Planowałam porozmawiać z Liam'em i poprosić go o wytłumaczenie tego wszystkiego,a skończyłam na obwinianiu go o wszystko i mówieniu tak okropnych rzeczy,których w normalnych okolicznościach nigdy bym nie powiedziała.
Po raz kolejny go zraniłam,a tym razem było to spowodowane chorobliwą zazdrością.
Dobiła mnie myśl,że Niall znalazł sobie kogoś kto teraz jest dla niego znacznie ważniejszy niż ja.
Że ma o wiele lepszy kontakt z tą dziewczyną.
Dałam upust tym wszystkich czyhającym we mnie emocją wyżywając się na Liam'ie czego kategorycznie nie powinnam robić.
Jak mogłam mu powiedzieć,że był szczęśliwy kiedy straciłam dziecko ?
Jak mogłam być tak okrutna wobec niego kiedy do właśnie jemu zawdzięczam życie i wszystkie piękne chwilę,które się w nim zdarzyły ?
Po wzięciu prysznica od razu się ubrałam i popędziłam do szpitala.
Chciałam się z nim zobaczyć i przeprosić za wszystko co wydarzyło się wczorajszego dnia.
Świadomość,że mogłabym go więcej nie zobaczyć była wręcz przytłaczająca i okrutna.
Mogłam stracić mojego cudownego Liam'a.
Do moich oczu napłynęły łzy,lecz szybko przetarłam dłonią oczy.
Musisz się jakoś trzymać. Dla niego.
Po przekroczeniu progu szpitala spotkałam kilkunastu reporterów. Rzucali w moim kierunku jakieś pytania,ale starałam się je ignorować.
Po konfrontacji z recepcjonistką i jej prośbie o w miarę krótki pobyt mogłam wejść do sali w,której się znajdował.
Kiedy go zobaczyłam, takiego poobijanego i bezsilnego poczułam ukłucie w serce.
To ja do tego dopuściłam.
-Liam, tak bardzo cię przepraszam.-pozwoliłam łzom swobodnie spływać po moich policzkach.-To wszystko moja wina.
Chłopak chciał wstać,ale od razu do niego podeszłam i wybiłam mu ten pomysł z głowy.
-Musisz się oszczędzać.-szepnęłam głaskając go po policzku.
-Wiem,ale proszę cię nie płacz z mojego powodu.-poprosił ujmując moją rękę.
-Dobrze, już nie będę.-wytarłam oczy chusteczką i delikatnie pocałowałam jego policzek.
-Chciałam cię przeprosić. To co wczoraj mówiłam...Wcale tak nie myślę. Nie wiem co mną kierowało,ale bardzo tego żałuje. Bardzo cię kocham, Li. I wiem,że teraz zachowuje się okropnie,ale naprawdę mi na tobie zależy.
-Powiedz mi co się wczoraj wydarzyło.-poprosił.-Co było powodem twojej nagłej zmiany zachowania ?
-Ja...To już nieważne, popełniłam błąd. To przeze mnie wsiadłeś do samochodu, prawda ? To przeze mnie jesteś w szpitalu ?
-To była moja decyzja. Nic z tego nie jest twoją winą.
-To nieprawda. Wszystko spieprzyłam.Ale zrozumiałam także jedną bardzo ważną rzecz.
-Mimo,że tak bardzo cię kocham ciągle cie ranie. Tak nie powinno być,więc wydaje mi się,że najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli się rozstaniemy.-powiedziałam zsuwając pierścionek z palca.
-Suzan, proszę cię.
-Nie , Liam..To nie jest dla mnie łatwa decyzja,ale tak będzie lepiej nie uważasz ? Powinnam zniknąć z twojego życia,bo tylko je komplikuje.
-Już raz to zrobiłaś i skoro teraz tu jesteś oznacza to,że nie możemy być osobno. Kocham cie, Su.
Czym byłoby życie bez komplikacji ?
-Wtedy..To była zupełnie inna sytuacja. Zresztą za dwa tygodnie i tak wyjedziesz. Zapomnisz o mnie i może nawet poznasz kogoś kto na ciebie zasługuje. Tak będzie dla wszystkich lepiej.
-Nie chcę tego i ty także. Jesteś jedyną osobą,którą tak bardzo kocham.-powiedział i podniósł się z łóżka.
Chwycił mnie w ramiona i przycisnął swoje wargi do moich. Całował mnie z tak wielkim zaangażowaniem,a ja oddałam każdy jego pocałunek.
Chciałam czuć jego usta na swoich, móc go przytulać,ale co jeśli to nie jest mi przeznaczone ?
Splotłam nasze ręce ze sobą,aby oddać mu pierścionek,który być może nigdy miał do mnie nie należeć ?
-Su..Kocham cię, czy to znaczy dla ciebie tak niewiele ?
-To wszystko o czym tylko marze,ale marzenia nie zawsze mają prawo się spełnić.
-Ale to już się spełniło i właśnie próbujesz to zniszczyć.
-Nie można inaczej.
-To wcale nie odpowiedź.
- Tak,ale..
-Mam pomysł..Daj nam chociaż te dwa tygodnie. Jeśli nadal będziesz uważać,że nasz związek nie ma prawa istnieć zrozumiem i zejdę ci z drogi.
-Wiem,że tego nie zrobisz Liam,ale okey...Przez te dwa tygodnie postaram ci się to wszystko wynagrodzić. Ale naprawdę uważam,że twój wyjazd niesie ze sobą też wiele korzyści. Odpoczniesz ode mnie i zobaczysz,że tak naprawdę jest lepiej.
-Mogę ci przysiąc,że tak nie będzie.
-Nie chcę,żebyś mi cokolwiek obiecywał. Będzie mi wtedy jeszcze trudniej.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu zwiastujący nową wiadomość.
Wyciągnęłam aparat i spojrzałam na wyświetlacz.
Od Josh: Mam pixy*... Będę na ciebie czekał w Fabric.
Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu. Wystukałam odpowiedź i schowałam urządzenie z powrotem do torebki.
Do Josh: Jestem w pobliżu. Będę jak najszybciej.
-Muszę się zbierać, Liam. -powiedziałam sięgając po skórzaną kurtkę leżącą na krześle obok łóżka chłopaka.
-To z powodu wiadomości ? Umówiłaś się z kimś ?
-Po prostu mam coś do załatwienia.
-Zawsze wszystko mi mówiłaś...Powiedz mi gdzie idziesz.
-Nie będę ci się ze wszystkiego tłumaczyć, Liam. Ty tego nie robisz,więc ja też nie muszę.
-Martwię się o ciebie, to wszystko.Ostatnio inaczej się zachowujesz.
-To nic takiego. A teraz wybacz śpieszę się.-nachyliłam się,aby pocałować jego policzek jednak on złączył nasze usta w długim pocałunku.
-Jutro mnie wypisują.-szepnął.
-Zadzwoń to po ciebie przyjadę.
-Okey. Uważaj na siebie.-raz jeszcze przycisnął swoje wargi do moich.
-Jasne.
Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam,wcześniej jednak posyłając mu ciepły uśmiech.
Wyszłam ze szpitala i pomaszerowałam w kierunku postoju taksówek.
~*~
Kiedy wysiadłam z taksówki od razu szybkim krokiem weszłam do Fabric.
Pomimo tego,że nie ustalaliśmy konkretnej godziny czułam się spóźniona.
Kiedy tylko znalazłam się w środku w moich uszach zaczęła szumieć głośna muzyka.
Podeszłam do baru i zamówiłam drinka. W czasie kiedy czekałam na zrealizowanie zamówienia wyskrobałam esemesa do Josh`a.
Do Josh: Jestem przy barze.
Rzuciłam okiem na stylowy zegar wiszący na plecami barmana kiedy obok mnie dostrzegłam czyjąś obecność.
-Zabierz drinka i chodź na zewnątrz.-powiedział ledwo słyszalnie Josh. Od razu za nim podążyłam.
Cisza panująca poza klubem dała ukojenie moim uszom.
Zaciągnęłam się świeżym powietrzem,aby po chwili upić kolejny łyk alkoholu.
- Powinniśmy zmienić lokal na nieco kameralne miejsce.-zaśmiał się.
-Ty też ? Widzę,że nie tylko ja nie przepadam za tym miejscem.
Chłopak wyciągnął z kieszeni kurtki paczuszkę z pixami.
Wyciągnął dwie. Jedną podał mi,a drugą sam połknął.
Uczyniłam to samo, popijając tabletkę drinkiem.
-Chcesz ?-zapytała wskazując głową na naczynie,które trzymałam w dłoni.
Josh jednak pokiwał przecząco głową.
-Nie pijam takich soczków.
-To drink, nie soczek. Ja akurat je lubię.
-Bo jesteś dziewczyną. My nie pijamy takich rzeczy.
-No tak..Zapomniałam,że wy faceci pijecie tylko wysokoprocentowe trunki.
-Dokładnie.-po raz kolejny się zaśmiał.
-Ile ci wiszę ?-zagadnęłam opierając się o ścianę.
-Nic. Uznaj to jako przyjacielski prezent.
-Okey..Tak właściwie to skąd to masz ?
-Od brata. Dostaje to od niego za darmo,więc czemu by nie brać.
-No, jasne...
-Ten chłopak,z którym tu ostatnio byłaś...Jesteście parą ?
-Patrick ? Nie, jesteśmy po prosu dobrymi przyjaciółmi.
-Tak właściwie...-bawiłam się palcami kiedy na powrót dostrzegłam pierścionek na swoim palcu. No tak..Mogłam się domyślić,że w tej kwestii nie ustąpi.
-Tak właściwie to co ? -zapytał kiedy po dłuższej chwili nie dokończyłam swojej wypowiedzi.
-To jestem w dość dziwnym związku. Z jednej strony kocham Liama.Tak ma na imię mój chłopak.-dodałam.- A z drugiej wiem,że nie powinniśmy być razem, bo ciągle go ranie. -wydusiłam z siebie.
-Dlaczego z nim nie zerwiesz ?
-Dzisiaj rano próbowałam...Ale skończyło się na tym,że zgodziłam się dać mu dwa tygodnie. Po tym czasie ma wyjechać w trasę na ponad pół roku.
-Trasę ?-zapytał najwyraźniej zdziwiony.
-Tak, on śpiewa. Jest członkiem One Direction.
Chłopak wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
-Oj , zamknij się.-pacnęłam go w głowę.
-Moja młodsza siostra ich słucha. Ciekawe klimaty.
-Ten sarkazm da się wyczuć na kilometr Josh....Właściwie nie wiem dlaczego o tym z tobą gadam. Prawie cię nie znam.
-Skoro mówisz mi to wszystko oznacza to,że masz do mnie zaufanie.
-Ciężko mówić o zaufaniu po dwudniowej znajomości.
-Czytałaś książkę Mój przyjaciel diler ?
Pokiwałam przecząco głową.
-Nie ? To powinnaś przeczytać. Świetna lektura.
-Zaraz mi jeszcze powiesz,że ją czytałeś.
-Bo czytałem. Sytuacja opisana w książce przypomina naszą. Jest niemal identyczna.
-Sprawdzę to..
*Pixy- inne określenie tabletek ecstasy ( rodzaj narkotyku )
Witajcie,kochane !
Rozdział jest dłuższy,ale to z
powodu napady weny twórczej,której dostałam.
A więc tak...
W zakładce Bohaterowie pojawiły się
pewne zmiany,więc miło by było,gdybyście
tam zerknęli. Dodatkowo dodałam tam posta Josh'a,
więc jeśli kogoś interesuje jak wygląda tam może
to sprawdzić. Jak już pewnie zdążyłyście zauważyć
nie jest on czarnym charakterem tylko zwykłym
chłopakiem,który z jakiegoś powodu wpadł w ten nałóg.
Żaden gangster..Nie, nie, nie..
To mnie nie interesuje.
To by było na tyle.
Pozdrawiam, N;*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Boże ale ona jest głupia!
OdpowiedzUsuńPo pierwszy tylko zerwie z Liamem a ja udusze!
Po drugie po co ona to bierze?! No po co?! Liam nie będzie zadowolony jak się dowie!
Rozdział świetny!
Czekam na następny!
Kocham <3
Wiesz chyba jestem pomylona ale nmg się doczekać kiedy Liam dowiedziała się że brała >.< Oj Su,nieładnie choć może tak jest więcej akcjo a ja cię taką lubię?
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudo-naj-superaśny ;* Bardzo Ci dziękuję że prowadzisz tego bloga ;*** Kocham go i tylko dalej z niecierpliwością czekam na 4 rozdział ;***
Pozdrawiam!
Nicky~
^^