"Miłość nie jest pojedynczym wydarzeniem,
ale klimatem,
w którym żyjemy,
przygodą życia, podczas której uczymy się,
odkrywamy, dorastamy.
Nie da się jej zniszczyć jedną pomyłką
ani
dobyć jednym ciepłym słowem.
Miłość tworzy atmosferę - atmosferę
serca."
-Ardis Whitman
Leżałam bezwładnie na łóżku. Chciałam się poruszyć,ale zważając na pozycję w jakiej się znajdowałam było to niemożliwe.
Płakałam...Po twarzy spływały mi łzy,a do twarzy lepiły się włosy.
Kiedy usłyszałam czyjeś kroki poruszyłam się niespokojnie.
Bałam się, po raz pierwszy naprawdę się bałam.
Nie byłam w stanie przewidzieć co strzeli mu do głowy.
Nigdy do końca nie wiedziałam co może się wydarzyć kiedy z nim jestem.
Poczułam delikatny listopadowy wiatr,który podziałam na mnie kojąco.
Przypomniałam sobie jego ciepły uśmiech.Zaledwie kilka miesięcy temu nie spodziewałabym się tak okropnego zakończenia.
Jednak historia już dawno napisała scenariusz mojego życia.
Jego brązowe oczy błyszczały w świetle księżyca.
Był coraz bliżej...Wyciągnął rękę w moim kierunku.Chciałam ją ująć,jednak nadal miałam to okropne uczucie bezwładności.
Jego wargi poruszyły się nieznacznie,jednak nie wydał żadnego dźwięku. Zawładnął mną paniczny strach.
Chciałam krzyczeń,jednak nie miałam na to sił.
Nie mam pojęcia jak długo leżałam nieprzytomna i co takiego mi podał,jednak nie byłam w stanie wykonać choćby najmniejszego ruchu.
Liny,którymi byłam przewiązana coraz bardziej dawały o sobie znać.
To głupie,ale chciałam móc go pocałować.
Sprawdzić czy,aby na pewno już nic nie czuje.
Wielokrotnie zastanawiałam się jak to możliwe.Jak tak wspaniały człowiek jak on może stać się potworem bez skrupułów.
Był coraz bliżej mnie. Jego oczy wędrowały po całym pomieszczeniu jakby czegoś szukając.
Widziałam w nich pustkę.Zupełnie tak jakby to nie był on.
Ten pogodny chłopak o czystym sercu zniknął. Na jego miejsce pojawił się ktoś zupełnie inny..jakaś obca mi osoba.
Kiedy znalazł się obok mnie zadrżałam. Chwyciłam jego rękę przejeżdżając po niej opuszkami palców.
-Li..proszę wróć do mnie.To nie możesz być ty.-szepnęłam,a chłopak gwałtownie wyrwał rękę.
-Im szybciej się z tym pogodzisz tym lepiej. Tamten chłopak już nie wróci. Sama go zabiłaś.
-Proszę nie mów tak.
-Oboje wiemy,że o prawda.
-Wiem,że tak nie myślisz.
-Nic o mnie nie wiesz.-syknął.
-Li..proszę cię, rozwiąż mnie.
-Zasłużyłaś na to. Bawiłaś się moimi uczuciami.Jesteś egoistką myślącą tylko o własnej wygodzie. Nie przejmujesz się uczuciami innych. Dlaczego ja miałbym się przejmować twoimi ?-krzyknął wymierzając mi policzek
Krzyknęłam z bólu...Nie mogłam tego znieść. Nieuchronnie zbliżałam się do śmierci.Śmierci z rąk osoby,którą kochałam i nadal kocham ponad życie.
-Żegnał Suzan.-powiedział wymierzając ostateczny cios.
Przed oczami mignęło mi srebrne ostrze. To koniec.
Boje życie dobiegło końca.
Później widziałam już tylko ciemność. Nie było już niczego.
Znajdowałam się w otchłani nie mającej końca.
Umarłam...
Obudziłam się z głośnym krzykiem. Poczułam silne ramiona Liama obejmujące mnie.
-Ciii..Już dobrze. To tylko zły sen.-mówił.
-Liam, tak dobrze cię widzieć.-powiedziałam mocniej się do niego przytulając.
-Powiedz mi co takiego ci się śniło.-poprosił.
-To było coś naprawdę okropnego.Ja..nie chcę o tym mówić, dobrze ?
-Jasne. Powinniśmy położyć się spać, tak ? To był naprawdę ciężki dzień.
Opadłam z powrotem na poduszkę. Chwilę później znalazł się przy mnie Liam obejmując mnie w pasie.
-Dziękuje ci,że jesteś.-szepnęłam całując go w policzek.
-To ja tobie dziękuje. Odmieniłaś moje życie, Su.
Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie musiałam się dłużej rozwodzić nad jego przyczyną. Zaparzyłam sobie herbaty mając nadzieję,że podziała ona kojąco.
Jednak ukojenie przyniósł mi dopiero widok Liama.
Tego Liama,którego kochałam i który nigdy by mnie nie skrzywdził.
Był totalnym przeciwieństwem tej osoby ze snu. To nie był i nigdy nie będzie on.
Meredith
Popijając kawę czekałam,aż Marco wreszcie się obudzi. Po wczorajszej sprzeczce mieliśmy sobie wiele do wyjaśnienia. Padło kilka ostrych słów,ale kto mógł wiedzieć,ze to wszystko się tak potoczy.
A przecież zaczęliśmy rozmowę od mojego wyjazdu na studia. Co mu przyszło do głowy,zęby rozpamiętywać wydarzenia z dnia kiedy uległam jakiejś dziwnej emocji i zdradziłam go.
Nie miałam zamiaru się z nim kłócić, jednak on ewidentnie miał na to ochotę.
Dochodziła godzina dziesiąta rano kiedy zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz błagając los,aby był to ktoś z kim można swobodnie porozmawiać.
Na moje nieszczęście dzwonił Aaron, z którym ostatnimi czasu także się pokłóciłam.
Chwilę się wahałam jednak wcisnęłam zieloną słuchawkę.
Dochodziła godzina dziesiąta rano kiedy zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz błagając los,aby był to ktoś z kim można swobodnie porozmawiać.
Na moje nieszczęście dzwonił Aaron, z którym ostatnimi czasu także się pokłóciłam.
Chwilę się wahałam jednak wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Merry ?-usłyszałam głos chłopaka.
-Nie, święty mikołaj...
-Oj..daj spokój.Chciałem cię przeprosić.
-Czyżby ?
-Tia, głupio wyszło.
-Faktycznie, ja też powinnam cię przerosić.
-Tak czy siak, przeprosiny przyjętę. I kiedy mamy to już za sobą chciałbym cię zaprosić na przyjęcie.
-Przyjęcie ? A z jakiej to okazji ?
-Kojarzysz może Olivię, moją dziewczynę ?
-Tak, to wspaniała dziewczyna. I co w związku z tym ?
-Oświadczyłem się jej przedwczoraj.
-Aaa.-pisnęłam z zachwytu.-Nawet nie wiesz jak się cieszę.Kiedy i gdzie ?
-Wyślę ci wszystkie informacje mailem.
-Okey..To cześć..
-Aha, zapomniałbym..Masz może jakiś kontakt z Suzan ?
-Ymm..od jakiegoś czasu nie dzwonimy do siebie.
-No tak..Dzwoniłem do niej wczoraj i nie odbierała moich telefonów.
-Najwidoczniej była zajęta...
-Może masz rację.Będę kończył, cześć.
-Cześć.
Aaron oświadczył się Olivii...Wiedziałam,że coś wyniknie z ich związku.
Mam wrażenie,że idealnie się dopełniają..W każdym calu.
Patrząc na nich widzę siebie i Marco...Jeszcze niedawno też byliśmy szczęśliwi.
Co takiego się popsuło, lub co my popsuliśmy ?
Brakuje mi was kochani...
Chciałabym mieć na tyle odwagi by móc wam o tym otwarcie powiedzieć
Spoglądałam na zdjęcie Liama i Nialla. Byli świetnymi przyjaciółmi..
Jednak przeze mnie ich więź uległa diametralnej zmianie.
Wiem,że mi tego nie powiedzą,ale mają mi to za złe..Wszyscy.
Liam, Harry, Niall, Zayn i Louis. To mnie będą obwiniać za te wszystkie zmiany w ich paczce.
To ja jestem temu winna.
Do pokoju wszedł Liam,a ja odruchowo zaczęłam zbierać wszystkie zdjęcia
-Zaczekaj.-poprosił biorąc ode mnie fotografie.Zaczął je przeglądać z widocznym smutkiem w oczach.
-Przepraszam.-szepnęłam.
-Za co ?-moje pytanie wyrwało go z melancholii.
-Za to co zrobiłam tobie i Niallowi. Zepsułam tę więź między nami.
-Skarbie..Niczego nie popsułaś.Jestem pewny,że jeszcze uda nam się ją odbudować.
A na chwilę obecną powinnaś pomyśleć o przyjeździe do Londynu.
Powinnaś powiedzieć Niallowi..-zawahał się.-o dziecku.
-Wiem..I wiem także,ze już nie chcę tu być. Tak bardzo cieszyłam się na myśl o tych studiach,kiedy teraz mam tego wszystkiego dosyć. Chcę wrócić..ostatecznie.
-Su, czy ty..Czy jesteś tego pewna ? To poważna decyzja.
-Tak, jestem tego pewna. Mam dosyć tej cholernej samotności.Brakuje mi przyjaciół.
-Jak mógłbym się temu dziwić.-powiedział przytulając mnie do siebie.
-Tak więc za niedługo wracamy do domu.
-Tak.-przytaknęłam.-Wracamy...
-Nie, święty mikołaj...
-Oj..daj spokój.Chciałem cię przeprosić.
-Czyżby ?
-Tia, głupio wyszło.
-Faktycznie, ja też powinnam cię przerosić.
-Tak czy siak, przeprosiny przyjętę. I kiedy mamy to już za sobą chciałbym cię zaprosić na przyjęcie.
-Przyjęcie ? A z jakiej to okazji ?
-Kojarzysz może Olivię, moją dziewczynę ?
-Tak, to wspaniała dziewczyna. I co w związku z tym ?
-Oświadczyłem się jej przedwczoraj.
-Aaa.-pisnęłam z zachwytu.-Nawet nie wiesz jak się cieszę.Kiedy i gdzie ?
-Wyślę ci wszystkie informacje mailem.
-Okey..To cześć..
-Aha, zapomniałbym..Masz może jakiś kontakt z Suzan ?
-Ymm..od jakiegoś czasu nie dzwonimy do siebie.
-No tak..Dzwoniłem do niej wczoraj i nie odbierała moich telefonów.
-Najwidoczniej była zajęta...
-Może masz rację.Będę kończył, cześć.
-Cześć.
Aaron oświadczył się Olivii...Wiedziałam,że coś wyniknie z ich związku.
Mam wrażenie,że idealnie się dopełniają..W każdym calu.
Patrząc na nich widzę siebie i Marco...Jeszcze niedawno też byliśmy szczęśliwi.
Co takiego się popsuło, lub co my popsuliśmy ?
Suzan
Siedziałam w zaciszu pokoju przeglądając zdjęcia. Chciałam w jakiś sposób być bliżej tego co zostawiłam w Londynie,a teraz strasznie tego potrzebowałam.
Brakuje mi przyjaciół,na których mogłabym polegać w każdej chwili.
Brakuje mi rozmów z Harrym...
Brakuje mi żartów Zayna...
Brakuje mi tych słów pocieszenie ze strony Louisa.
I w końcu brakuje mi silnych ramion Nialla,które działały niczym balsam na moje skołatane nerwy.
Czy wszystko nie może być tak jak dawniej ?
Chciałabym moc przyjaźnić się z nim tak jak kiedyś. Nie musieć rozpamiętywać przeszłości i żyć tym co dzieję się teraz.
Chciałabym zapomnieć....
Wszystkie te zdjęcia przypominają mi jaka głupia byłam zostawiając ludzi,których kocham, i na których mi zależy.
Chciałabym się stąd wyrwać. Rzucić te całą Akademię Muzyczną i wrócić do Londynu.
Do miejsca do,którego od zawsze przynależałam.
Do mojego zakątka w tym wielkim świecie.
Do mojego prawdziwego domu...
Brakuje mi was kochani...
Chciałabym mieć na tyle odwagi by móc wam o tym otwarcie powiedzieć
Spoglądałam na zdjęcie Liama i Nialla. Byli świetnymi przyjaciółmi..
Jednak przeze mnie ich więź uległa diametralnej zmianie.
Wiem,że mi tego nie powiedzą,ale mają mi to za złe..Wszyscy.
Liam, Harry, Niall, Zayn i Louis. To mnie będą obwiniać za te wszystkie zmiany w ich paczce.
To ja jestem temu winna.
Do pokoju wszedł Liam,a ja odruchowo zaczęłam zbierać wszystkie zdjęcia
-Zaczekaj.-poprosił biorąc ode mnie fotografie.Zaczął je przeglądać z widocznym smutkiem w oczach.
-Przepraszam.-szepnęłam.
-Za co ?-moje pytanie wyrwało go z melancholii.
-Za to co zrobiłam tobie i Niallowi. Zepsułam tę więź między nami.
-Skarbie..Niczego nie popsułaś.Jestem pewny,że jeszcze uda nam się ją odbudować.
A na chwilę obecną powinnaś pomyśleć o przyjeździe do Londynu.
Powinnaś powiedzieć Niallowi..-zawahał się.-o dziecku.
-Wiem..I wiem także,ze już nie chcę tu być. Tak bardzo cieszyłam się na myśl o tych studiach,kiedy teraz mam tego wszystkiego dosyć. Chcę wrócić..ostatecznie.
-Su, czy ty..Czy jesteś tego pewna ? To poważna decyzja.
-Tak, jestem tego pewna. Mam dosyć tej cholernej samotności.Brakuje mi przyjaciół.
-Jak mógłbym się temu dziwić.-powiedział przytulając mnie do siebie.
-Tak więc za niedługo wracamy do domu.
-Tak.-przytaknęłam.-Wracamy...
Heeej ;*
Jak pewnie zauważyliście
rozdział pojawił się znacznie
szybciej niż poprzednie.
Jest on także najdłuższym rozdziałem
w historii bloga (oczywiście nie
wliczając zdjęć ;P)
A jeśli o nich mowa bardzo
spodobało mi się to z Liamem i Lucy
( w opowiadaniu Suzan )
Uważam,że doskonale do siebie
pasują, co z tego,że to
Photoshop.
Proszę o komentarze.
Słowa motywują.
Pozdrawiam N;*
Codziennie wyczekuję twoich rozdziału i tak jeeest! Wiesz jak ja kocham twojego bloga i Liama! Zauroczyłaś mnie tym opowiadaniem, u ciebie jest on czuły i kochany. Potrafiłby wszystko rzucić dla Su:) Kocham Cię i tegooo bloga!!!! ♥ Zapraszam do mnie ---->http://oned-mystory.blogspot.com/ w rolach głównych Liam jako Liam XDD i Megan jako (Victoria Justice) Pozdrawiam i życzę weny a piszesz świetnie!
OdpowiedzUsuńPrimere ;*
Cieszę się,że ci się podoba...
UsuńNa pewno odwiedzę twojego bloga.
Pozdrawiam N;*
Rozdział zajebisty!
OdpowiedzUsuńProszę niech tylko Su nie zostawia Liama ani Liam Su!
Reakcja Nialla? No nie wiem niech nie psuje więzi jakie są pomiędzy Liamem a Su!
Czekam na następny!
Nie planuje niczego takiego :-)
Usuń