piątek, 26 września 2014

47 "Kubuś Puchatek"

-Idź,za chwilę do ciebie dojdę.-powiedziałam,a Luke tylko skinął głową.
Włożyłam ręce do kieszeni czekając,aż chłopak w końcu przede mną stanie.
 -Cześć.-powiedział uśmiechając się niemrawo.


~*~

Przez moment utraciłam możliwość wypowiedzenia jakiegokolwiek,nawet najmniejszego słowa.
Po prostu stałam i patrzyłam na chłopaka,który czekał na jakikolwiek znak,że jestem zainteresowana rozmową z nim.
Chciałam,żeby to wyglądało inaczej,ale zważając na ilość czasu kiedy go nie widziałam,było to nie możliwe.
Jak na razie byłam w stadium szoku i nic nie było w stanie przywrócić mnie na ziemie.
Przyłapałam chłopaka na intensywnym wpatrywaniu się w mój brzuch.
Była to kolejna osoba,która patrzyła na niego w ten sposób.
Luke mógł być zdziwiony,ale on...
Spoglądając na jego twarzy mogłam wyczytać nieme pytanie.
"Czy to jest moje dziecko?"
Pytanie pomimo tego,że nie zadane wisiało w powietrzu,sprawiając,że atmosfera stała się bardziej napięta.
Brunet zaczął czuć się nieswoją,a świadczyło o tym zbyt częste przeczesywanie ręką włosów-gest,który zdążyłam u niego wyłapać przez trzy lata naszej znajomości.
Kiedy w końcu się ocknęłam i powróciła mi zdolność mowy,wydukałam:
-Cześć.
Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.Pomimo sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy był to miły widok.
-Ja...Sam nie wiem co powinienem powiedzieć.-oznajmił nieznacznie się do mnie zbliżając.
-Najlepiej od początku.Dlaczego odwołaliście trasę ?
Pytanie to nie górowało na mojej liście,ale nie miałam ochoty na tą niezręczną rozmowę,którą planował.
Jeszcze nie teraz...
-Tak wyszło...
-Naprawdę tylko tyle jesteś w stanie mi powiedzieć ? Tak,więc dziękuje za rozmowę.-powiedziałam i ruszyłam do przodu z zamiarem odejścia.
Przez moje ciało przeszedł znajomy dreszcz kiedy poczułam jak chłopak chwyta mnie delikatnie za nadgarstek.
-Proszę,zaczekaj.Po prostu uważam,że nie jest to najlepsze miejsce na taką rozmowę.
-Fakt.-powiedziałam i mimowolnie się zaśmiałam. Chłopak zrobił to samo,co w pewien sposób pozytywnie wpłynęło na atmosferę.
-Spotkaj się ze mną jutro.-poprosił.-Musimy o tym pogadać.
-Jasne...Gdzie ?
-Myślałem,że mogłabym przyjść do nas.Wszyscy dawno cię nie widzieli.
-Umm...Okey. Będę o pierwszej.Cześć.
Odeszłam kilka kroków kiedy ponownie usłyszałam jego głos.
-Bardzo za tobą tęskniłem,Su...
Chciałam udać,że tego nie słyszę.Po prostu odejść i nie odpowiadać na jego wyznanie.
Ale to nie było możliwe.
Niezaprzeczalnie wciąż czułam coś do tego chłopaka i nie mogłam przyznać,że nic nie znaczy dla mnie to co mówi.
Kierowana impulsem,podeszłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
Po tylu miesiącach mogłam usłyszeć bicie jego serca i poczuć choć odrobinę jego ciepła.
-Ja też,Li..
Moje słowa bardzo go zdziwiły. Napiął niemal wszystkie mięśnie i nie musiałam na niego patrzyć,aby wiedzieć,że marszczy brwi.
-Cieszę się,że to mówisz.-szepnął do mojego ucha.
Dłuższą chwilę tkwiliśmy w takim uścisku kiedy chłopak delikatnie musnął ustami mój policzek.
Spojrzałam w jego brązowe oczy i omal w nich nie utonęłam. Było w nich tyle uczuć i szczerość,że mimowolnie zapragnęłam poczuć więcej jego miłości.
Podniosłam się na palcach i połączyłam nasze usta,w krótkim pocałunku.
-Do zobaczenia,Li.-szepnęłam i odeszłam nie chcąc już więcej prowokować takich sytuacji.
Odnalazłam wzrokiem Luka i pomachałam do niego.
Chłopak najwidoczniej musiał obserwować całą tą sytuację,bo był jednoznacznie zły.
Ale odkąd tu przyjechał nigdy nie obiecywałam mu czegoś więcej.



~*~
 "- Mamo, mamo,patrz !-krzyknął chłopczyk wskazując na mnie palcem ciągnąć kobietę za rękę.
-To Kubuś Puchatek !-krzyknął nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.
Poczułam,że na moje policzki wkradają się czerwone plamy.
Kobieta przeniosła na mnie wzrok i posłała przepraszające spojrzenie.
W tym momencie naprawdę musiałam wyglądać jak Kubuś Puchatek.
Ugh...Dllaczego muszę być tak ogromną ? "



-Jesteś niemożliwy !-krzyknęłam piorunując chłopaka wzrokiem.
-Nie powiesz mi chyba,że to nie było śmieszne.
-Nie,nie było.-uderzyłam go w ramie.
-Ej...To boli !-oburzył się pocierając rękę.
-Wcale nie...Mogę mocniej.
-Jak tak dalej pójdzie,będę musiał się zaskarżyć.
-Czy ty mi grozisz,Hemmo ?
-Skądże,stwierdzam fakt,Puchatku.
-Nie przeginaj,nadal uważam,ze to nie było śmieszne.
- Z mojej perspektywy, owszem.
-Nie powinieneś kpić sobie z ciężarnej.-udałam obrażoną co szybko wywołało zamierzony efekt.
-No dobrze,przepraszam.-blondyn pochwycił mnie ramiona i podobnie jak ostatnio poczułam w brzuchu stado motyli.
Dlaczego on wciąż tak na mnie działa ? I dlaczego wciąż nie potrafię myśleć o nim jak o moim Luke'u ?
-Za karę zabierzesz mnie na pizzę...Jestem potwornie głodna.
-Domyślam się.-mruknął pod nosem,jednak nie uszło to mojej uwadze.
-Słyszałam.
-Ale co takiego ?-udał zdziwionego.
Oj,Luke..Najwyższa pora,aby wydorśleć.
Ale nie mogłam sobie wyobrazić,aby miał się zmienić.
Ale istnieją rzeczy,które nigdy nie powinny się zmieniać.
A do tych właśnie rzeczy należy charakter i sposób bycia Luke'a Hemmings'a.



Ahoj !
 Rozdział pojawił się szybciej niż
planowałam,ale miałam napad weny twórczej
i jest wcześniej. Proszę nie spisujcie na straty Luke'a.
Koooocham go z całego serducha i na pewno na dłużej zagości w 
tym opowiadaniu.
Całuje,N;*

PS: Dla niewtajemniczonych chodzi o Luke'a z 5 Second of Summer.
Czy tylko ja jestem uzależniona od ich muzyki ?

 PS 2: Jeśli już mowa o uzależnieniach.
Od jakiegoś czasu gwałce replay przy piosence Fireproof -1D.
Jest naprawdę cudna,nawet wam ją tu wstawię.

PS3: Jeśli chodzi o inspirację podczas pisania rozdziału jest to 
piosenka Teenage Dirtbag w wykonaniu One Direction.









 

środa, 24 września 2014

46 "Porzucona na rzecz kariery"

 Rozdział ze specjalną dedykacją dla Weroniki Dereń.
Za to,że jesteś kochana <333
 




Ze snu wyrwało mnie szturchanie łokciem w bok. Przetarłam oczy i podniosłam się do siadu.
Moim oczom ukazała się Meredith uporczywie się we mnie wpatrująca.
Spojrzałam na blondynkę pytająco.Ona machnęła tylko ręką i pociągnęła mnie w kierunku kuchni.
-Merry,o co chodzi ? Chciałabym jeszcze trochę pospać.-zaczęłam się żalić,jednak dziewczyna nie zwracała na to uwagi.
Zdenerwowana tupnęłam nogą próbując zwrócić na nią swoją uwagę.
-Posłuchaj...Najpierw mówili o tym w radiu. Myślałam,że to jakieś pomówienie,ale dla pewności kupiłam dzisiejszą gazetę i wszystko się potwierdziło.-wyrzuciła z siebie,a ja zmarszczyłam brwi.
-Co takiego się potwierdziło ?-zapytałam już zirytowana.-Czy ty naprawdę nie możesz przejść do rzeczy ?
Meredith chwyciła w dłonie gazetę i zaczęła czytać na głos:
-Informacja o odwołaniu ostatnich koncertów One Direction potwierdzona. Każdemu z nas wydawało się,ze to plotka,jednak wczoraj muzycy wszystko potwierdzili. Ostatnie koncerty,które miały odbyć się w Azji zostały nieodwołalnie wycofane z trasy.
Wywołało to ogromny odzew ze strony fanów zespołu.Na forach wręcz szaleje od obraźliwych komentarzy osób,które zakupiły bilety na koncerty.Chłopcy kilkakrotnie przepraszali za tą niedogodność,jednak szybko nie zostanie im to zapomniane.Wszystkie osoby,które zakupiły bilety,mogą starać się o zwrot ceny bilety na stronie,którą podamy na dole artykułu.
Dziewczyna mówiła na jednym wydechu i kiedy w końcu skończyła nabrała ogromnej ilości powietrza w płuca.
-Dlaczego mi o tym mówisz ?
-Wydawało mi się,że będziesz chciała wiedzieć coś takiego.
-Nie musiałaś..-rzuciłam obojętnie.
-Suzan,czy od wczorajszej wizyty Luke'a coś się zmieniło ?
-Nie,skąd...Po prostu uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego.
-Co takiego ? Tylko nie mów mi,że tu i Luke...
-Nie,między nami coś kiedyś było,ale zostawił mnie...Nie winię go za to,ale nie chcę po raz kolejny zostać porzucona na rzecz kariery ?
-Przecież Liam...
-Proszę daj mi skończyć...Może i on będzie chciał brać czynny udział w życiu dziecka,ale to będzie niewykonalne. On nie zrezygnuje z kariery,a ja nie chcę po raz kolejny stracić kogoś z tego powodu.
-Cholera,Su...Czy ty nie mogłaś zakochać się w jakimś przeciętnym chłopaku ?-wzruszyła ramionami i przyciągnęła mnie do siebie.-Zrobisz jak zechcesz,ale nie chcę żebyś później tego żałowała.
-Tu już nie chodzi o mnie Merry.Muszę myśleć o tej małej istotce rozwijającej się we mnie.O ile ja mogłam cierpieć,to nie pozwolę,aby ona także przez to przechodziła.
-Okey,rozumiem.-przeciągnęła kilkakrotnie ręką po moich plecach.




~*~
Kilka dni później...


Biegałam po pokoju w poszukiwaniu telefonu,który w momencie kiedy najbardziej go potrzebowałam bezpowrotnie przepadł.
-Nie mam pojęcia gdzie on może być.-powiedziałam do chłopaka,który z rozbawieniem wymalowanym na twarzy mi się przyglądał.-No tak,bardzo śmieszne.
Posłałam mu karcące spojrzenie,a on uniósł tylko ręce w obronnym geście.
-Czy ty kiedykolwiek dorośniesz ? Ani trochę się nie zmieniłeś.-rzuciłam pod jego adresem.
-To chyba dobrze.-powiedział wzruszając ramionami.
Och ! Tak cholernie nienawidzę,gdy ktoś to robi.
-Zależy pod jakim kątem na to spojrzeć.-powiedziałam do siebie,jednak chłopak zdawał się to usłyszeć.
-Ej !!! To nie było miłe.-naburmuszony ton jaki przybrał wydawał mi się nad wyraz zabawny.
-Też cię kocham,Lukey ! -krzyknęłam dopiero po chwili zdając sobie sprawę z wypowiedzianych słów.
Na prawdę nie wiem kiedy ostatnio czułam się tak swobodnie w czyimś towarzystwie.
Pozytywnie wpłynęło to na mój nastrój,ale mówiłam także rzeczy,które nigdy nie powinny być powiedziane.
-Naprawdę ?-na jego twarzy pojawił się cień nadziei.
-Nie.-odpowiedziałam dosadnie,a od zrobił minę zbitego psa.
Uhg,dlaczego Luke ?
Ten chłopak doskonale wiedział,że mam do niego słabość i perfidnie to wykorzystywał.
-Okey,może trochę.
-Tylko trochę ?-kontynuował swoją zabawę.
-Tak.
-Na pewno ?-powiedział i wyciągnął zza pleców mój telefon machając mi nim przed twarzą.
-Hej ! Oddawaj !
Ręka chłopaka poszybowała do góry,a to oznaczało,że nie mam szansy odzyskać telefonu.
Dlaczego musisz być ode mnie wyższy ?
- No to jak będzie ?-zagadnął poruszając zabawnie brwiami.
-Bardzo.-wymamrotałam.
-Bardzo,co ?
-Jesteś nieznośny.-trąciłam go w ramię.-Bardzo cię kocham.
W chwili kiedy to wypowiedziałam na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
Blondyn oddał mojego nowiutkiego iphon'a,na którego kupno zdecydowałam się po stratowaniu ostatniego telefonu.
-Żartowałam.-zaśmiałam się chowając urządzenie do kieszeni.
-Och,czuję się urażony. 
-Nie prawda.
-Właśnie,że tak.-odgryzł mi się.
-Okey, w takim razie będę musiała pójść sama.-mówiąc to podążyłam do drzwi wyjściowych.
-Baw się dobrze.SAM.-szarpnęłam za klamkę i od razu wyszłam na klatkę schodową.
-W porządku,zaczekaj !-usłyszałam jego krzyk.
Zaczęłam schodzić po schodach stukając przy tym obcasami.
Chwilę później chłopak dołączył do mnie.
-Doceń to jaki jestem wspaniałomyślny wybaczając ci.
-Oczywiście,może mam ci jeszcze pomnik postawić ?
-Skoro nalegasz.
-Idiota !
Wyszliśmy w budynku.Chłopak ujął mnie pod ramię,a ja nie protestowałam.Szliśmy przed siebie kiedy w tłumie mignęła mi znajoma sylwetka.Otworzyłam szerzej oczy upewniając się czy osoba,którą widziałam jest rzeczywista.
Ale była..Chłopak podążał w moim kierunku szybkim krokiem,a ja zaczęłam rozważać próbę ucieczki.
Ale jaki to miało sens skoro był szybszy ode mnie ,a ja nawet nie mogłam biegać zważając na rozmiar mojego brzucha.
Brunet był jednak coraz bliżej,a mi nie pozostało nic innego jak stawić mu czoła.
Od kilku miesięcy unikałam spotkania z nim,jednak teraz kiedy dzieliła nas odległość trzech metrów musiałam stawić temu wszystkiemu czoła.
-Idź,za chwilę do ciebie dojdę.-powiedziałam,a Luke tylko skinął głową.
Włożyłam ręce do kieszeni czekając,aż chłopak w końcu przede mną stanie.
 -Cześć.-powiedział uśmiechając się niemrawo.



