Ten piękny słoneczny dzień kiedy poznałam bruneta o brązowych oczach.
Pamiętam jak nie byłam w stanie skupić się na tym co mówi,zaczarowana urokiem tych tęczówek.
Pamiętam jego cudowny uśmiech,który nigdy nie znikał mu z twarzy.
Pamiętam dotyk jego dłoni kiedy pomagał mi zbierać te przeklęte zakupy z podłogi.
Pamiętam jak to robiąc spoglądał na mnie spod kaskady swoich długich rzęs.
Pamiętam jak po raz pierwszy przed nim śpiewałam.
Tak strasznie bałam się,że za chwilę wybuchnie śmiechem,a mój sen pryśnie niczym bańka mydlana.
Pamiętam także to uczucie ulgi,które towarzyszyło mi kiedy powiedział,że jestem naprawdę świetna.
Pamiętam jak po raz pierwszy pomyślałam,że zakochałam się w tym chłopaku.
Liczenie godzin do kolejnego spotkania i ten stres kiedy okazywało się,że lada moment pojawi się w moim mieszkaniu.
Pamiętam esemesy,które wysyłał mi przed zaśnięciem,a podczas których czytania uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Pamiętam moje obawy,które towarzyszyły mi przed poznaniem jego przyjaciół.
Bałam się,że mnie nie zaakceptują,jednak oni okazali się naprawdę wspaniali.
Pamiętam jak po raz pierszy mnie pocałował.
Po moim ciele przeszła fala gorąca i miałam wrażenie,że się unoszę.
Unoszę się niczym anioł,onieśmielona dotykiem jego ust.
Pamiętam jak marzyłam,aby ta chwila nigdy nie dobiegła końca.
A kiedy to się stało nie mogłam oprzeć się pokusie spojrzenia w jego oczy,w których tańczyły wesołe chochliki.
Pamiętam jak po raz pierwszy powiedział,że mnie kocha,a ja wahałam się nad odpowiedzią,mimo,że wiedziałam,że ja także go kocham.
Pamiętam,że kiedy w końcu odważyłam się to powiedzieć,poczułam,że nie wyobrażam sobie,aby mój świat miał istnieć bez niego.
Na tle tych wszystkich cudownych wspomnień,te w których go krzywdziłam wyglądają jak brudna plama na śnieżnobiałej koszulce.
Wiem jak bolał go widok mnie i Naill'a.
Wiem jak musiał się czuć kiedy raz za razem mówiłam mu,że to koniec.
Wiem też jak bardzo zraniłam go mówiąc mu,że go nie kocham i kiedy dowód jego miłości-pierścionek zaręczynowy -traktowałam jak coś bezużytecznego i zupełnie mi niepotrzebnego.
Pamiętam jak pod wpływem narkotyków mówiłam mu te wszystkie okropne rzeczy zadając mu coraz to boleśniejszy cios.
Pamiętam jak podle się wtedy czułam,a jedynym moim marzeniem była śmierć.
Pamiętam jak zacięcie do tego dążyłam,a on za każdym, razem mnie powstrzymywał.
Pamiętam jak po stracie dziecka bardzo mnie wspierał,a z jaką łatwością ja o tym zapomniałam.
I wciąż nie mogę przestać się dziwić dlaczego wciąż próbuje.
Dlaczego wciąż stara się pokazać jak bardzo mu na mnie zależy, mimo,że już dawno powinien odpuścić.
Wiem,ze na niego nie zasługuje.
Nie zasługuje na choćby jedna setką jego miłości.
Wiem,że powinnam zniknąć z jego życia,ale mimo tego,że próbuje wcale nie łatwo jest zapomnieć o osobie,która tak wiele dla ciebie znaczy.
Prędzej czy później nie wytrzymuje i to dzieje się na nowo.
Ulegam emocją.
Ulegam miłości i zapominam o tym co postanowiłam.
Czuje się zagubiona.
Nie mam pojęcia co zrobić ze swoim życiem.
