A czy to źle,że się o ciebie staram ?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Sama nie wiem. Cieszę się,że mimo tego co zrobiłam nadal chcesz ze mną być,ale mam co do tego wyrzuty sumienia.
-Zupełnie niepotrzebnie. Bardzo cię kocham Merry i zawsze tak będzie.-oznajmił całkowicie szczerze obdarzając ją jednym ze swoich wspaniałych uśmiechów.
Meredith przybliżyła się do niego i złożyła delikatny pocałunek na policzku chłopaka,a on w ramach rewanżu cmoknął ją w usta.
-Patrz na drogę. Chyba,ze chcesz nas pozabijać.-skarciła go.
-Nie denerwuj się tak księżniczko. Mam wszystko pod kontrolą.


                                                                                                     Louis
Chłopcy biegali po scenie ćwicząc, ostatnia już dzisiaj piosenkę. Zbliżała się ważna dla ich kariery trasa koncertowa,więc musieli ostro zasuwać.
Mimo,że zdawał sobie sprawę z wagi tej trasy nie mógł skupić się nap próbach. Myślami cały czas wracał do wydarzeń ostatnich dni. Kochał śpiewać, kochaj koncertować, kochał swoich fanów,ale czasami było to przytłaczające. Tym razem  o mało nie stracił  Jasmine-miłości jego życia. Jedynej dziewczyny,która go kocha, rozumie i wspiera w tej całej propagandzie zwanej karierą.
Dlaczego jego życie musi być tak bardzo skomplikowane ?
Gdyby nie to,że prawie w ogóle nie ma życia prywatnego wszystko dobrze by się układało.
Chłopak spojrzał w stronę widowni,gdzie siedziała Suzan intensywnie wpatrując się w Liama'a.
Chłopak co jakiś czas spoglądał na dziewczynę uśmiechając się do niej.  Louis cieszył się,że jego przyjaciel po tylu nieudanych związkach, w końcu znalazł dziewczynę,która naprawdę pokochał.
Właściwie z nim było tak samo. Dopiero poznając Jas zdał sobie sprawę co to tak naprawdę miłość.
Ale czasami ich miłość zostaje wystawiona na próbę. I tym razem  o mało się nie rozstali,a to za sprawą jednego incydentu.

