wtorek, 15 lipca 2014

34 "Umierać z miłości"

Wczorajszy dzień spędzony z Harrym i Patrickiem mogę z czystym sercem zaliczyć do udanych.
Od tak dawna nie wychodziłam nigdzie nie wychodziłam ze znajomymi i już zaczynało mi tego brakować.
Wydawać by się mogło,że skończy się jedynie na spacerze po parku,jednak Patrick miał już dokładnie opracowany plan.
Na początek kawa w Starbucksie,następnie kino i kiedy już myślałam,że na dziś koniec wylądowaliśmy w Fabric.
Klubie,który wywoływał tak wiele wspomnieć - nie koniecznie pozytywnych.
I mimo,że bawiłam się tam świetnie z tymi dwoma idiotami czegoś mi brakowało.
A właściwie kogoś.
Nialla. To prawda bardzo się do siebie zbliżyliśmy po ostatnich wydarzeniach,ale nie możemy sie porozumieć tak jak kiedyś.
Brakuje mi wspólnych spacerów, wizyt w kawiarni,gdzie zawsze zamawialiśmy szarlotkę i tych żartów,które niejednokrotnie poprawiły mi humor.
Chcę,żeby było tak jak dawniej. Czy to naprawdę tak wiele ?
Wiem,że go zraniłam,ale staram się to naprawić i naprawdę nie chcę stracić takiego przyjaciela.
Nie mam pojęcia ile wypiłam wczorajszego wieczoru,ale sądząc po dzisiejszym bólu głowy wystarczająco,aby nabawić się kaca.
 Kiedy w końcu otworzyłam oczy wpadłam w nie małe zaskoczenie.
Z szybkością błyskawicy zeskoczyłam z łóżka budząc tym samym Harrego.
-Czy my ?-zaczęłam się jąkać.-Dlaczego znaleźliśmy się w jednym łóżku ?
Harry,który jeszcze nie zdążył się obudzić patrzył na mnie zdziwiony.
Dopiero po kilku minutach zajarzył,że jeszcze chwile temu leżeliśmy razem w jednym łóżku.
-Co ty robiłaś w moim, to znaczy w tym łóżku ?
-To chyba ja powinnam cię o to zapytać.
-Spałem.
-Tylko ?
-Taaak !!! Chyba pamiętałbym,gdybyśmy...
-Nawet nie kończ.-przerwałam mu.
W tym samym momencie w pokoju pojawił się Patrick. Cały w skowronkach uśmiechnął sie do mnie stawiając na stole dwa kubki z kawą z Starbucksu.
-Cześć.Jak się spało ?-zapytał jednocześnie próbując opanować śmiech.
-Jeśli cokolwiek wiesz, mów.-poleciłam posyłając mu ostrzegające spojrzenie.
Chłopak odchrząknął znacząco i przeczesał dłonią włosy.
-Ostro wczoraj zabalowaliście. Siłą nie mogłem was od siebie oderwać.
-Co takiego ? Harry, ty idioto !-powiedziałam okładając go poduszką.-Co ja teraz powiem Liamowi ?
Zastanowiłeś się nad tym ?-krzyczałam wymierzając coraz mocniejsze ciosy poduszką.
-Hej, opanuj się kochana !-zawołał nagle Patrick. -Tylko żartowałem !-dodał,a ja miałam ochotę rozszarpać go na strzępy.
-Zabije !-powiedziałam spokojnie.-Jesteś cholernym idiotą ! -chłopak zaczął przede mną uciekać.
Jego mieszkanie nie należało do największych,wiec już chwilę później okładałam go poduszką.
-Przepraszam Suzan..Proszę cię opanuj się. -krzyczał,aż w końcu przestałam.
-Jesteś okropny.Jak mogłeś mnie tak nastraszyć ?-powiedziałam oplatając mu rękoma szyję.
-Oj dobrze...Już nie będę.
-Ja myślę.
Do pokoju, w którym aktualnie się znajdowaliśmy wkroczył Harry z założonymi na piersi rękoma.
-Chyba należą mi się przeprosiny ?-oznajmił palcem wskazując na swój policzek.
Przewróciłam oczami i spełniłam jego prośbę obdarzając go buziakiem w policzek.
-Znacznie lepiej.-powiedział się uśmiechając się szeroko.
-A do ciebie.-zwrócił się do Patricka.-się nie odzywam.
-Czyżbyś miał focha ?-zaśmiał się chłopak.
-Tak, mam. -odpowiedział mu dumnie Hazza.
-Dobra skończmy już to. Wypadałoby wrócić do domu. Liam pewnie się martwi. Przez was głąby zapomniałam wysłać mu esemesa.
-Zapewne umarł z tęsknoty, sam w tym wielkim łóżku.-zaśmiał się.
-Zamknij się.-powiedziałam rzucając w Lokersa poduszką.


