poniedziałek, 20 października 2014

51 "Nie chcę niczego przyśpieszać"

Witajcie kochane !!!
Zacznę od tego,że jest to dla mnie trudna sytuacja.
Z jednej strony wiem,że powinnam to skończyć,a 
z drugiej nie chcę,gdyż bardzo przywiązałam się do tego opowiadania.
Zdecydowałam się kontynuować tę historię ( przynajmniej na razie),
ale jeśli tylko uznam,że to jest odpowiedni moment opowiadanie zostanie zakończone.
Nie mam pojęcia jak będzie to wyglądać,ale będę się ogromnie starać.
Dodatkowo chciałam poinformować was o nowo powstałym blogu.
Myślę,że nie muszę rozwodzić się na ten temat.
Kiedy tylko wejdziecie zobaczycie w czym rzecz.
Pozdrawiam, N;*




~*~
 -Boże...Naprawdę ?-zapytałam chwytając się za głowę.
-Przykro mi Su...
-Muszę jak najprędzej pogadać z Lukiem...I zobaczyć naszą córeczkę.
-Napewno w tej kolejności ?-zapytał marszcząc brwi.
-Proszę cię..To dla mnie bardzo ważne. Luke jet dla mnie bardzo ważną osobą...
-No tak...w końcu go kochasz.
-Kochałam.-poprawiłam go sięgając po telefon.
Kiedy tylko odblokowałam ekran zobaczyłam około trzydzieści nieodebranych połączeń i równie dużo wiadomości.
Wzięłam głęboki wdech i zabrałam się do odczytywania esemesów.

Od Luke:Su,odezwij się...Jak się czujesz ?

Od Luke: Naprawdę się martwię.

Od Josh: Wszystko w porządku ? Zadzwoń do mnie jak najprędzej.

Od Meredith: Strasznie się od ciebie martwię...zadzwoń.

Od Patrcik: Jak się trzymasz,mała ? 

Kiedy odczytałam już wszystkie wiadomości na moją twarz mimowolnie wpłynął uśmiech.
Z rozczuleniem wpatrywałam się w te wszystkie miłe słowa.
Czyli jednak nie byłam im obojętna.
Wykręciłam numer Luka i zadzwoniłam.Chłopak odebrał niemal od razu i kiedy tylko usłyszał mój głos odetchnął z ulgą.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że cię słyszę.
-Tak,ja też.
-Strasznie się o ciebie martwiłem.
-Jak widać jeszcze żyję.-zaśmiałam się.
-Daj spokój.Napędziłaś mi ogromnego stracha.
-Przepraszam...Ale jest jedna pozytywna rzecz...Wróciła mi pamięć.
-Och...Cieszę się.
-Kłamiesz. Wiem,że o wiele bardziej pasowała ci tamta sytuacja.
-Poniekąd tak..Po prostu poczułem się tak jak dawniej...Zanim wyjechałem,a my byliśmy szczęśliwi.
-Ja też tęsknie za tymi czasami,ale nie ważne jak byśmy się starali to nie wróci. Nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi.
-A szkoda.
-Spotkasz się ze mną jutro ? Myślę,że jeszcze da się to uratować.
-Mam taką nadzieję.
[....]

-Chcesz do niego wrócić ?-zapytał Liam kiedy tylko odłożyłam telefon.
-Nie.
-A do mnie ?
-Nie...Nie mam zamiaru być z żadnym z was.-oznajmiłam.-Jak na razie dam sobie spokój z facetami.
-A co z naszym dzieckiem ?
-Możesz się z nim widywać kiedy tylko będziesz miał na to ochotę.Nie zamierzasz utrudniać ci kontaktów z nim ?
-Naprawdę to koniec nas ?-zapytał przepełnionymi smutkiem oczami.
-Nie wiem,Li.Jeśli mamy kiedyś do siebie wrócić..Nie chcę niczego przyśpieszać.Zacznijmy od nowa.Z czystą kartą.
-Jasne.
-A teraz wybacz,wracam do siebie.
-Do siebie ? Myślałem,że zostaniesz tutaj ?
-To jeszcze nie ten moment.-powiedziałam i musnęłam delikatnie jego usta swoimi.
-Do zobaczenia,jutro.




PS: Pamiętajcie o wpadaniu na mojego drugiego bloga o One Direction
 

2 komentarze:

  1. Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!!! :*
    Kocham cie! :* wiesz o tym?!
    Boziu jak ja się cieszę że piszesz dalej!! Aaaaa...
    Tylko co z ich córka?? W ogóle nie piszesz Co się z nią dzieje. Czy jest w szpitalu czy też nie...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny!
    :*
    Weronika Dereń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,ich córeczka jest jeszcze w szpitalu,ponieważ przez wypadek lekarze musieli wykonac cesarkę...W następnym rozdziale będą już mogli ją zabrać.
      Ja też cię kocham <333

      Usuń

Szablon by S1K