"Chłopak szedł właśnie na randkę z Jasmine. Wcześniej jednak wstąpił do kwiaciarni i kupił największy bukiet tulipanów-ulubionych kwiatów jego ukochanej. Zależało mu,aby jak najlepiej przed nią wypaść. Mimo,że znali się dość długo, przed każdą randką z nią denerwował się jak cholera.
Miał właśnie wchodzić do kawiarni,w której się umówili,gdy rzuciła się na niego jakaś dziewczyna.
Zaczęła obcałowywać twarz chłopaka i mimo,że próbował dziewczyna nie chciała się od niego odczepić. Przyssała się dosłownie jak pijawka.Dziewczyna była naprawdę silna, to musiała jej przyznać,ale także niezrównoważona. Już chciała złożyć pocałunek na jego ustach,gdy odciągnęła ją jakaś dziewczyna. Prawdopodobnie w tym samym wieku co dziewczyna,która jeszcze przed chwilą kurczowo trzymała się jego szyi.
-Bardzo ci dziękuje.-powiedział do wysokiej blondynki,która okazała się tak łaskawa i uwolniła go od tej psychicznej dziewczyny.
-Bardzo cię za nią przepraszam. Keith jest chora, ma zespół downa. Staramy się nie spuszczać jej z oka,ale czasami bywa to bardzo trudne.-powiedziała posyłając mu przepraszający uśmiech.
Chłopakowi najzwyczajniej w świecie zrobiło się głupio. Postanowił zapomnieć o incydencie sprzed kilku chwil. Ocenił tą dziewczynę jako kolejną zwariowaną fankę,która zrobi dosłownie wszystko,zeby go poznać,a tymczasem ona jest chora..naprawdę chora. Jego twarz zalał rumieniec wstydu.
-Bardzo mi przykro..W związku z twoją przyjaciółką.
-Ona jest moją kuzynką.-poprawiła go dziewczyna.-Chyba zabiorę ją już do domu.
-Dobrze. Cześć.-powiedział i dopiero wtedy dostrzegł Jasmine. Kiedy tylko ich spojrzenia się spotkały dziewczyna przybrała odwrotny kierunek.
-Przepraszam.-powiedział do blondynki i rzucił się w pogoń za dziewczyną.
Kiedy udało mu się ją dogonić złapał ją za nadgarstek i przyciągnął ją do siebie.
-Ile razy będę musiała oglądać jak rzuca się na ciebie jakaś fanka. To samolubne,ale nie chcę się tobą z nikim dzielić. 
-Rozumiem,ale tym razem to nie była jakaś tam fanka. Ta dziewczyna jest chora,ma zespół downa.A ta blondynka,z którą przed chwilą rozmawiałem to była jej kuzynka.
-Już nawet nie chodzi o teraz. Jesteś sławny i to wszystko utrudnia. Owszem ja jestem modelką i też nie mam sporo czasu,ale staram się. Próbuje ci pokazać,ze jestem ponad to.
-Tak wiem,posłucha Jas...Naprawdę mi na tobie zależy. Ale nie mogę zrezygnować z zespołu.
-Nigdy cię o to nie prosiła Louis. I nie mam zamiaru prosić,bo też nie chciałabym znaleźć się w podobnej sytuacji,ale dla ciebie to wszystko jest ważniejsze ode mnie.-po jej policzkach zaczęły spływać łzy,które chłopak od razu starł wierzchem dłoni.
-Proszę cię nie płacz Jas. postaram się to zmienić. Obiecuje.
-Nie powinieneś składać obietnic,których nie jesteś w stanie dotrzymać.
[...]
Ale dotrzymał. Pokazał Jasmine,że mimo sławy ją kocha. 

Ta historia miała szczęśliwe zakończenia,ale Louis nadal martwi się co może wydarzyć się następnym razem.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne ?

Witajcie kochani !
Już zdążyliście zauważyć,ze przerwa świąteczna dobiegła końca i musiałam niestety wrócić do szkoły. Co oznacza,że rozdziały będą ukazywać się rzadziej.
Jutro postaram się dodać zdjęcie Jasmine do zakładki " Bohaterowie "
Prawie bym zapomniała...Od następnego rozdziału będę pisać w pierwszej osobie,bo tak będzie mi lepiej. Mam nadzieję,że wam to nie sprawi problemu.

                                    PRZECZYTAŁEŚ = SKOMENTUJ 

Pozdrawiam N;*

sobota, 4 stycznia 2014

06 "Miłość wybacza"

"Jest na świecie ta­ki rodzaj smut­ku, które­go nie można wy­razić łza­mi.
 Nie można go ni­komu wytłumaczyć. 
Nie mogąc przyb­rać żad­ne­go kształtu,
 osiada cias­no na dnie ser­ca jak śnieg pod­czas bez­wiet­rznej nocy."

                                                                                -Haruki Murakami  




                                                              Liam

Chłopak siedział w swoim pokoju smutnym wzrokiem patrząc się przed siebie.
Wciąż nie mógł zrozumieć co zaważyło o tym,że Suzan nie chcę z nim rozmawiać.
Na samą myśl o tym,że ta krucha istotka może płakać wstrząsał nim dreszcz. 
Sięgnął po telefon i postanowił napisać wiadomość do Suzan z nadzieją,że wytłumaczy mu to wszystko.

Do Suzan:
Suzan, proszę cię powiedz mi co się dzieję.

