brać na żarty ten szalony świat,
trudno jest, przecież wiem,
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.
To już siódmy las, siedem rwących rzek,
za tym wszystkim już, bajka zacznie się,
napiszemy ją, dla kolejnych par,
jako dowód na nieśmiertelny czar.
Zawsze bądź taki sam,
chociaż wszystko płynie wokół nas,
zawsze bądź, trzymaj ster,
i nie pozwól by skończyło się.
To się nie może udać powie ktoś,
jeżeli nam nie wyjdzie, trudno taki los,
a póki co te siedem lasów, rzek
i gór wysokich, wiem że zdobędziemy je."
- Sylwia Grzeszczak -Bajka
Suzan
Siedziałam w moim pokoju pochłonięta rozmyślaniem o wydarzeniach minionych dni.
Jest mi strasznie trudno...Nie mam pojęcia co powinnam zrobić,ale nie chcę stracić żadnego z nich.
Moje kontemplowanie przerwało stukanie w okno. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego.
Wyjrzałam i zobaczyłam Liam'a jak zwykle idealnie ubranego.
Miał właśnie rzucać kolejnym kamykiem,ale dostrzegł mnie i od razu opuścił dłoń.
Na jego twarz wypłynął ten piękny i szczery uśmiech,którym zawsze mnie obdarzał.
Widząc go od razu zrobiło mi się cieplej na duszy.
Nie widzieliśmy się już dobrych parę dni. Brakowało mi go..Tak samo jak brakowało mi Niall'a.
Wszystko się skomplikowało,a ja nie mam bladego pojęcia jak przywrócić do do normy.
-Możemy pogadać ?-krzyknął chłopak na co tylko kiwnęłam głową.
Jako ,że było już późno co za tym idzie także chłodno chwyciłam kurtkę i w mgnieniu oka opuściłam mieszkanie. Tak bardzo chciałam go zobaczyć, doknąć, poczuć zapach jego perfum.
Tęskniłam za tym...
Kiedy tylko opuściłam klatkę schodową poczułam powiew wiatru. Jesień zbliżała się wielkimi krokami i było to już można dostrzec.
Chwilę potem znalazłam się na przeciwko chłopaka czując z nozdrzach jego zapach.
Spojrzałam w jego brązowe oczy i utonęłam. Mogłam z nich wyczytać niemalże wszystko.
Cierpiał ..Wiedziałam to. Przeszywał go okropny ból.
W moich oczach zaczęły kręcić się łzy.
Jak mogłam pozwolić,aby osoby na,których mi zależy cierpiały.
"Ale to on pierwszy cię zranił"-podpowiedział jakiś wewnętrzny głos.
Szybko odepchnęłam te myśl i znowu spojrzałam na chłopaka.
Przez dłuższą chwilę staliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu.
-Tęskniłam.-powiedziałam w końcu chwytając jego dłoń.
Bliskość jego ciała wywołała u mnie przyjemny dreszcz.
-Ja też.-powiedział przyciągając mnie do siebie.-Nawet nie wiesz jak bardzo.-wyszeptał do mojego ucha.
-Chciałam zadzwonić,ale...Sama nie wiem dlaczego tego nie zrobiłam.
Ta cała sytuacja jest strasznie trudna.
-Tak. Chciałbym,aby to wszystko wreszcie się skończyło.
Podniosłam głowę i jeszcze raz spojrzałam w jego oczy.
Wydawało się szczęśliwszy niż chwilę temu.
Mój wzrok powędrował na jego usta. I to był mój największy błąd.
Chłopak szybko podchwycił moje spojrzenie.
Tak bardzo pragnęłam,aby mnie pocałował. Liam jakby czytał w moich myślach zacząć stopniowo się do mnie zbliżać.
W końcu złączył nasze usta w delikatnym,ale zarazem namiętnym pocałunku.
Całował z taką zachłannością jakbym za chwilę miała być mu odebrana.
Nasze oddechy były przyśpieszone i co jakiś czas musieliśmy nabrać powietrza w płuca.
-Kocham cię.-powiedziałam między jednym,a drugim pocałunkiem.
-A ja kocham ciebie.-powiedział przygryzając wargę. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie.
Nagle poczułam na swoim ciele zimne krople wody.
Zaczął padać deszcz. Wiem,że to strasznie banalne,ale zawsze marzyłam o pocałunku w deszczu.
Chłopak jeszcze raz mnie pocałował nie zważając na panujące warunki atmosferyczne,aby później okręcić się razem ze mną na rękach.
To była najcudowniejsza chwila w moim życiu.
Nagle rozległy się grzmoty,a ja jeszcze bardziej przyległam do przemoczonego już chłopaka.
-Czyżbyś bała się burzy ?-zapytał śmiejąc się.
-Nie, po prostu się wystraszyłam.
-Jak uważasz.-powiedział całując mnie w sam czubek głowy.
-Może wejdźmy już do środka.
-Masz rację,księżniczko.-powiedział łapiąc mnie za rękę. Po niecałej minucie znaleźliśmy się w moim pokoju.
Dałam chłopakowi ciuchy na zmianę i ręcznik,którym mógłby się wytrzeć,a sama poszłam wziąć szybki prysznic. Zaraz po mnie poszedł Liam. Wyglądał przekomicznie w moich dresach.
Udaliśmy się do kuchni,gdzie ogrzaliśmy się szklanką gorącej herbaty z cytryną.
Dlaczego zawsze nie mogło być tak idealnie ?
-Mojej ciotki nie ma w domu,więc jeśli chciałbyś zostać...-nie chciałam,żeby zabrzmiało to jednoznacznie. Po prostu chciałam mieć go przy sobie. Jak najdłużej..
-Dobrze.Skoro nalegasz.-zaśmiał się, za co dostał kuksańca w bok.
-Cieszę się,że cie mam.-spojrzał na chłopaku z poważnym wyrazem twarzy.
-Nie wiem co było,gdyby...-zaczęłam,ale nie dane było mi skończyć.
-Ej..Nie musisz się tym martwić, tak ?-powiedział przeczesując ręką moje włosy.
Wszystko jakoś się ułoży.
-Mam taką nadzieję.-powiedziałam delikatnie muskając jego usta.
Nom cześć ;*
Jak wam się podoba rozdział ?
Wydaje mi się,że jest dobry. Wiem,ze rozdział nie jest specjalnie,ale chciałam,aby był na swój sposób wyjątkowy.
Tak! Tak! Tak!są razem:D ale jestem happy :D rozdział świetny! Czekam! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń