"Światło słoneczne zakrada się
Oświetla naszą skórę
Obserwujemy jak mija dzień
Opowieści o tym, co robiliśmy
Sprawiały że myślałam o Tobie
Sprawiały że myślałam o Tobie
Pod bilionem gwiazd
Tańczyliśmy na dachach samochodów
Fotografowaliśmy ten stan
Tak daleko od miejsca, w którym jesteśmy
Sprawiało to, że myślałam o Tobie
Sprawiało to, że myślałam o Tobie
Światła gasną
W tym momencie jesteśmy zagubieni i odnalezieni
Chcę tylko być przy Tobie Gdyby te skrzydła potrafiły latać
Do końca naszego życia"
Oświetla naszą skórę
Obserwujemy jak mija dzień
Opowieści o tym, co robiliśmy
Sprawiały że myślałam o Tobie
Sprawiały że myślałam o Tobie
Pod bilionem gwiazd
Tańczyliśmy na dachach samochodów
Fotografowaliśmy ten stan
Tak daleko od miejsca, w którym jesteśmy
Sprawiało to, że myślałam o Tobie
Sprawiało to, że myślałam o Tobie
Światła gasną
W tym momencie jesteśmy zagubieni i odnalezieni
Chcę tylko być przy Tobie Gdyby te skrzydła potrafiły latać
Do końca naszego życia"
Birdy-Wings
Suzan
Ze snu wyrwał mnie chłodny wiatr,który delikatnie smagał moją skórę.
Nakryłam się kołdrą spoglądając na śpiącego obok Liam'a. Mając go u swojego boku mogę z czystym sercem stwierdzić,że jestem nareszcie szczęśliwa.
Jaki sens miało wmawianie samej sobie,że nic do niego nie czuje ?
To wcale nie wyklucza,że między mną, a Niallem w pewnym momencie pojawiło się coś niezwykłego. Jakaś nierozerwalna więź. Popełniliśmy błąd traktując ją jako znak na coś ważniejszego.
Podniosłam się z łóżka kiedy nagle zrobiło mi się niedobrze. Szybko zerwałam się z miejsca pędząc do łazienki,aby zwymiotować.
Najwyraźniej musiałam się czymś zatruć. Wyszorowałam zęby i wróciłam do pokoju,aby się przebrać.
Usłyszałam dźwięk telefonu Liam'a. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu,aby zlokalizować przedmiot. Kiedy go dostrzegłam spojrzałam na wyświetlacz. Napis głosił "Niall"
Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Zastanawiałam się co powinnam zrobić. Od tak dawna nie słyszałam jego głosu. Prze krótką chwilę biłam się z myślami,aby po chwili nacisnąć zieloną słuchawkę.Przystawiłam aparat do ucha.
-Liam ?-usłyszałam.
-Cześć Niall, tu Suzan..
-Su ? Czy Liam jest u ciebie ?
-Tak... On śpi,więc odebrałam..
-Czy wy jesteście znów razem ?
-Nie powinieneś się tak o tym dowiedzieć,ale tak...
-No tak, to było do przewidzenia. Życzę wam szczęścia,bo mimo wszystko oboje na nie zasługujecie.
-Niall to nie jest tak,że nigdy cię nie kochałam. Te ciągłe rozterki.. Najwyraźniej mieliśmy się spotkać,ale w innym celu.
-Może masz rację...-westchnął.-Cieszę się,że cie spotkałem i,ze po tym wszystkim co razem przeszliśmy możemy być przyjaciółmi.
-Ja..-nie dane mi było skończy,bo napadła mnie kolejna fala mdłości. Odkładając telefon pobiegłam do toalety-znowu...
-Su.-usłyszałam pukanie do drzwi.-Co się dzieje ?
-Nic takiego ja po prostu...-i znowu zwymiotowałam.-Nie najlepiej się czuje. Dzwonił Niall, odłożyłam telefon,być może jeszcze się nie rozłączył.
Usłyszałam powolne kroki... Liam odszedł,aby wrócić po kilku minutach.
-Suzan, mogę wejść ?
-To nie najlepszy moment.Daj mi minutkę.
- Jasne,może zaparzę ci rumianku ?
-Naprawdę nie trzeba, to nic takiego. Jeszcze tylko chwila, okey ?
-No jasne.-odparł zrezygnowany oddalając się od drzwi.
Po kolejnym szorowaniu zębów opuściłam toaletę. Z lekkim bólem głowy podążyłam do toalety,aby zaparzyć sobie herbaty.
Liam siedział rozparty na krześle popijając kawę i przeglądając dzisiejszą gazetę.
-Wszystko w porządku ? Może powinniśmy pojechać do lekarza..