Dłuższy czas czekał na jakąkolwiek odpowiedź,ale tak jak się spodziewał nie otrzymał jej. Ta cała sytuacja zaczynała robić się coraz dziwniejsza. Martwił się...Martwił się o nią. Mimo,że nie znał powodu dla,którego dziewczyna nie odzywa się do do niego karcił sam siebie,że w jakiś sposób mógł urazić tą anielską duszyczkę.
Do pokoju wpadł Louis przerywając jego rozmyślania.
-Stary nie możesz się tak dołować.-chłopak poklepał go po ramieniu.
-Tylko,że to wcale nie jest takie łatwe. Ona płacze, rozumiesz ? Płacze z mojego powodu,a ja mimo,że chciałbym jej w jakiś sposób pomóc nie mogę. Nie odbiera moich telefonów. I nie mam z nią żadnego kontaktu. 
Nagle jego telefonu wydobył się dźwięk oznaczający,ze dostał wiadomość. Od razu po niego sięgnął, marząc tylko o tym,aby esemes był od Suzan.
I nie pomylił się.

Od Suzan:
Nie uważasz,że nie powinieneś o to pytać ? 
  
Do Suzan:
Proszę cię, wytłumacz mi to wszystko. Nie mam pojęcia co zrobiłem,ale przepraszam cię za to.

Louis widząc,że jego przyjaciel jest pochłonięty wystukiwaniem czegoś na wyświetlaczu dtykowego telefonu wyszedł bez słowa. Było mu go najzwyczajniej w świecie żal. 

Od Suzan:
Nie masz pojęcia ? Nie rozśmieszaj mnie Liam. Wykorzystałeś moją naiwność,aby potem przespać się z jakąś modelką. 

Chłopak nie czekając,ani chwili dłużej wybiegł z domu i wsiadł do samochodu,aby później pojechać do Suzan. Miał choć odrobinę nadziei,że tym razem uda mu się z nią porozmawiać.

                                                                 Suzan

Dziewczyna wpatrywała się w ekran swojego czarnego blackberry. Mijały kolejne minuty,a chłopak nadal nie odpisywał. Czyli jednak wszystko się zgadzało,a ona okazała się naiwną idiotką,która uwierzyła,że ktoś taki jak Liam mógłby ją pokochać.
Nim zdążyła głębiej się nad tym zastanowić rozległ się dzwonek do drzwi. Z racji tego,że jej ciotki nie ma w domu, ponieważ poszła na imprezę urodzinową przyjaciółki to ona była skazana na sprawdzenie kogo tutaj niesie. Przynajmniej Isabell układało się życie towarzyskie.
Podniosła się z podłogi i skierowała się do przedpokoju. Spojrzała przez wizjer i stał tam nie kto inny jak Liam. Oparła się plecami o drzwi i wzięła jeden głęboki wdech. Unikanie go nie miało najmniejszego sensu,bo w końcu i tak będą musieli pogadać. 
Złapała za klamkę i ujrzała chłopaka o szczerozłotym uśmiechu. Ugięły się pod nią nogi. Było to standardowe zachowanie  kiedy go widziała. Gdyby nie to,że przytrzymywała się drzwi, zapewne juz leżałaby plackiem na ziemi.
-Wejdź.-poleciłam,a chłopak przekroczył próg mieszkania. Poprowadziła go do swojego pokoju, wskazała wolne miejsce,a następnie sama usiadła.
Przez chwilę milczeli wpatrując się w siebie czekając,aż któreś z nich w końcu się odezwie.
-A więc.-zaczął pierwszy Liam.-Nie wiem co jest powodem tego,że się do mnie nie odzywasz,ale ?
-Nie wiesz ? Zastanawiam się czy w ogóle miałeś zamiar powiedzieć mi,że jesteś z inną dziewczyną ?
-Jaką inną dziewczyną, o czym ty mówisz ?
Dziewczyna podała mu laptopa ze zdjęciami. 
-Dzisiaj rano radio podała,że Cara i ty macie romans. Dobrze się z nią bawiłeś ?
-Suzan, my nie jesteśmy razem. To znaczy byliśmy,ale długo przed tym zanim cię poznałem.A stacje radiowe nie mają nowych sensacji i skupili się na rozwalaniu mojego życia. Nie powinnaś wierzyć we wszystko co mówią ci ludzie. Zarabiają na takich tematach i mają w nosie to,że ktoś z tego powodu cierpi. Jak mam ci to udowodnić ?
-Po prostu mnie kochaj. Pokaż,że mogę ci ufać, i że mnie nie skrzywdzisz.
-Wiesz,że ta jest.-powiedział obejmując ją w pasie i całując w czoło.
-Nie strasz mnie już tak więcej.
-Obiecuję.-powiedziała składając delikatny pocałunek na jego ustach. Brakowało jej jego bliskości.
Teraz wydawało się to śmieszne,ale uwierzyła. Uwierzyła w pierwszą lepszą bzdurę nie kontaktując się z Liam'em.
-Przepraszam.-szepnęłam do jego ucha.