~*~
Wlokąc za sobą swoją torbę pomaszerowałam do swojego pokoju.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Liama siedzącego na blacie biurka stojącego w kącie pokoju.
-Cześć.-powiedziałam niepewnie rzucają torbę na podłogę.
-Cześć ?-zapytał podnosząc się z miejsca.-Nie było cię całą noc i jedyne co masz mi do powiedzenia to pierdolone cześć ?
-Liam, naprawdę miałam napisać,ale...Patrick zjawił się tak nagle.Naprawdę cię przepraszam.
-Cholernie się o ciebie martwiłem.
-Wiem, naprawdę cię przepraszam. Powinnam była zadzwonić.
-Powinnaś była..-powiedział,aby po chwili porwać mnie w ramiona.
Wpiłam się w jego malinowe usta w celu odkupienia winy.
-W ramach rewanżu dzisiejszy dzień spędzisz tylko ze mną, zgoda ?
-No jasne.-dałam chłopakowi buziaka w nos.
-Tak właściwie to co robiliście. Nie było cię w końcu szmat czasu ? Ja tu umierałem z miłości.-zaśmiał się przygryzając dolną wargę. Wspominałam już,że uwielbiam kiedy to robi ?
W kilku zdaniach zrelacjonowałam mu wydarzenia z ostatnich dwunastu godzin.
Kiedy wspomniałam o wizycie w Fabric wyraźnie posmutniał. Oznacza to,że to miejsce nie tylko u mnie wywołuje negatywne emocje.
Wygląda na to,że powinniśmy zmienić klub,aby w trakcie zabawy nie psuć sobie samopoczucia.
-Bardzo cię kocham,wiesz ?-zapytał przyciskając wargi do mojego czoła.-Cholernie mi na tobie zależy, Su.
-Ja też strasznie cię kocham, Li. -szepnęłam wprost do jego ucha.
-Jak bardzo ?-zapytał zadziornie,delikatnie popychając mnie w kierunku łóżka.
-Bardzo.-wpiłam się w jego cudowne usta. Nim się spostrzegłam oboje leżeliśmy na miękkiej pościeli mojego łóżka.
-Chciałbym,aby po domu biegała mała wersja ciebie. -powiedział przygryzając płatek mojego ucha.
-A ja chciałabym małego Liama.-zaśmiałam się.
-Naprawdę ? Wytrzymałabyś z nami dwoma ?-tym razem to on się zaśmiał.
-Yhm..To nie byłoby wcale takie trudne.
 Wtuliłam się w jego umięśniony tors wsłuchując się w ciche bicie ego serca.
Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz kiedy nawiedziła mnie jedna myśl:
Ono bije dla Ciebie...
-Su ?-zagadnął po dość długiej chwili milczenia.
-Tak,Liam ?
Chłopak podniósł się do siadu, po czym ja uczyniłam to samo.
-Za dwa tygodnie wyruszamy w trasę.
-Na jak długo ?
-Być może to najważniejsza trasa w naszej karierze.
-Na jak długo ?-ponowiłam pytanie starając się ukryć władające mną uczucia.
-Około dwustu piędziesięciu dni.
-To przecież ponad pół roku. Skoro to taka ważna trasa musiałeś wiedzieć o niej znacznie wcześniej.
-Masz rację.Wiem o niej o jakiegoś czasu.
-Od kiedy ?
-Dowiedziałem się kilka dni przed moim przyjazdem do USA.
-To cztery miesiące Liam ! Od czterech miesięcy wiedziałeś,że wyjeżdżasz na tak cholernie długo i nawet nie raczyłeś mnie o tym poinformować !
-Wiem,że to kiepsko wygląda,ale...
-Ale co ?!-podniosłam się schodząc z łóżka.
-Nie uważasz,że głupio byłoby ci o tym mówić w momencie kiedy się pogodziliśmy. Nie chciałem tego zepsuć.
-Och, naprawdę ?!-wybuchłam udawanym śmiechem.-A właśnie to zrobiłeś ! -wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Biegłam na dół po schodach w kierunku drzwi kiedy w ostatniej chwili chwycił mnie za nadgarstek.
-Su, proszę zaczekaj.
-Odpieprz się,okey ?-krzyknęłam,aby chwile później zniknąć za drzwiami.




2 komentarze:

  1. Nie wolno,nie możesz w tym momencie!!!!!!!! Nieeeeeeeee!!!! Boże kocham takie akcję.Proszę rób szybko następny ♥♥♥ To było piękne ten wątek z pierdolonym cześć :D Nmg się doczekać. życzę Ci weny~
    Pozdrawiam!
    Prim~

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej to jest kolejna część?! Jak tak to zajebiście! No ale kurde już w pierwszym rozdziale się kłócą?! Natalia noo!
    Wracając... rozdział świetny!
    Czekam na następny!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K