-Nie ma takiej potrzeby..To zwykłe zatrucie pokarmowe.
-A co jeśli..-zaczął,ale nie pozwoliłam mu skończyć.
-Nie..Naprawdę nie musisz zajmować się mną zajmować jak wariat. Poradzę sobie.
-Po prostu się martwię.Po tym wszystkim co przeszliśmy..Nadal się boje,że cię stracę.
-Nie stracić.-powiedziałam obejmując go w pasie i wtulając się w jego tors.
Chłopak złożył delikatny pocałunek na moich włosach.
-Bardzo cię kocham Suzan...
-Zdaje sobie z tego sprawę.
-Może uznasz mnie za idiotę i być może się nie zgodzisz,ale..-chłopak sięgnął o kieszeni bluzy,aby wyciągnąć z niej niewielkich rozmiarów, czerwone pudełeczko.
Ukląkł na jedno kolano,aby po chwili odsłonić przede mną zawartość pudełka.
Poczułam jak uginają się pode mną nogi. Miałam nieodparte wrażenie,że za chwilę zemdleję.
-Suzan, czy zechcesz zostać moją żoną ?-zapytała w końcu intensywnie się we mnie wpatrując.
-Liam, ja nie wiem co powiedzieć...
Chłopak na ułamek sekundy spochmurniał. Czyżby obawiał się,że odmówię.
-Oczywiście,że..-już miałam wypowiedzieć tak ważne dla niego słowo kiedy przyszła kolejna fala mdłości. W te pędy pobiegłam do toalety pozbywając się "zbędnego ładunku".
Po wyjściu z toalety skierowałam się do salonu skąd wybiegłam dziesięć minut temu.
-Liam ja..Naprawdę przepraszam, wszystko zepsułam.-oznajmiłam wybuchając płaczem.
Było mi tak cholernie źle. Liam mi się oświadczył. Zdobył się na tak ważny krok i kiedy już miałam powiedzieć "tak" musiałam lecieć co toalety.
-Su, nie przejmuj się tym.Powiedz mi tylko,czy się zgadzasz.-zapytał niepewnie.
-Oczywiście,że tak !-wydałam z siebie stłumiony okrzyk,aby chwile później paść mu w ramiona.
Tak bardzo chciałam go teraz pocałować. Pokazać jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo jestem wdzięczna za szanse,którą otrzymałam. Po tak wielu próbach nareszcie możemy być razem.
Liam delikanie chwycił moją dłoń,aby wsunąć mi na palec prześliczny pierścionek.
-Jest cudowny.-szepnęłam.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że ci się podoba.Sprzedawczyni pomagałam mi go wybrać i jak widać trafiliśmy w twój gust.
-Tak, udało wam się.-pogratulowałam całując chłopaka w czoło.
-A teraz jedziemy do lekarza.-oznajmił stanowczo,a ja nawet nie miałam ochoty mu się sprzeciwiać.
-Skoro tak bardzo na to nalegasz...-zaśmiałam się za co dostałam kuksańca w bok.
W drodze do lekarza przez cały czas siedziałam z reklamówką między nogami.
Modliłam się,aby nie nadeszła kolejna fala mdłości...
-Jak się czujesz ?-po raz kolejny z ust Liama padło to pytanie.
-Jak na razie dobrze.
-Okey, za chwilę będziemy.
-Jasne.-powiedziałam sadowiąc się wygodniej w fotelu.
Trzymając za rękę Liama wkroczyłam do budynku szpitala. Nigdy nie przepadałam za szpitalami. Nic z nimi związanego nie wywoływało u mnie dobrych wspomnieć.
Ale jak wymagać polubienia szpitali od kogoś kto kogoś stracić.
Ile osób zginęło przez niekompetencję lekarzy. To straszne, przeżywać czyjąś stratę.
Głownie z tych względów nigdy nie lubiłam i nie polubię szpitali.
Po serii badać przez,które musiałam przejść (aby móc potwierdzić moje przeczucia co do zatrucia pokarmowego ) w końcu mogłam poznać diagnozę.
-Mam dla państwa dobre wieści.-oznajmił lekarz z szerokim uśmiechem na twarzy.
Mimo tego,że był naprawdę przemiłym człowiekiem nie zmieni moich poglądów na temat szpitali.
-Wieści ?-zapytałam zdziwiona.-Nie sądzę ,aby zatrucie pokarmowe się do ich zaliczało.
-Ależ nie ma pani zatrucia pokarmowego. Nic z tych rzeczy.-zaśmiał się mężczyzna.
-A więc co jest przyczyną tych mdłości ?-zapytał Liam, wciąż trzymając moją rękę.
-Naprawdę się państwo nie domyślacie ?-ponownie się roześmiał.