                                                                Meredith
Dziewczyna chodziło po swoim pokoju w te i z powrotem. Dzisiaj zadzwonił do niej Marco.
Parę dni temu obiecała sobie solennie,że o nim zapomni,ale niestety tak się nie stało.
Nie mogła ot tak wykreślić ze swojego życia osoby,która jeszcze niedawno tyle dla niej znaczyła.
Meredith nadal nie mogła ustać w miejscu.Czekała na niego. Nie potrafiła odmówić mu tego spotkania. Tak bardzo pragnęła jeszcze raz go zobaczyć i spojrzeć w te oczy, w których nieraz utonęła. W końcu rozległ się ten wyczekiwany przez nią dzwonek do drzwi. Dziewczyna poprawiła włosy i pobiegła,aby mu otworzyć. Chłopak nic nie powiedział tylko złapał w dłonie jej policzki i wpił się w jej ustach. Jemu też brakowało Meredith.
Dziewczyna łapczywie oddała każdy jego pocałunek. Kiedy oderwali się od siebie przez dłuższą chwilę parzyli sobie w oczy ciesząc się tą chwilą.
-Ale przecież.-zaczęła.-Myślałam,że wszystko między nami skończone.
-Chciałem,żeby tak było,ale nie potrafię bez ciebie żyć Meredtih.
-Nie masz mi za złe mojego ostatniego wybryku ?
-Trudno było mi się z ty pogodzić,ale kocham cię. A miłość wybacza , prawda ?
-Tak,ale to co zrobiłam.
-Zapomnijmy o tym, dobrze ?-chłopak skradł jeszcze jedne pocałunek z jej ust.

Witajcie kochani !
Mam nadzieję,że podoba wam się ten rozdział i co za tym idzie zostawicie komentarz i dołączycie do obserwowanych.
PS: Naprawdę was proszę o komentarze, bo dają mi one powera do dalszego pisania.
Pozdrawiam N:*

piątek, 3 stycznia 2014

05 "Musisz o nim zapomnieć"

" W chwi­li, gdy poczu­jesz w ser­cu miłość i doświad­czysz jej głębi,
 od­kry­jesz, że dla ciebie świat nie jest już ta­ki sam, ja­ki był do tej pory. "
                               
                                                                                                 - Jiddu Krishnamurti


Suzan weszła do mieszkania cała w skowronkach. Wciąż nie docierały do niej wydarzenia sprzed kilku minut. Była wręcz wstrząśnięta,ale były to pozytywne uczucia. 
Czuła się szczęśliwa. Życie zafundowało jej wystarczająco dużo cierpienia,ale teraz najwyraźniej postanowiło obdarzyć ją Liam'em, w ramach przeprosin.
Zostawiła swoje rzeczy w pokoju i poszła wziąć prysznic.Ciepła woda spływała po jej ciele pozostawiając po sobie przyjemne uczucie. Kiedy wróciła do pokoju od razu spojrzała na telefon.
Czekała na nią wiadomość:
"Śpij dobrze,księżniczko.
                                         Liam"