Heeej !
Wiem,że po raz kolejny kończę w 
niewłaściwym momencie,ale chyba tak jest lepiej.
Rozdział nie pojawiłby się dzisiaj,gdyby nie to,że
jestem chora i mam masę czasu .
Mam do was kilka pytań:
1.Co sądzicie o relacjach Luke'a i Su ?
2. Waszym zdaniem kogo spotkała Suzan ?
3. Czy będziecie nadal to czytać jeśli Su i Liam będą tylko 
PRZYJACIÓŁMI ?
Proszę o szczerą odpowiedź,szczególnie na pytanie
numer trzy.
Piosenka na górze rozdziału to dedyk,ale
także inspiracja podczas pisania rozdziału.
Kocham,N;*

piątek, 19 września 2014

45 "Wewnętrzna chęć zobaczenia cię"



~Suzan~
Wpuszczając chłopaka do środka ,zaczęłam zastanawiać się dlaczego tak naprawdę to zrobiłam. Jasne było,że to co było między nami kiedyś już nigdy nie wróci,ale nie mogłam tak po prostu zamknąć mu drzwi przed nosem.Mimo tego,że tak bardzo cierpiałam kiedy zdecydował się odejść,wciąż ciepło o nim myślałam. Chłopak pewnym krokiem podążył do salonu rozglądając się na wszystkie stronu,a ja spokojnie maszerowałam za nim.
-Prawie nic się tu nie zmieniło.-powiedział stając w centralnym punkcie pomieszczenia.
-Tak,ciocia Isabell nie jest zwolenniczką zmian.-zaśmiałam się zakładając kosmyk włosów za ucho.
Przyłapałam chłopaka na intensywnym wpatrywaniu się we mnie,jednak kiedy tylko nasze spojrzenia się spotkały odwrócił speszony wzrok. To zabawne,że pomimo tych kilku lat on wciąż pozostał tym uroczym nastolatkiem.
-A,więc dlaczego tu przyszedłeś ? Nie powiem,że nie jestem zdzwiona twoją wizytą.
Chłopak zastanawiając się nad wybraniem odpowiedniej odpowiedzi wlepił wzrok w mój brzuch.
-Nie myślałem,że kiedy cię zobaczę…-powiedział wskazując głową na punkt,w który chwilę wcześniej się wpatrywał.
-Nie myślałeś chyba,że będę do końca życia wypłakiwać po tobie oczy.-rzuciłam.
-Nie to miałem na myśli.-oznajmił marszcząc brwi.Był to tak typowy dla niego gest.
-Posłuchaj Luke,ta sytuacja dla nas obojga jest krępująca dlatego proszę cię przejdź do rzeczy.
-Jasne…Problem w tym,że sam nie za bardzo wiem dlaczego tu jestem.
-Jak to ?
-Liam mi o tobie opowiadał…Później przeczytałem w gazecie,że jesteś w ciąży.Poczułem wewnętrzną chęć zobaczenia cię.
-Tak po prostu ? Po trzech latach unikania mnie ?
-Nie unikałem cię…Myślałem,że tak będzie lepiej.Pomyliłem się.
-Szkoda,że zrozumiałeś to tak późno,Lukey.-szpenęłam przytulając się do niego.
Chłopak był nieco zdzwiony moim zachowaniem,ale odwzajemnił gest.
-To jego dziecko…Liama ?-zapytał,a jego oddech drażnił moją skórę.
-Yhm..-pokiwałam głową  układając głowę w zagłębieniu jego szyi. Tak dawno nie miałam okazji poczuć jego bliskości,że aż zapomniałam jak bardzo przyjemne to było.
-Ale jak to Liam ci o mnie powiedział ?-zapytałam przypominając sobie jego wcześniejszą wypowiedź.
-Ja i mój zespół support’owaliśmy ich koncert.Mieliśmy okazję trochę się poznać.
-Och,nie miałam o tym pojęcia.-powiedziałam cofając się do tyłu.Ta nasza chwila trwała zdecydowanie za długo i należało ją przerwać.
-Tak,więc już wiesz.-zaśmiał się,a na sam ten dźwięk kąciki moich ust mimowolnie się uniosły. Luke mimo tych trzech lat pozostał taki sam. Prawie wcale się nie zmienił. Jego włosy wciąż pozostały w tym swoim artystycznym nie ładzie,a kolczyk w wardze wciąż pozostawał na swoim miejscu.
-Co u niego ?-zapytałam nie zastanawiając się uprzednio czy tak naprawdę chcę znać odpowiedź na to pytanie.
-W porządku…Tak mi się wydaje.-odparł przygryzając wargę.-Ty go kochasz,prawda ?
-Ja…Naprawdę już nie wiem.To wszystko jest taki pogmatwane.
-Rozumiem…Mam nadzieję,że w końcu wyjdziesz na prostą.
Przeanalizowałam dokładnie sens jego wypowiedzi.Co tak naprawdę oznacza wyjść na prostą ? Czy nie to próbowałam robić przez ostanie kilka miesięcy ? Ale co z tego jeśli mimo tylu prób nadal mi to nie wychodzi i wciąż tkwię w miejscu ? Trudno otrząsnąć się z przeszłości i jak gdyby nigdy nic ruszyć dalej. Chciałam to zrobić,ale przede mną było jeszcze tysiące małych kroków,które musiałam zrobić. Zaczęłam zastanawiać się jak mogę zostawić za sobą przyszłość kiedy coś stale mi o niej przypomina ? Dzisiejsza wizyta Luke całkowicie wytrąciła mnie z równowagi.Nie spodziewałam się go zobaczyć, nie po trzech latach podczas,których nie pojawił się,ani razu.Nie mogłam go za to winić,on także chciał pójść na przód.Tak jak każdy miał swoje plany na przyszłość,a jaką byłabym dziewczyną gdybym mu to utrudniała ? Luke od zawsze przejawiał artystyczne zdolności.Wiedziałam o do początku naszej znajomości,więc nie było dla mnie zaskoczeniem kiedy pewnego dnia oznajmił mi,że razem z Ashton’em,Calum’em i Michael’em postanowił spróbować swoich sił w branży muzycznej.Zaakceptowałam to,właściwie nie miałam innego wyboru.Chciałam,żeby był szczęśliwy,a jeśli to miało mu to zapewnić musiałam się z tym zgodzić.Tak ,więc kiedy zobaczyłam go dzisiaj w moich drzwiach trudno było mi ukryć zdziwienie. Powróciło znajome trzepotanie serca i motylki tańczące w moim brzuchu.Nie chciałam,żeby tak było,ale trudno było wyrzucić z głowy wszystkie te wpólnie przeżyte lata.Pomimo tego,że nie widzieliśmy się tak długo ten chłopak nadal miał na mnie dziwny wpływ. Powróciły dawno porzucone uczucia,które teraz wydawały się nie na miejscu.Zaczęłam karcić samą siebie,że jadnak pozwoliłam mu wejść.
-Jeśli to już wszystko...-szepnęłam wyrywając go z zamyśleni.
-No tak…Przepraszam.-oznajmił.-Czy będę mógł cię jeszcze odwiedzić ? To znaczy was ?
-Jasne.-powiedział znowu nie myśląc nad znaczeniem wypowiedzianych słów.
Odprowadziłam chłopaka do drzwi i kiedy już miał wychodzić rzucił:
-Do zobaczenia,Suzan.
Sposób w jaki wypowiedział moje imię sprawił,że choć przez moment poczułam się lepiej i zapomniałam o dotychczasowych problemach.Ale minęło to z chwilą kiedy opuścił mieszkanie pozostawiając mnie z wątpliwościami i pytaniami,które niezadane wciąż wisiały w powietrzu.



Heeej !!!
Wiem,że rozdział jest krótki i kijowy,ale
musiałam jakoś wyjaśnić to co działo się w ostatnim rozdziale.
Pozdrawiam,N;* 

piątek, 12 września 2014

44 "Jesteś ostatnią osobą,którą spodziewałam się dzisiaj zobaczyć"

~Suzan~

-Su...Suzan to ty ?-usłyszała niepewny głos chłopaka.
Na dźwięk jego głosu moje serce zalała fala słodyczy i ciepła. Tak dawno nie słyszałam choćby jednego słowa wypowiedzianego z jego ust.
Moje wahanie trwało dłuższą chwilę. Strach przed wyznaniem mu prawdy był niewyobrażalny.
-Suzan,słyszysz mnie ?-powiedział do słuchawki.
-Um...Tak.-słowa,które wypowiedziałam brzmiały tak cicho,że przez chwilę miałam wątpliwości czy,aby na pewno to usłyszał.
-To naprawdę ty.-szepnął.Poczułam jak w moich oczach wzbierają łzy.Siły woli powstrzymywałam się,aby nie wybuchnąć płaczem prosto w telefon.
-Myślałem,że już nigdy nie odbierzesz.
Uwierz ja też.-pomyślałam przejeżdżając ręką po twarzy.
-Wydaję mi się,że to odpowiedni moment,aby porozmawiać.-powiedziałam.
-Tak.Żałuje,że to wszystko tak się potoczyło.
-To nie ty powinieneś żałować.-mówiłam wolnym krokiem zmierzając w kierunku balkonu.
Potrzebowałam odrobiny świeżego powietrza.
-Dlaczego odebrałaś ? Dzwonię do ciebie od...
-Siedmiu miesięcy,wiem...Po prostu wydawało mi się,że tak będzie lepiej.
-I było ?
-Nie.-oznajmiłam bez ogródek.-To prawdopodobnie najgorzej podjęta decyzja w moim życiu.
Po drugiej stronie nastała cisza.Jednak po chwili usłyszałam jak Liam wciąga powietrze.
-Czy to prawda ? To co piszą w gazetach ?
-Piszą tam różne niestworzone rzeczy,ale niestety tym razem się nie pomylili.
Niestety...Cholera jak jednoznacznie musiało to zabrzmieć.
-Kto jest ojcem dziecka ?
Zabolało,Li.Jak mogłeś o to zapytać ?
Poczułam się tak jakby ktoś wbił mi w serce tysiące igieł.
Świadomość,że myślał,że mogłabym...
To okropne jak bardzo zmieniły się nasze stosunki.
To,że nie miał co do tego pewności...To tak cholernie boli,ale czego ja się spodziewałam.
To ja spieprzyłam sprawę kompletnie go olewając.
Cisza z każdą kolejną chwilą się pogłębiała...Poczułam,że umieram.
Naprawdę traciłam kontakt z rzeczywistością...
-Ja naprawdę muszę to wiedzieć.
Nie wytrzymałam.To wszystko jest tak bolesne.Nie mam już na to siły.
Wybuchłam płaczem rzucając telefonem o ścianę.
-Dlaczego,dlaczego,dlaczego ?!-krzyczałam opadając na ziemię.
-To wszystko jest takie popieprzone.-łkałam.
-Suzan,powiedz mi co się stało.-poprosiła Merry klękając obok mnie.
Co się stało ? Poczułam,że chciałabym przestać żyć...Cholera, naprawdę tak pomyślałam.
-Ja..Nie chcę o tym rozmawiać.


Kilka dni później...

-Liam dzwonił ?-zapytała po raz kolejny tego dnia Meredith.
-Nie,jemu już nie zależy.
-Mówiłaś,że powiedział,że żałuje.-mówiła przechadzając się po pokoju.
-Tak powiedział,ale...Pod wpływem emocji mówi się różne życie.
-Och..Nie bądź śmieszna.Kiedy mówiłaś,że go kochasz robiłaś to tylko i wyłącznie pod wpływem emocji ?-zapytała wyraźnie zirytowana.
-Nie,czułam tak.To wydawało się takie proste.
Dziewczyna już otwierała usta,aby odpowiedzieć kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę.-rzuciła i udała się do pokoju.
-Suzan ! Wydaję mi się,że to ktoś do ciebie.-usłyszałam po chwili wołanie blondynki.
-Dzisiaj nie ma mnie dal nikogo.-powiedziałam nieco ciszej.
-Myślę,że mimo wszystko powinnaś tu przyjść.
Ugh...
Powłóczając nogami skierowałam się do drzwi.
-Meredtih,naprawdę nie mam ochoty na jakikolwiek...-mówiłam,lecz kiedy zobaczyłam kto stoi w drzwiach mieszkania zamilkłam.
-Wizyty.-dodałam po chwili.
-Tak,myślę,że jestem tu zbędnym ogniwem,więc uciekam.-powiedziała całując mnie przelotnie w policzek i równie szybko się ulotniła.
-Ale, Meredith...-jęknęłam spuszczając głowę.
-Mogę wejść ?-zapytał.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Przyjechałem tu specjalnie dla ciebie,Suzan.
-Nie potrzebnie.
-Być może,ale proszę tylko o,krótką rozmowę.Zajmę ci tylko dziesięć minut.
-Okey,wchodź,ale tylko dziesięć minut.
-Jasne.-powiedział uśmiechając się szeroko,a w jego policzkach pojawiły się te cudowne dołeczki,które swego czasu tak cholernie kochałam.
-A,więc o co chodzi ?-zapytałam kiedy znaleźliśmy się w salonie.
-Właściwie to sam nie wiem.Nie widzieliśmy się dość długo co tylko utrudnia mi sprawę.
-To był twój wybór.Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej.
-Tak,zdaję sobie z tego sprawę.
-Przejdźmy do sedna.Jesteś ostatnią osobą,którą spodziewałam się dzisiaj zobaczyć...Powiesz mi w końcu o co chodzi ?



Ahoj !!!
Wiem,ze znowu jest smutno 
i nieprzyjemnie,ale do przyjazdu Liam'a
wydarzy się jeszcze wiele rzeczy.
Ale kiedy w końcu przyjedzie 
będzie słodko i uroczo.
Może nie od początku,ale będzie.
Jeśli chodzi o drugą część to 
jest ona owiana tajemnicą.
Ale w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni.
Zastanawiajcie się teraz kto taki zaszczycił 
naszą Suzan swoją obecnością,a ja zmykam.
PS: Nie mowa tu o Liam'ie.
Buziaki,N;*


środa, 10 września 2014

Ahoj !

Jak widzicie to nie kolejny rozdział.
I jeśli już o tym wspomniałam to nie mam pojęcia kiedy się on pojawi.
W dzisiejszej notce chciałabym poinformować was na jakich portalach,stronach itp. możecie mnie znaleźć.
Tą notkę miałam dodać wcześniej,ale uznałam,że dodam ją wtedy kiedy założę konto na TT.
Bardzo długo z tym zwlekałam,ale w końcu jest.
Tak,więc:



Koniecznie tam zajrzyjcie,a jeśli sami posiadacie konto,na stronach wyżej podanych dajcie namiary na swój profil.
Chętnie zaobserwuje ;-)
O,no tak...Zapomniałabym o Wattpad'zie.
Tam także mam konto i będę publikować tam opowiadania,które prowadzę.



Myślę,że to tyle.
Pozdrawiam i do zobaczenia w kolejnej notce.
 

poniedziałek, 1 września 2014

43 "To tylko ciąża"

Na samym początku chciałam wstawić
wam piosenkę,która okazała się
wielką inspirację przy pisaniu rozdziału.
Być może jeśli włączycie ją sobie
podczas czytania wprawicie się w ten magiczny
klimat,który czułam ja podczas pisania.
Do zobaczenia na dole ;-*




~*~
Zastanawiałam się kiedyś oglądając hollywood'zkie filmy czy jest możliwe kochać kogoś tak mocno i jednocześnie nieustannie go ranić.
Z biegiem czasu zrozumiałam,że to jest możliwe,a ja jestem na to realnym przykładem.
Nie do końca rozumiem pojęcie miłości,ale w moim mniemaniu jest to uczucie,które zawładnia naszym sercem,umysłem,ciałem.
I tak właśnie się stało kiedy poznałam Liam'a.
Moje życie odkąd tylko pamiętam było uzależnione od bólu,płaczu i smutku.
Dlatego kiedy go spotkałam,uznałam go za światełko w tym jakże ciemnym tunelu.
Byłam niewyobrażalnie szczęśliwa i to niewątpliwie z nadmiaru tego  szczęścia to ja stałam się powodem smutku.
Ta prawda boli,ale jest jak najbardziej zgodna z rzeczywistością.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Musiałam otrząsnąć się ze swoich myśli,aby zrozumieć,że powinnam wstać i je otworzyć.
Nie za bardzo wiedziałam kogo się spodziewać,ale potrzebowałam czyjejś choćby chwilowej obecności.
Od tak dawna nie rozmawiałam z kimkolwiek innym od cioci Isabell. I pomimo tego,że była przemiłą osobą,nie mogłam z nią swobodnie o wszystkim rozmawiać.
Kiedyś było zupełnie inaczej,nie potrafiłam już mówić jej rzeczy,które mówiłam dwa lata temu.
Brakuje mi tego,ale chyba tak jest lepiej.
I właśnie dlatego zdziwiłam się,że ktoś miałby tu przyjść.
Kiedy otworzyłam piekielne wrota do mieszkania wparowała Meredith stukając obcasami i wymachując gazetą.
-Możesz mi to jakoś wytłumaczyć ? Dlaczego dowiaduje się o ciąży przyjaciółki z gazety ?-bombardowała mnie pytaniami rzucając gazetę na stół.


~Meredtih~

Kilka dni wcześniej...

Jak zawsze przed pracą postanowiłam odwiedzić kioski co za tym idzie,moją ulubioną sprzedawczynie -Panią Lisę.
Podeszłam do sporych rozmiarów budki i uśmiechnęłam się na powitanie.
Kobieta obdarzyła mnie tym samym gestem po czym podała mi gazetę,którą zwykłam kupować.
-Bardzo Pani dziękuje.-powiedziałam wyciągając w jej kierunku banknot.
Lisa wydała mi resztę,a ja ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku.
Spodziewałam się kolejnych informacji na temat trasy koncertowej One Direction lub politycznych ploteczek.
Jednak tym razem na pierwszej stronie królował znacznie inny artykuł.
Pierwszym,zupełnie normalnym odruchem w tej sytuacji było otworzenie szerzej oczu i rozdziawienie buzi.
Gdyby nie to,że wcześniej usiadłam na pobliskiej ławce,już dawno zaliczyłabym bliskie spotkanie z podłogą.
Artykuł w gazecie prezentował się następująco:

SUZAN EVENING W CIĄŻY !!!
Ostatnimi czasy na jaw wyszło,że
Suzan Evening (21 l.) jest w ciąży.
Wcześniej dziewczyna była nieuchwytna
i dopiero teraz udało nam się dowiedzieć 
iż dziewczyna spodziewa się potomka.
Jak na razie nie potrafimy ustalić,który
to miesiąc,jednakże brzuch dziewczyny 
jest pokaźnych rozmiarów.
Istnieją także spekulacje odnośnie
 tego kim jest ojciec dziecka.
Jesteśmy wręcz przekonani,że jest to
Liam Payne (22 l.)jest tym szczęściarzem,
jednak wcześniej dziewczyna była widywana 
z innym chłopakiem.
Jak wiadomo Suzan miała problemy
z narkotykami,co stawia ją w kiepskiej sytuacji.
Mamy także swoje źródła,
które donoszą,że pana zerwała.
Tak,więc przyszłość ich jak i dziecka
stoi pod wielkim znakiem zapytania.

Na okładce widniało także ogromne zdjęcie Suzan z brzuchem.
Poczułam się oszukana.
Co prawda nasze kontakty uległy znacznej zmianie,ale wciąż byłam jej przyjaciółką.
Powinna była mi o ty powiedzieć,a zważając na rozmiar jej brzucha wie od dawna.
Kiedy tylko dotarłam d o biura kazałam zabukować mojej asystentce bilet do Londynu na najbliższy termin.
Dziewczyna tylko potaknęła i od razu usiadła do komputera.
Tymczasem ja udałam się do swojego biura i wzięłam się do pracy,której jak co dnia miałam multum.




~Niall~
 
Obecny dzień... 


Po dniu przepełnionym przeróżnymi próbami,jedyne o czym marzyłem to usiąść przed telewizorem z popcornem i chociaż przez chwilę odpocząć.
Włączyłem cudowną skrzynkę i po chwili po pomieszczeniu rozniósł się głos młodej reporterki.
Kiedy na ekranie zobaczyłem znajomą twarz Suzan odrobinę przygłośniłem.
Do pokoju wtłoczyli się Harry, Louis i Liam.
Zayn,który od razu padł na łóżko spał w pokoju za ścianą.
-Cicho !-krzyknął Li zajmując miejsce obok mnie.
-[....] Pozostaje nam już tylko pogratulować przyszłym rodzicom i życzyć jak najwięcej szczęścia.
Kątem oka dostrzegłem wyraz twarzy Liam'a,który zdawał się na krótki moment stracić kontakt z rzeczywistością.
Kiedy w końcu się poruszył Louis powiedział:
-Gratulacje,stary.Będziesz ojcem.
- Po tej akcji z tym kolesiem nadal myślisz,że to mogłoby być moje dziecko ?-zapytał martwym głosem.
-Jestem tego wręcz pewien.Suzan cię kocha.Mogła popełnić błąd,ale na pewno nie wskoczyła temu całemu Josh'owi do łóżka.
-Mnie też się tak wydaje.-powiedziałam,aby od razu tego pożałować.
-Zamknij się,okey ? Między wami też coś było przed wyjazdem. Skąd mogę wiedzieć,że nie..-wyrzucał z siebie potok słów kiedy mu przerwałem.
-Tylko ją pocałowałem,nic więcej. Już ci to mówiłem.
Ej..-przerwał nam Harry-Chyba nie chcecie po raz kolejny się o to kłócić.
-Masz rację.-Daddy skapitulował.-Przepraszam.
-Luz.-odpowiedziałem uśmiechając się do chłopaka pokrzepiająco.
-No to dzwoń do niej.-rzucił Louis podając chłopakowi telefon.
-Robię to codziennie,Lou.Od siedmiu miesięcy nie odebrała,ani razu.
-Ode mnie też nie odbiera.-wtrącił  Harry zakładając ręce na szyję.
-Spróbuj.Może akurat tym razem się uda.-powiedział Louis po raz kolejny wyciągając w jego kierunku rękę z telefonem.
Liam westchnął przeciągle i tym razem przyjął komórkę.
 


 ~Suzan~
-Naprawdę nie wiem co mam ci powiedzieć.
-Suzan odcięłaś mnie od swojego życia. 
- Ty także się do mnie nie odzywałaś.Zajęłaś się swoją dziennikarską karierą i całkiem o mnie zapomniałaś/
-To nie tak,że zapomniałam. Po prostu nagle tak wiele zaczęło się dziać w moim życiu.
Ale pomimo wszystko w tej sytuacji powinnaś do mnie zadzwonić.
Nie powinnaś być tera sama.
-Naprawdę nic mi nie jest. To tylko ciąża.
-To,aż ciąża kochanie.-powiedziała przytulając mnie do siebie.
-Uhh...Ten twój sterczący brzuszek trochę mi to utrudnia.-zaśmiała się.
-Tak..Czasami bywa uciążliwy.
-Na jak długo przyjechałaś ?-zapytałam po chwili.
-Na tyle ile to będzie konieczne.A kiedy przyjeżdża ten twój Liam ?
-Zdaje się,że już nie mój...Za miesiąc.
-No tak...Jakoś sobie poradzimy.Musimy.
Usiadła na kanapie i poklepała wolne miejsce obok siebie.
-Masz już wszystkie potrzebne rzeczy ?-zagadnęła kiedy już się wygodnie rozsiadłyśmy.
-Jeszcze nie...Ciocia Issabel cały czas mi o tym mówi,ale to jakoś nie ma sensu.To wszystko powinno zupełnie inaczej wyglądać.
-Tak,wiem,że musi ci być trudno...Ale bez faceta też da się żyć.
-Może i tak,ale...Żałuje tego wszystkiego.Popełniłam tak cholernie wielki błąd.Tęsknie za nim.Uwierzysz,że dzwoni codziennie.Każdy z nich dzwoni po kilkanaście razy dziennie.
Ale po takim czasie trochę głupio mi normalnie z nimi rozmawiać.
-W końcu będziesz musiała.Liam to w końcu ojciec twojego dziecka.Bo to on prawda ?
-No jasne,że tak.Skąd to pytanie.
-Wolałam się upewnić.A i najważniejsze.Bo do tej pory nie wpadłam na to,aby zapytać..-powiedziała stukając palcem w czoło.-To chłopiec czy dziewczynka ?
-Dziewczynka...
- Oooo...To fantastycznie.Myślałaś już nad imieniem ?
-Teoretycznie tak,ale...Nie mam pojęcia co się wydarzy dlatego to jeszcze nie jest pewne.
-Mnie osobiście podoba się imię Molly,albo Ruby.Są śliczne,prawda ?
-Tak,ale jest jeszcze jedna osoba,która ma w tej sprawie coś do powiedzenia.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Oj...kochanie wszystko się jakoś ułoży.Jestem tego pewna.-powiedziała całując mnie w policzek.
-Mam taką nadzieję.-odparłam,a chwilę potem w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu.
Sięgnęłam po urządzenie.Na widok imienia na wyświetlaczu moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić.
Liam.
-To on.-powiedziałam.
-To dobierz.Nie każ chłopakowi dłużej czekać.Zresztą na pewno już wie.
Długo się wahałam,ale w końcu wcisnęłam zieloną słuchawkę.

 


Szablon by S1K