"Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić
łzami.
Nie można go nikomu wytłumaczyć.
Nie mogąc przybrać żadnego
kształtu,
osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas
bezwietrznej nocy."
-Haruki Murakami
Liam
Chłopak siedział w swoim pokoju smutnym wzrokiem patrząc się przed siebie.
Wciąż nie mógł zrozumieć co zaważyło o tym,że Suzan nie chcę z nim rozmawiać.
Na samą myśl o tym,że ta krucha istotka może płakać wstrząsał nim dreszcz.
Sięgnął po telefon i postanowił napisać wiadomość do Suzan z nadzieją,że wytłumaczy mu to wszystko.
Do Suzan:
Suzan, proszę cię powiedz mi co się dzieję.
Dłuższy czas czekał na jakąkolwiek odpowiedź,ale tak jak się spodziewał nie otrzymał jej. Ta cała sytuacja zaczynała robić się coraz dziwniejsza. Martwił się...Martwił się o nią. Mimo,że nie znał powodu dla,którego dziewczyna nie odzywa się do do niego karcił sam siebie,że w jakiś sposób mógł urazić tą anielską duszyczkę.
Do pokoju wpadł Louis przerywając jego rozmyślania.
-Stary nie możesz się tak dołować.-chłopak poklepał go po ramieniu.
-Tylko,że to wcale nie jest takie łatwe. Ona płacze, rozumiesz ? Płacze z mojego powodu,a ja mimo,że chciałbym jej w jakiś sposób pomóc nie mogę. Nie odbiera moich telefonów. I nie mam z nią żadnego kontaktu.
Nagle jego telefonu wydobył się dźwięk oznaczający,ze dostał wiadomość. Od razu po niego sięgnął, marząc tylko o tym,aby esemes był od Suzan.
I nie pomylił się.
Od Suzan:
Nie uważasz,że nie powinieneś o to pytać ?
Do Suzan:
Proszę cię, wytłumacz mi to wszystko. Nie mam pojęcia co zrobiłem,ale przepraszam cię za to.
Louis widząc,że jego przyjaciel jest pochłonięty wystukiwaniem czegoś na wyświetlaczu dtykowego telefonu wyszedł bez słowa. Było mu go najzwyczajniej w świecie żal.
Od Suzan:
Nie masz pojęcia ? Nie rozśmieszaj mnie Liam. Wykorzystałeś moją naiwność,aby potem przespać się z jakąś modelką.
Chłopak nie czekając,ani chwili dłużej wybiegł z domu i wsiadł do samochodu,aby później pojechać do Suzan. Miał choć odrobinę nadziei,że tym razem uda mu się z nią porozmawiać.
Suzan
Dziewczyna wpatrywała się w ekran swojego czarnego blackberry. Mijały kolejne minuty,a chłopak nadal nie odpisywał. Czyli jednak wszystko się zgadzało,a ona okazała się naiwną idiotką,która uwierzyła,że ktoś taki jak Liam mógłby ją pokochać.
Nim zdążyła głębiej się nad tym zastanowić rozległ się dzwonek do drzwi. Z racji tego,że jej ciotki nie ma w domu, ponieważ poszła na imprezę urodzinową przyjaciółki to ona była skazana na sprawdzenie kogo tutaj niesie. Przynajmniej Isabell układało się życie towarzyskie.
Podniosła się z podłogi i skierowała się do przedpokoju. Spojrzała przez wizjer i stał tam nie kto inny jak Liam. Oparła się plecami o drzwi i wzięła jeden głęboki wdech. Unikanie go nie miało najmniejszego sensu,bo w końcu i tak będą musieli pogadać.
Złapała za klamkę i ujrzała chłopaka o szczerozłotym uśmiechu. Ugięły się pod nią nogi. Było to standardowe zachowanie kiedy go widziała. Gdyby nie to,że przytrzymywała się drzwi, zapewne juz leżałaby plackiem na ziemi.