Mimowolnie się uśmiechnęła.Z Liam'em pożegnała się zaledwie godzinę temu,a miała wrażenie jakby minęła wieczność.  
-Ty też. Jakieś plany na jutro ?
-Miałem zamiar spotkać się z wyjątkowo piękną dziewczyną, a ty masz jakieś plany ?
-Chciałam się umówić z pewnym utalentowanym chłopakiem.
-Mam się czuć zazdrosny ?
-Chyba też powinnam o to zapytać.
Dziewczyna o mało nie wybuchła śmiechem czytając kolejne wiadomości. 
Ten chłopak doskonale wiedział w jaki sposób doprowadzić ją do tego stanu. 
Suzan odłożyła  telefon i ułożyła się wygodnie w łóżku.



                                                               *****

Następnego dnia Suzan zaraz po przebudzeniu pomaszerowała do toalety,a następnie do kuchni.
Zaparzyła sobie kawę i usiadła przy stoliku koło okna wpatrując się w ludzi spieszących się do pracy.
Ciotka Isabell jeszcze spała,więc mogła pobyć przez jakiś czas sama.
Włączyła radio na pierwszej lepszej stacji leciała właśnie piosenka Story of my life. 
Dziewczyna wsłuchiwała się w słowa piosenki. Kiedy utwór się skończył spiker zaczął mówić:
-Jeśli już jesteśmy przy One Direction mamy dla nas newsa dotyczącego jednego z naszych przystojniaków.
Do medii zaczęły napływać informacje o romansie Liam'a Payne'a z światowej sławy modelką Carą Delevingne.Czy to tylko chwilowe zauroczenie czy może coś więcej ?
                                                  >Włącz piosenkę i czytaj dalej<
Dziewczyna nie mogła już tego słuchać. Wyłączyła radio,a po jej policzkach mimowolnie zaczęły spływać łzy.
Czuła rozpacz i ból przepełniające ją od środka. Zaufała mu,a on tak podle to wykorzystał.
Suzna pobiegła do swojego pokoju,przekręciła klucz w drzwiach i opadła na ziemię.
Jak mogła się w nim zakochać ? Jest tylu chłopaków na świcie,a ona wybrała właśnie jego.
Czego innego mogła się spodziewać ?
Przecież on jest gwiazdą,a ona tylko zwykłą , szarą myszką. Wodospad łez zaczął moczyć jej koszulkę.
Nie chciała płakać,ale mimo,że tak bardzo chciała nie potrafiła przestać.
Sięgnęła po swojego laptopa. W przeglądarce wpisała " Liam Payne i Cara Delevingne"
Weszła w grafikę i faktycznie było tam pełno ich zdjęć na,których się całowali,śmiali i przytulali. Jednym słowem byli szczęśliwi,a ona najwidoczniej im w tym przeszkadzała.
Zamknęła laptopa i odłożyła go na swoje miejsce.  Dzień wcześniej ją całował,a teraz dowiaduje się o jego romansie z tą modelką.
Zaczął dzwonić jej telefon. Dziewczyna wyciągnęła go z kieszeni spodni i spojrzała na wyświetlacz,a na którym widniało jedno imię - Liam.
Wcisnęła czerwoną słuchawkę,która odrzucała połączenie.Chłopak dzwonił jeszcze wiele razy,ale dziewczyna,za każdym razem wciskała ten sam przycisk.
Kiedy telefon zadzwonił po raz kolejny na wyświetlaczu nie widniało już imię Liam, tylko Niall.
Dziewczyna ten jeden jedyny raz odebrała. Usłyszała melodyjny głos blondyna:
-Suzan co się dzieje ? Nie odbierasz telefonów od Liam'a.-dziewczyna wybuchła na nowo płaczem.
-Powiedz mu tylko,że to koniec.-powiedziała przez łzy i się rozłączyła.
"Przestać płakać"-karciła samą siebie w myślach.
"Musisz o nim zapomnieć, tak będzie dla ciebie lepiej. Nie możesz cierpieć z jego powodu"
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Suzan, śpisz jeszcze ?-dobiegło jej wołanie ciotki Isabell.
-Już nie, ciociu.-starała się,żeby zabrzmiało to jak bardziej spokojnie,ale niestety jej nie wyszło.
-Czy coś się stało ?-zapytała kobieta pociągając za klamkę drzwi,które dziewczyna wcześniej zamknęła.
-Nie tylko...-zawahała się.-Gdyby był tu jakiś chłopak i pytał o mnie, nie wpuszczaj go, dobrze ?
-Ale..-zaczęła,ale Suzna jej przerwała.
-Możesz to dla mnie zrobić, ciociu ?
-Dobrze. -kobieta już o nic więcej nie pytała tylko odeszła od drzwi.

                                                                 ******
Niall odłożył swój telefon i zwrócił się do przyjaciela:
-Suzan kazała ci powiedzieć,że to koniec. Płakała..Nie wiem co się stało,bo nie mówiła nic więcej.
Liam spojrzał na niego zdezorientowany.
-Ale przecież wczoraj.. Zresztą nie ważne.-chłopak chwycił kurtkę i zaczął biec w kierunku wyjścia.
Gdzie idziesz ?-zawołał zanim Niall.
-Do Suzan. Muszę to wyjaśnić.
Po piętnastu minutach Liam był pod drzwiami dziewczyny. Zacząć pukać,kiedy w końcu otworzyła mu ciotka Suzna - Isabell.
-Tak ?-zapytała .
-Muszę zobaczyć się z Suzan. To dla mnie naprawdę ważne.
-Przykro mi,ale Suzan nie chcę,aby ktoś ją dzisiaj odwiedzał.
-Proszę mi chociaż powiedzieć co się stało.
-Nie wiem tego. Suzan zamknęła się w pokoju i cały czas płaczę. Nawet jeśli chciałabym cię wpuścić to i tak nie uda ci się wejść do jej pokoju.
-Tak,więc przyjdę później.-powiedział zrezygnowany, pożegnał się z kobietą i wyszedł.

 Kiedy ciotka Isabell zamknęła za chłopakiem drzwi od razu poszła pod pokój Suzan.
-Kochanie, był tu przed chwilą ten chłopak.Powiedz mi dlaczego nie chcesz z nim rozmawiać ?-dziewczyna w końcu otworzyła drzwi i od razu wpadła w ramiona ciotki.
-To naprawdę długa historia.-chlipała.-Nie mam siły teraz jej opowiadać.
-Dobrze, w takim razie opowiesz mi kiedy indziej.A teraz chodź, zaparzę ci herbaty.-powiedziała całując dziewczynę w głowę i obie poszły do kuchni.


Kochani !!!
Mam do was ogromną prośbę, jeśli czytacie moje wypociny zostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarzy,abym wiedziała,ze ktoś docienia moją pracę i zaangażowanie.
Pozdrawiam N:*






środa, 1 stycznia 2014

04 "Realistyczne 3D"

"Człowiek wie, że to miłość, kiedy chce prze­bywać z dru­ga osobą i czu­je,
 że ta dru­ga oso­ba chce te­go samego."
               
                                                                  - Nicholas Sparks



 Droga Suzan !
Tak bardzo za tobą tęsknie. Minęło już tyle czasu od mojego wyjazdu,a ja wciąż nie mogę pogodzić się z myślą,ze straciłam najlepszą przyjaciółkę.
Wiem,że pisanie listów jest staromodne,ale nie mogłam ująć tego wszystkiego w esemesie.
Ostatnio dużo dzieje się w moim życiu. Pamiętasz o Marco, tym chłopaku, o którym ci opowiadałam ? Już nie jesteśmy razem. Pewnie zastanawiasz się dlaczego ? Do tej pory nie potrafię tego pojąć i siedząc czasami w zaciszu mojego pokoju płaczę. Tak, ja Meredith Cortez płaczę.  I to przez kogo, przez faceta. Tylko problem w tym,że Marco nie był jakimś tam przypadkowym facetem.
Był miłością mojego życia,a ja tak po prostu to spieprzyłam. I to przez głupią wpadkę po pijaku. Wypiłam za dużo alkoholu i teraz oto mam skutki tego wybryku.
Wiem,że już to pisałam,ale tęsknię za tobą.Pisanie listów nie zastąpi mi rozmowy z tobą,ale lepsze to niż nic. Mam ochotę rzucić to wszystko i wrócić do Londynu.
A co słychać u ciebie ? Dawno się nie odzywałaś,a ja zaczynam się już martwić.
Czy jest coś o czym nie wiem,a dowiedzieć się powinnam ?
Czy w końcu spotkałaś swojego księcia na białym koniu ?
A co ze szkołą muzyczną, zdecydowałaś się w końcu ?
Jak długo będziesz jeszcze zwlekać ? Jak się zdenerwuje wyślę to zgłoszenie za ciebie.

                                                                                  Pozdrawiam i jeszcze raz tęsknie
                                                                                                                                        Meredith


Dziewczyna skończyła pisanie listu. Włożyła kartkę do koperty i od razu nakleiła znaczek.
Chciała,żeby ten list dotarł do niej jak najszybciej.
Brakowało jej Suzan. Znały się od piaskownicy,a teraz dzieliły je od siebie tysiące kilometrów.
Ale to była w końcu jej decyzja. Blondynka od zawsze chciała zostać dziennikarką,a kiedy już natrafiła się taka okazja jedynym argumentem przeciw okazał się wyjazd.
Ale jednak się zdecydowała.I jeszcze ta historia z Marco, to wszystko było takie pokręcone.
Z jednej strony wymarzona praca,a z drugiej przyjaciółka,za którą cholernie tęskni.
Dziewczyna nałożyła na siebie kurtkę, chwyciła kopertę z listem i wyszła z domu w kierunku najbliższej poczty.


