"Jeżeli mamy rezygnować z wieloletniej przyjaźni dla miłości
lepiej wcześniej się przekonać czy jest ona tego warta,
bo w przypadku jej odejścia nie pozostanie nam nawet przyjaźń,
która mogłaby ukoić powstały ból."
Suzan
Wczoraj chłopaki pojechali w trasę koncertową,a ja już umieram z nudów nie mając co ze sobą zrobić. Tęsknię za tymi wariatami. Najzwyczajniej w świecie za nimi tęsknie. Minęło już wystarczająco dużo czasu,abym zdążyła się do nich przywiązać.
Stali się moją rodziną, której ( nie licząc ciotki Isabell ) nigdy nie miałam. Czasami dziwie się,że to spotkało właśnie mnie. Wydaję mi się,że to jeden z moich pięknych snów,który zaraz się skończy,a ja będę musiała powrócić do rzeczywistości.
Ale pomimo,że minął szmat czasu ten sen się nie kończy.
Spojrzałam na zdjęcie mojego chłopaka i uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba na niego nie zasłużyłam.
Mój telefon zaczął nagle wibrować,więc szybko po niego sięgnęłam z nadzieją,że dzwoni Liam. Ale na wyświetlaczu widniał napis " Nieznany "
Sama nie wiem dlaczego,ale odruchowo wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo ?-usłyszałam czyiś męski głos, który prawdopodobnie już kiedyś słyszałam.
-Kto mówi ?-zadałam pytanie.
-Czyżbyś nie pamiętała swojego, starego kumpla ?-chłopak zaśmiał się do słuchawki.- Czuje się urażony.
To mogła być tylko jedna osoba- Aaron. Nie widzieliśmy się tak dawno,że zupełnie zdążyłam zapomnieć o moim byłym chłopaku. I zapewne nadal bym nie pamiętała,gdyby nie zadzwonił.
Wszyscy moi znajomi porozjeżdżali się po świcie tylko ja nadal tkwię w tym Londynie.
Ale gdyby nie to miejsce pewnie nigdy nie poznałabym Liam'a.
-Jesteś tam ?-chłopak przerwał głuchą ciszę.
-Tak, tylko mnie zaskoczyłeś. Ale cieszę się,że dzwonisz.
-Jestem aktualnie w Londynie i pomyślałem,że moglibyśmy się spotkać ? Co ty na to ?
-Jeszcze się pytasz ? No jasne,że tak. Tak dawno cię nie widziałam.
-Wiem,trochę się to poplątało,prawda ?
-Tak, nasza paczka się rozpadła.
-No to gdzie chcesz się spotkać ?-zapytałam po chwili milczenia.
-Co powiesz na spacer ?
-Dla mnie okey.
-Świetnie. W takim razie wpadnę po ciebie o 20:00 , mieszkasz cały czas pod tym samym adresem ?
-Tak.
-To do zobaczenia.
-Cześć.-pożegnałam się z Aaron'em i sie rozłączyłam.
Nie mogłam opanować euforii,która spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.
Aaron..po tak długim czasie nareszcie będę mogła go zobaczyć.
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko jeszcze Meredith.
Boże jak ja za nimi tęsknie.
Mój telefon zaczął wibrować, co oznaczało,że dostałam wiadomość.
Od Liam'a:
Jesteśmy właśnie w Mediolanie. Szkoda,że cię tu nie ma.
Masz pozdrowienia od chłopaków.
-L
Do Liam'a:
Ja też za tobą tęsknie, nawet bardzo...
Wracaj szybko.
Całuje S
Zaczynałam żałować,że mimo próśb chłopaków nie poleciałam z nimi.
Ale nie chciałam im przeszkadzać,bo przede wszystkim pojechali tak pracować.
Zegar,który wisiał na ścianie salonu wskazywał 18:00, co oznaczało,że do wizyty Aaron'a pozostały tylko dwie godziny.
Podeszłam do szafy i zaczęłam ją przeszukiwać w poszukiwaniu jakiegoś stroju.
Mimo,że utrzymywaliśmy tylko przyjacielskie stosunki chciałam przy nim dobrze wyglądać.
Jako,że pogoda była ładna pogoda, co było rzadkością w Londynie miałam pole do popisu.