-Wejdź.-poleciłam,a chłopak przekroczył próg mieszkania. Poprowadziła go do swojego pokoju, wskazała wolne miejsce,a następnie sama usiadła.
Przez chwilę milczeli wpatrując się w siebie czekając,aż któreś z nich w końcu się odezwie.
-A więc.-zaczął pierwszy Liam.-Nie wiem co jest powodem tego,że się do mnie nie odzywasz,ale ?
-Nie wiesz ? Zastanawiam się czy w ogóle miałeś zamiar powiedzieć mi,że jesteś z inną dziewczyną ?
-Jaką inną dziewczyną, o czym ty mówisz ?
Dziewczyna podała mu laptopa ze zdjęciami.
-Dzisiaj rano radio podała,że Cara i ty macie romans. Dobrze się z nią bawiłeś ?
-Suzan, my nie jesteśmy razem. To znaczy byliśmy,ale długo przed tym zanim cię poznałem.A stacje radiowe nie mają nowych sensacji i skupili się na rozwalaniu mojego życia. Nie powinnaś wierzyć we wszystko co mówią ci ludzie. Zarabiają na takich tematach i mają w nosie to,że ktoś z tego powodu cierpi. Jak mam ci to udowodnić ?
-Po prostu mnie kochaj. Pokaż,że mogę ci ufać, i że mnie nie skrzywdzisz.
-Wiesz,że ta jest.-powiedział obejmując ją w pasie i całując w czoło.
-Nie strasz mnie już tak więcej.
-Obiecuję.-powiedziała składając delikatny pocałunek na jego ustach. Brakowało jej jego bliskości.
Teraz wydawało się to śmieszne,ale uwierzyła. Uwierzyła w pierwszą lepszą bzdurę nie kontaktując się z Liam'em.
-Przepraszam.-szepnęłam do jego ucha.
Meredith
Dziewczyna chodziło po swoim pokoju w te i z powrotem. Dzisiaj zadzwonił do niej Marco.
Parę dni temu obiecała sobie solennie,że o nim zapomni,ale niestety tak się nie stało.
Nie mogła ot tak wykreślić ze swojego życia osoby,która jeszcze niedawno tyle dla niej znaczyła.
Meredith nadal nie mogła ustać w miejscu.Czekała na niego. Nie potrafiła odmówić mu tego spotkania. Tak bardzo pragnęła jeszcze raz go zobaczyć i spojrzeć w te oczy, w których nieraz utonęła. W końcu rozległ się ten wyczekiwany przez nią dzwonek do drzwi. Dziewczyna poprawiła włosy i pobiegła,aby mu otworzyć. Chłopak nic nie powiedział tylko złapał w dłonie jej policzki i wpił się w jej ustach. Jemu też brakowało Meredith.
Dziewczyna łapczywie oddała każdy jego pocałunek. Kiedy oderwali się od siebie przez dłuższą chwilę parzyli sobie w oczy ciesząc się tą chwilą.-Ale przecież.-zaczęła.-Myślałam,że wszystko między nami skończone.
-Chciałem,żeby tak było,ale nie potrafię bez ciebie żyć Meredtih.
-Nie masz mi za złe mojego ostatniego wybryku ?
-Trudno było mi się z ty pogodzić,ale kocham cię. A miłość wybacza , prawda ?
-Tak,ale to co zrobiłam.
-Zapomnijmy o tym, dobrze ?-chłopak skradł jeszcze jedne pocałunek z jej ust.
Witajcie kochani !
Mam nadzieję,że podoba wam się ten rozdział i co za tym idzie zostawicie komentarz i dołączycie do obserwowanych.
PS: Naprawdę was proszę o komentarze, bo dają mi one powera do dalszego pisania.
Pozdrawiam N:*
Super rozdział czekam na kolejny :-)
OdpowiedzUsuńCiekawie! :D Chciałabym być informowana o nowych rozdziałach. Dasz cynk?
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam do siebie ;)
[ january-fanfiction.blogspot.com ]
Rozdział świetny! Czekam na next! ^_^
OdpowiedzUsuń