                                                                   *****
Samochód zatrzymał się przed wielką rezydencją,która jak przypuszczała Suzan należała do Liam'a.
Chłopak wyszedł z auta,obszedł je na około i otworzył jej drzwi,aby mogła wysiąść.
-Dziękuje.
Suzan wysiadła z samochodu i oboje weszli do środka luksusowej willi.
-Tu taj właśnie mieszkam.-powiedział biorąc od niej płaszcz,który ściągnęła.
W tym momencie do salonu weszła cała reszta paczki Liam'a.
-To są właśnie moim przyjaciele.Harry, Louis, Zayn i Niall.-powiedział wskazując po kolei każdego z nich. - A to jest Suzan.
-Cześć.-powiedziała dziewczyna niepewnie jakby bała się ich reakcji.
Ale niepotrzebnie, chłopaki wyściskali ją i byli wręcz prze szczęśliwi,że w końcu mogą poznać tę tajemniczą dziewczynę,która skradła serce ich przyjaciela.
-Witaj w rodzinie.-powiedział Harry klepiąc ją po ramieniu,a Liam spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
-Chyba pójdę do toalety, gdzie..?-chłopak nie dał jej skończyć.
-Prosto i pierwsze drzwi na prawo.-dziewczyna uśmiechnęła się i powędrowała we wskazanym przez Liam'a kierunku.
Kiedy już znalazła się w środku położyła ręce na umywalce i wzięła głęboki oddech.
Czuła się trochę nieswojo,ale to chyba normalne przy poznawaniu nowych ludzi.
A oni byli na dodatek sławni. Wzięła jeszcze jeszcze jeden głęboki wdech i niepewnie złapała z klamkę. W końcu uspokoiła się i ją nacisnęła wychodząc z pomieszczenia.
Wchodząc do salonu zobaczyła chłopaków skaczących po kanapie. Uśmiechnęła się sama do siebie i już pewnym krokiem powędrowała dalej.
Podbiegł do niej Liam, wziął ją na ręce i usadził na miękkim fotelu. Na tym jednak się nie skończyła,bo chłopak zaczął ją łaskotać,a ona śmiała się i piszczała wołając:
-Liam, proszę cię przestać.
Ej..Błagam cię !
Dziewczyna nie pozostała mu dłużna i także zaczęła go łaskotać,a chłopak zacząć przed nią uciekać.
-Czyżbyś się mnie bał ?-zaśmiała się Suzan goniąc chłopaka.
-Nie boje się tylko nie cierpię łaskotek ! -krzyknął w tym samym momencie przeskakując nad kanapą.
Chłopcy przypatrywali im się z zaciekawieniem.
-Pójdę zrobić popcorn.-powiedział Harry i zaraz go nie było. Po pięciu minutach przyszedł z wielką miską popcornu. Cała czwórka jak jeden mąż usiadła na sofie i zaczęła jeść popcorn wpatrując się w Suzan i Liam'a goniących się po całym pokoju co jakiś czas wybuchając śmiechem.
Kiedy w końcu przestali za sobą biegać stanęli na przeciwko chłopaków i zaczęli się śmiać.
-Niezły mieliście ubaw, prawda ?-zapytał Liam zabierając im z miski garść popcornu.
-A żebyś wiedział. To było takie realistyczne 3D.-zaśmiał się Zayn za co oberwało mu się od Liam'a poduszką po głowie.
-No co ?-znowu zaczął się śmiać.I ta właśnie zaczęła się wojna na poduszki.
 Suzan stała z boku i przyglądała się temu z rękami założonymi na biodrach kiedy podbiegł do niej Liam i zaczął okładać ją poduszką.-dziewczyna także chwyciła poduszkę i zaczęła nią bić chłopaka.
Po piętnastu minutach kiedy cały salon był już w pierzach wszyscy opadli zmęczeni na kanapę.
Spędzili jeszcze razem dobre siedem godzin na oglądaniu filmów. O 22:30 Liam pojechał zawieść Suzan do domu.
Kiedy już byli przed kamienicą Suzan powiedziała:
-Świetnie się dzisiaj z wami bawiłam. Od kiedy wyjechała moja przyjaciółka właściwie nie mam życia towarzyskiego.Dziękuje.
-Ciesze się ci się podobało. Możesz do nas wpadać kiedy tylko chcesz,chłopaki cię polubili,więc nie będą mieli z tym problemu.
-Tak,zauważyłam.
W pewnym momencie zaczęli się do siebie zbliżać. Dzieliły ich już zaledwie milimetry,aż w końcu złączyli swoje usta w delikatnym pocałunku.
-To niesamowite.-zaczęła dziewczyna kiedy się od siebie oderwali.-Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia,ale kiedy poznałam ciebie to się zmieniło. Od naszego nietypowego spotkania w sklepie nie mogę o tobie zapomnieć.I im dłużej jestem z tobą..tym bardziej się w tobie zakochuje.
-Tak właściwie ja też nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia.Ale teraz wszystko jest inaczej Wystarczyły zaledwie trzy dni,abym się w tobie zakochał. Jesteś wyjątkowa i to nie pozwala mi o tobie zapomnieć.
Rozmawiali jeszcze dłuższą chwilę , kiedy w końcu się pożegnali,a Suzan weszła do środka wysokiego budynku.
_____________________________________________________________________
Mam nadzieję,że podoba wam się te rozdział i proszę jeśli czytacie zostawcie po sobie jakiś ślad. 
Chciałabym wiedzieć,że nie piszę sama dla siebie.
Buziaki N;* 
Szablon by S1K