Pogubiłam się w nim tak dawno,że nawet nie wiem czy byłabym w stanie przypomnieć sobie,gdzie popełniłam błąd.
Pamiętam jak dzień po pocałunku z Josh'em cholernie żałowałam.
W niewłaściwy sposób ulokowałam swoje uczucia.
Odczytałam coś zupełnie inaczej niż powinnam i tak stałam się ofiarą kolejnego problemu.
Pamiętam także jak podle czułam się później...
Nie pojawiłam się na lotnisku.
Zapomniałam nie tylko o Liam'ie,ale także o Niall'u,Harry'm,Louis'ie i Zayn'ie.
Zapomniałam o moich przyjaciołach,którzy tak wiele dla mnie zrobili.
Gdybym zgodziła się wyjechać z Liam'em i po raz kolejny z nim nie zerwała to wszystko zapewne wygladało by zupełnie inaczej.
Nie siedziałabym zapłakana w lawinie chusteczek i nie zastanawiałabym się siódmy już miesiąc czy powiedzieć mu o tym,że jestem z nim w ciąży.
Dzwonił.
Każdy z nich dzwoni codziennie,każdego dnia usilnie próbując się ze mną skontaktować.
Ale ja nie jestem w stanie tak po prostu z nimi rozmawiać,na chwile obecną to dla mnie zbyt trudne.
Boje się konfrontacji, z którymkolwiek z nich.
Za miesiąc trasa miała się zakończyć,a ja wciąż nie wiedziałam co zrobić kiedy się z nim/ nimi zobaczę.
Termin porodu zbliżał się nie ubłagalnie,a kiedy Liam pojawi się w Londynie nie trudno będzie mu dostrzec mój ogromny już brzuch.
Jeszcze kilka
miesięcy temu tak bardzo tego pragnęłam,ale teraz oznaczało to kolejny problem,z którym będę musiała się samotnie zmagać.
Teraz kiecy Liam zapewne wykreślił mnie ze swojego życia nie mam c liczyć na inny obrót sytuacji.
Minęło tyle czasu od ich wyjazdu.
Tyle czasu,który mogłam wykorzystać znacznie lepiej.
Tak bardzo chciałabym zapomnieć.
Obudzić się pewnego słonecznego dnia z amnezją i pamiętać tylko te wspomnienia do momentu,aż wszystko za moja sprawą zaczęło się za przeproszeniem pierdolić.
O ile łatwiej by mi wtedy było.
Mogłabym zacząć wszystko od nowa,z czyta kartą.
Ale tak się nie d,a ja do końca życia będę nosić to brzemię.
Ale jeżeli istnieje nadzieja na jakiekolwiek lepsze jutro...
Teraz wiem,że nie ważne jak to wszystko się potoczy będę podejmować zupełnie inne decyzję.
Dojrzalsze.
Tak,aby nikogo więcej nie zranić.
Nie mogę sobie pozwolić na kolejny,tak istotny błąd.
Czeeeść !!!
Zdaję sobie sprawę,że miało to wyglądać
zupełnie inaczej,ale za sprawą
pewnej piosenki,którą wstawię wam na dole posta
dostałam olśnienia.
Poczułam,że musze zacząć pisać,bo inaczej pomysł pryśnie,
a ja znowu przyjdę do was z czymś co nie będzie miało sensu.
Miałam wszystko rozpisać w kilku rozdziałach,ale
zdałam sobie sprawę,że tak naprawdę nie mam jeszcze ns nie pomysłu.
I teraz pytanie do was:
czy chcecie,aby Liam i Su wrócili do siebie
(a jeśli tak by się stało mogę wam obiecać,że
to koniec odpałów Su),
czy zakończyć ich miłosne przygody i
ulokować ich w Friend Zone ?
Tym razem zostawiam tę decyzje wam.
Prosiłabym,aby każdy kto przeczytał ten rozdział
zostawił choćby krótki komentarz.
Chciałabym wiedzieć ile tak
naprawdę mam czytelników.
Jest to dla mnie szalenie ważne.
Pozdrawiam N;*