Zdecydowałam się na sukienkę z wycięciem z przodu i do tego różne dodatki.
Liam
Po zakończeniu ostatniej już dzisiaj próby wybraliśmy się z chłopakami na małe piwo.
Kolejny koncert mieliśmy zaplanowany na juro wieczór.Chcieliśmy choć na chwilę zrobić sobie przerwę od tego całego zamieszania. Każdy z nas tego potrzebował,a najbardziej Louis. W ostatnich dniach prawie nie stracił Jasmine- dziewczyny,którą kocha tak bardzo jak ja Suzan.
Zayn poszedł zamówić piwo,a my usiedliśmy przy jednym ze stolików.
Pogoda była wręcz idealna,więc wybraliśmy ten na zewnątrz.
Mediolan kipiał życiem,ale bez Suzan to nie było to samo. Ta dziewczyna ma tysiąc pomysłów na minutę i nigdy nie można się z nią nudzić.
-Liam.-z zamyślenia wyrwał mnie Zayn podając mi moje piwo.
-Dzięki stary.-powiedziałem upijając łyk.
-Co się dzieje u ciebie i Jasmine ?-zagaił Niall ,który był dzisiaj wyjątkowo cichy. Gdybym go nie znał powiedziałbym,że się zakochał. Ale to raczej nie możliwe. Od jakiegoś czasu chłopak prawie wogóle nie rusza się z domu. Ale najwidoczniej coś jest na rzeczy.
-Jakoś leci. Chociaż ostatnio przechodzimy trudny okres. Nie chcę jej teraz stracić. Nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy. -powiedział wzdychając.
-Ciężka sprawa.-rzucił Harry spoglądając na Louisa współczująco.
Każdy z nas przeżywał to co on. Był naszym przyjacielem, nieodłączną częścią naszego życia.
Nasza paczka bez niego to już nie byłoby to samo.
-Myślę,że..-zaczął Zayn.-Że powinniśmy zapomnieć o tych wszystkich przykrych rzeczach i zacząć się bawić. No chyba po to tu jesteśmy, no nie ?-zapytał na co wszyscy mu zawtórowaliśmy.
Miał rację nie możemy żyć samymi nieszczęściami.. Jesteśmy jeszcze młodzi i mamy prawo do odrobiny zabawy.
Suzan
Robiłam ostatnie poprawki odnośnie mojego makijażu,gdy po całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Wybiegłam jak oparzona z toalety i stanęłam przed drzwiami spoglądając przez wizjer i ujrzałam Aarona.
Boże jak on się zmienił.-pomyślałam.
Wzięłam jeden głęboki wdech ( sama nie wiem dlaczego tak bardzo się denerwowałam ) i otworzyłam drzwi.
Chłopak posłał mi serdeczny uśmiech,a ja rzuciłam mu się na szyję.
-Dziewczyno, bo mnie udusisz.-powiedział śmiejąc się.
-Przepraszam.-wyszeptałam odsuwając się od niego.
-No coś ty, żartowałem.-zaśmiał się za co dostał kuksańca w bok.
-Mam ochotę cię zabić za to,że tak długo się nie odzywałeś,ale za bardzo się za tobą stęskniłam.
-powiedziałam lustrując go od góry do dołu.
Tak bardzo się zmienił...Wydoroślał, wyprzystojniał i zapewne kiedy spotkałabym go na ulicy nie poznałabym go.
-To co idziemy, zapytał ?-a ja przytaknęłam. Złapałam go pod ramię i wyszliśmy z mieszkania.
Spacerowaliśmy po paru opowiadając o tym co robiliśmy i co przeżyliśmy przez te dwa lata,które się nie widzieliśmy.
Powoli zaczęło się ściemniać i ochładzać co spowodowało,że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
-O kurcze, jest ci zimno.-powiedział ściągając swoją skórzaną, czarną kurkę i zarzucając mi ją na ramiona.
-Dziękuje.-posłałam mu serdeczny uśmiech.
-Drobiazg.Może masz ochotę na gofry, tak dawno ich nie jadłem ?
-A wiesz,że tak.
-No to chodź.-powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Chwilę później znaleźliśmy się w jednej z najlepszych cukierni w całym Londynie.
Podeszliśmy do kasy i Aaron powiedział do kobiety za ladą:
-Dwa gofry z bitą śmietaną i sosem truskawkowym.
-Dwanaście złotych.-powiedziała,a ja zaczęłam szukać portmonetki w torebce.
-Ja zapłacę. -oznajmił Aaron.
-Daj spokój, nie cierpię,gdy ktoś za mnie płaci.-powiedziałam podając kobiecie dwudziestozłotowy banknot.Kobieta wydała mi resztę i oboje poszliśmy do wolnego stolika.
-Jeszcze nigdy dziewczyna za mnie nie płaciła.-rzucił.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz, nie ?
-Ha,ha, ha.Bardzo śmieszne.
Kilka minut później kobieta przyniosła nam dość spore gofry.
Ugryzłam pierwszego kęsa brudząc sobie tym samym nos bitą śmietaną.
Aaron od razu sięgnął po chusteczkę i starł ją z mojego nosa.
Chłopak zaśmiał się, a ja zamoczyłam palec w bitej śmietanie brudząc nią policzek Aaron'a.
-Ej..-powiedział i zrobił to samo co ja.
Ze strony osoby postronnej musiało wyglądać to dość dziwnie.
-Dobra, dość...Poddaję się.-powiedziałam wycierając twarz chusteczką.
-Ach ci zakochani.-dobiegł mnie głos jakiejś kobiety.
Poczułam jak moje policzki płoną. Wiele osób tak o nas mówiło widząc nas,ale odkąd pamiętam byliśmy przyjaciółmi.
I niech tak zostanie.
-Wracajmy do domu, dobrze ?-zapytałam.
-Jasne.-powiedział podnosząc się z krzesła. Uczyniłam to samo.
Pół godziny później byliśmy pod drzwiami mojego mieszkania.
-Wejdziesz ?-zapytałam.
-Chyba już będę wracał do siebie.
-No jasne.Twoja kurtka.-powiedziałam ściągając ją i oddając chłopakowi.
-Dzięki.-Aaron zbliżył się do mnie i kiedy nasz twarze były już naprawdę blisko wróciła mi trzeźwość umysłu.
-Nie mogę.-powiedziałam cofając się.
-Dlaczego ?-zapytał zakładając swoją kurtkę.
-Ja..-zaczęłam się jąkać.-Mam chłopaka.
-No tak..Nie pomyślałem o tym. Przepraszam.-powiedział i już chciał odejść,jednak go zatrzymałam.
-Nic się nie stało. Jesteśmy przyjaciółmi i tak powinno być.-powiedziałam składając delikatny pocałunek na jego policzku.
-Dziękuje ci za ten miło spędzony wieczór.Mam nadzieję,że jeszcze to kiedyś powtórzymy.
-No jasne,ze tak.-oznajmił,a na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech. -Dobranoc.
-Dobranoc.-odpowiedziałam mu i wtedy odszedł.
Weszłam do środka mieszkania. W przedpokoju stała ciocia Isabell.
-Cześć ciociu.-powiedziałam.-Jak udała się impreza ?
-Bardzo dobrze,a ty co robiłaś cały dzień ?
-Aaron jest w Londynie i spotkałam się z nim.-powiedziałam jednocześnie ściągając buty.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-oznajmiła z uśmiechem na twarzy.-Zajrzyj do salonu.
Spojrzałam na ciocię zdziwiona,ale zrobiłam to o co prosiła.
I tam ujrzałam moją kochaną Meredith z chłopakiem- jak zdążyłam się domyślić był to Marco.
Witajcie kochani !
Przepraszam,że musieliście
tak długo czekać na
ten rozdział,ale to z
powodu braku czasu.
No cóż... uroki gimnazjum
PRZECZYTAŁEŚ= SKOMENTUJ
Pozdrawiam N;*
super :)
OdpowiedzUsuńFajne :) Zapraszam do mnie na nowy rozdział : http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCześć, mam pytanie czy nie chciałabyś zwiastuna do opowiadania? Jeśli tak to serdecznie zapraszam na stronkę: http://fabryka-zwiastunow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDodałam zwiastun dla ciebie na: www.zwiastuny-na-blog.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuń