~Suzan~
-Su...Suzan to ty ?-usłyszała niepewny głos chłopaka.
Na dźwięk jego głosu moje serce zalała fala słodyczy i ciepła. Tak dawno nie słyszałam choćby jednego słowa wypowiedzianego z jego ust.
Moje wahanie trwało dłuższą chwilę. Strach przed wyznaniem mu prawdy był niewyobrażalny.
-Suzan,słyszysz mnie ?-powiedział do słuchawki.
-Um...Tak.-słowa,które wypowiedziałam brzmiały tak cicho,że przez chwilę miałam wątpliwości czy,aby na pewno to usłyszał.
-To naprawdę ty.-szepnął.Poczułam jak w moich oczach wzbierają łzy.Siły woli powstrzymywałam się,aby nie wybuchnąć płaczem prosto w telefon.
-Myślałem,że już nigdy nie odbierzesz.
Uwierz ja też.-pomyślałam przejeżdżając ręką po twarzy.
-Wydaję mi się,że to odpowiedni moment,aby porozmawiać.-powiedziałam.
-Tak.Żałuje,że to wszystko tak się potoczyło.
-To nie ty powinieneś żałować.-mówiłam wolnym krokiem zmierzając w kierunku balkonu.
Potrzebowałam odrobiny świeżego powietrza.
-Dlaczego odebrałaś ? Dzwonię do ciebie od...
-Siedmiu miesięcy,wiem...Po prostu wydawało mi się,że tak będzie lepiej.
-I było ?
-Nie.-oznajmiłam bez ogródek.-To prawdopodobnie najgorzej podjęta decyzja w moim życiu.
Po drugiej stronie nastała cisza.Jednak po chwili usłyszałam jak Liam wciąga powietrze.
-Czy to prawda ? To co piszą w gazetach ?
-Piszą tam różne niestworzone rzeczy,ale niestety tym razem się nie pomylili.
Niestety...Cholera jak jednoznacznie musiało to zabrzmieć.
-Kto jest ojcem dziecka ?
Zabolało,Li.Jak mogłeś o to zapytać ?
Poczułam się tak jakby ktoś wbił mi w serce tysiące igieł.
Świadomość,że myślał,że mogłabym...
To okropne jak bardzo zmieniły się nasze stosunki.
To,że nie miał co do tego pewności...To tak cholernie boli,ale czego ja się spodziewałam.
To ja spieprzyłam sprawę kompletnie go olewając.
Cisza z każdą kolejną chwilą się pogłębiała...Poczułam,że umieram.
Naprawdę traciłam kontakt z rzeczywistością...
-Ja naprawdę muszę to wiedzieć.
Nie wytrzymałam.To wszystko jest tak bolesne.Nie mam już na to siły.
Wybuchłam płaczem rzucając telefonem o ścianę.
-Dlaczego,dlaczego,dlaczego ?!-krzyczałam opadając na ziemię.
-To wszystko jest takie popieprzone.-łkałam.
-Suzan,powiedz mi co się stało.-poprosiła Merry klękając obok mnie.
Co się stało ? Poczułam,że chciałabym przestać żyć...Cholera, naprawdę tak pomyślałam.
-Ja..Nie chcę o tym rozmawiać.
Kilka dni później...
-Liam dzwonił ?-zapytała po raz kolejny tego dnia Meredith.
-Nie,jemu już nie zależy.
-Mówiłaś,że powiedział,że żałuje.-mówiła przechadzając się po pokoju.
-Tak powiedział,ale...Pod wpływem emocji mówi się różne życie.
-Och..Nie bądź śmieszna.Kiedy mówiłaś,że go kochasz robiłaś to tylko i wyłącznie pod wpływem emocji ?-zapytała wyraźnie zirytowana.
-Nie,czułam tak.To wydawało się takie proste.
Dziewczyna już otwierała usta,aby odpowiedzieć kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę.-rzuciła i udała się do pokoju.
-Suzan ! Wydaję mi się,że to ktoś do ciebie.-usłyszałam po chwili wołanie blondynki.
-Dzisiaj nie ma mnie dal nikogo.-powiedziałam nieco ciszej.
-Myślę,że mimo wszystko powinnaś tu przyjść.
Ugh...
Powłóczając nogami skierowałam się do drzwi.
-Meredtih,naprawdę nie mam ochoty na jakikolwiek...-mówiłam,lecz kiedy zobaczyłam kto stoi w drzwiach mieszkania zamilkłam.
-Wizyty.-dodałam po chwili.
-Tak,myślę,że jestem tu zbędnym ogniwem,więc uciekam.-powiedziała całując mnie przelotnie w policzek i równie szybko się ulotniła.
-Ale, Meredith...-jęknęłam spuszczając głowę.
-Mogę wejść ?-zapytał.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Przyjechałem tu specjalnie dla ciebie,Suzan.
-Nie potrzebnie.
-Być może,ale proszę tylko o,krótką rozmowę.Zajmę ci tylko dziesięć minut.
-Okey,wchodź,ale tylko dziesięć minut.
-Jasne.-powiedział uśmiechając się szeroko,a w jego policzkach pojawiły się te cudowne dołeczki,które swego czasu tak cholernie kochałam.
-A,więc o co chodzi ?-zapytałam kiedy znaleźliśmy się w salonie.
-Właściwie to sam nie wiem.Nie widzieliśmy się dość długo co tylko utrudnia mi sprawę.
-To był twój wybór.Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej.
-Tak,zdaję sobie z tego sprawę.
-Przejdźmy do sedna.Jesteś ostatnią osobą,którą spodziewałam się dzisiaj zobaczyć...Powiesz mi w końcu o co chodzi ?
Ahoj !!!
Wiem,ze znowu jest smutno
i nieprzyjemnie,ale do przyjazdu Liam'a
wydarzy się jeszcze wiele rzeczy.
Ale kiedy w końcu przyjedzie
będzie słodko i uroczo.
Może nie od początku,ale będzie.
Jeśli chodzi o drugą część to
jest ona owiana tajemnicą.
Ale w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni.
Zastanawiajcie się teraz kto taki zaszczycił
naszą Suzan swoją obecnością,a ja zmykam.
PS: Nie mowa tu o Liam'ie.
Buziaki,N;*
Yyy wydaje mi się że to Josh czy jakoś tak ;D
OdpowiedzUsuńRozdział rzeczywiście smutny ale za to świetny!
Boziu Liam odezwij się do niej!
Z niecierpliwością czekam na następny!
2 część owiana tajemnica?? Wow... Będzie ciekawie ;D