Zmieniłam zdanie. Ten człowiek jest irytujący..i to strasznie. Mógłby wreszcie przestać się z nami bawić w kotka i myszkę i wreszcie powiedzieć co mi dolega.
-Jest pani w drugim miesiącu cięży.-oznajmił w końcu. Na krótki momient zakręciło mi się w głowie.
Chwyciłam się mocniej ręki Liama.
-Zostaną państwo rodzicami.
Naprawdę chciałam coś powiedzieć.Móc wydusić z siebie choć jedno słowo,le niewidzialny kamień ugrzęzł mi w gardle.
Tego typu blokady ostatnimi czasy zdarzały się coraz częściej.
Ciągnąc Liama za rękę skierowałam się do wyjścia. Musiałam jak najszybciej opuścić to miejsce.
-Suzan. Dwa miesiące temu ty i...-nie potrafił dokończyć.
-Cholera jasna, tak ! Nie wiedziałam, nie przypuszczałam,że...-po moich policzkach zaczął spływać potok łez.
-Przecież jak nie jestem na to gotowa.-łkałam.
-Suzan, spokojnie.-powiedział ujmując moją twarz w swoje silne dłonie.
-Jak mam być spokojna ?! Za siedem miesięcy zostanę matką !
-Jakoś sobie z tm poradzimy,obiecuję.-chłopak przyciągnął mnie do siebie głaskając po włosach.-Ciii...
Za wszelką cenę próbował mnie uspokoić. Jednak bez zamierzonego efektu.
-No jasne.-odparł zrezygnowany oddalając się od drzwi.
Po kolejnym szorowaniu zębów opuściłam toaletę. Z lekkim bólem głowy podążyłam do toalety,aby zaparzyć sobie herbaty.
Liam siedział rozparty na krześle popijając kawę i przeglądając dzisiejszą gazetę.
-Wszystko w porządku ? Może powinniśmy pojechać do lekarza..
-Nie ma takiej potrzeby..To zwykłe zatrucie pokarmowe.
-A co jeśli..-zaczął,ale nie pozwoliłam mu skończyć.
-Nie..Naprawdę nie musisz zajmować się mną zajmować jak wariat. Poradzę sobie.
-Po prostu się martwię.Po tym wszystkim co przeszliśmy..Nadal się boje,że cię stracę.
-Nie stracić.-powiedziałam obejmując go w pasie i wtulając się w jego tors.
Chłopak złożył delikatny pocałunek na moich włosach.
-Bardzo cię kocham Suzan...
-Zdaje sobie z tego sprawę.
-Może uznasz mnie za idiotę i być może się nie zgodzisz,ale..-chłopak sięgnął o kieszeni bluzy,aby wyciągnąć z niej niewielkich rozmiarów, czerwone pudełeczko.
Ukląkł na jedno kolano,aby po chwili odsłonić przede mną zawartość pudełka.
Poczułam jak uginają się pode mną nogi. Miałam nieodparte wrażenie,że za chwilę zemdleję.
-Suzan, czy zechcesz zostać moją żoną ?-zapytała w końcu intensywnie się we mnie wpatrując.
-Liam, ja nie wiem co powiedzieć...
Chłopak na ułamek sekundy spochmurniał. Czyżby obawiał się,że odmówię.
-Oczywiście,że..-już miałam wypowiedzieć tak ważne dla niego słowo kiedy przyszła kolejna fala mdłości. W te pędy pobiegłam do toalety pozbywając się "zbędnego ładunku".
Po wyjściu z toalety skierowałam się do salonu skąd wybiegłam dziesięć minut temu.
-Liam ja..Naprawdę przepraszam, wszystko zepsułam.-oznajmiłam wybuchając płaczem.
Było mi tak cholernie źle. Liam mi się oświadczył. Zdobył się na tak ważny krok i kiedy już miałam powiedzieć "tak" musiałam lecieć co toalety.
-Su, nie przejmuj się tym.Powiedz mi tylko,czy się zgadzasz.-zapytał niepewnie.
-Oczywiście,że tak !-wydałam z siebie stłumiony okrzyk,aby chwile później paść mu w ramiona.
Tak bardzo chciałam go teraz pocałować. Pokazać jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo jestem wdzięczna za szanse,którą otrzymałam. Po tak wielu próbach nareszcie możemy być razem.
Liam delikanie chwycił moją dłoń,aby wsunąć mi na palec prześliczny pierścionek.
-Jest cudowny.-szepnęłam.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że ci się podoba.Sprzedawczyni pomagałam mi go wybrać i jak widać trafiliśmy w twój gust.
-Tak, udało wam się.-pogratulowałam całując chłopaka w czoło.
-A teraz jedziemy do lekarza.-oznajmił stanowczo,a ja nawet nie miałam ochoty mu się sprzeciwiać.
-Skoro tak bardzo na to nalegasz...-zaśmiałam się za co dostałam kuksańca w bok.
W drodze do lekarza przez cały czas siedziałam z reklamówką między nogami.
Modliłam się,aby nie nadeszła kolejna fala mdłości...
-Jak się czujesz ?-po raz kolejny z ust Liama padło to pytanie.
-Jak na razie dobrze.
-Okey, za chwilę będziemy.
-Jasne.-powiedziałam sadowiąc się wygodniej w fotelu.
Trzymając za rękę Liama wkroczyłam do budynku szpitala. Nigdy nie przepadałam za szpitalami. Nic z nimi związanego nie wywoływało u mnie dobrych wspomnieć.
Ale jak wymagać polubienia szpitali od kogoś kto kogoś stracić.
Ile osób zginęło przez niekompetencję lekarzy. To straszne, przeżywać czyjąś stratę.
Głownie z tych względów nigdy nie lubiłam i nie polubię szpitali.
Po serii badać przez,które musiałam przejść (aby móc potwierdzić moje przeczucia co do zatrucia pokarmowego ) w końcu mogłam poznać diagnozę.
-Mam dla państwa dobre wieści.-oznajmił lekarz z szerokim uśmiechem na twarzy.
Mimo tego,że był naprawdę przemiłym człowiekiem nie zmieni moich poglądów na temat szpitali.
-Wieści ?-zapytałam zdziwiona.-Nie sądzę ,aby zatrucie pokarmowe się do ich zaliczało.
-Ależ nie ma pani zatrucia pokarmowego. Nic z tych rzeczy.-zaśmiał się mężczyzna.
-A więc co jest przyczyną tych mdłości ?-zapytał Liam, wciąż trzymając moją rękę.
-Naprawdę się państwo nie domyślacie ?-ponownie się roześmiał.
Zmieniłam zdanie. Ten człowiek jest irytujący..i to strasznie. Mógłby wreszcie przestać się z nami bawić w kotka i myszkę i wreszcie powiedzieć co mi dolega.
-Jest pani w drugim miesiącu cięży.-oznajmił w końcu. Na krótki momient zakręciło mi się w głowie.
Chwyciłam się mocniej ręki Liama.
-Zostaną państwo rodzicami.
Naprawdę chciałam coś powiedzieć.Móc wydusić z siebie choć jedno słowo,le niewidzialny kamień ugrzęzł mi w gardle.
Tego typu blokady ostatnimi czasy zdarzały się coraz częściej.
Ciągnąc Liama za rękę skierowałam się do wyjścia. Musiałam jak najszybciej opuścić to miejsce.
-Suzan. Dwa miesiące temu ty i...-nie potrafił dokończyć.
-Cholera jasna, tak ! Nie wiedziałam, nie przypuszczałam,że...-po moich policzkach zaczął spływać potok łez.
-Przecież jak nie jestem na to gotowa.-łkałam.
-Suzan, spokojnie.-powiedział ujmując moją twarz w swoje silne dłonie.
-Jak mam być spokojna ?! Za siedem miesięcy zostanę matką !
-Jakoś sobie z tm poradzimy,obiecuję.-chłopak przyciągnął mnie do siebie głaskając po włosach.-Ciii...
Za wszelką cenę próbował mnie uspokoić. Jednak bez zamierzonego efektu.
Czeeeść !!!!
To by było na tyle jeśli chodzi o dzisiejszy rozdział.
Jest na pewno dłuższy niż ostatnie,ale to z powodu mojej
dość długiej nieobecności.
Mam nadzieję,że jakoś mi to wybaczycie.
Proszę o szczerą opinie na temat tego rozdziału.
Długo się zastanawiałam czy,aby postąpiłam słusznie,
ale poszłam za głosem serca,które domaga
się jakiejś małej istotki w tym opowiadaniu.
Tak,więc do zobaczenia w następnej notce.
Pozdrawiam N;*
Chyba cie udusze! Dziecko z Niallem? Wez tak zrobić żeby pokonała i miała dziecko z Liamem! Proszę! (wiem ze jestem okrutna w tej chwili że życzę jej coś takiego no ale proszę niech ona będzie ciąży z Liamem! A jeżeli już urodzi to dziecko Nialla to niech on go nie uznaje! I żeby było podobne do niej a nie do niego! Jeszcze raz proszę)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Czekam na następny! Proszę dodać szybciej!
Kocham <3
Dziecko z Niallem?! OMG! Kofam tego bloga :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
opowiadanie-tom.blogspot.com
ŚWIETNY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuń