"Na początku miłości trzeba chodzić bardzo ostrożnie,
dopiero później
można się puścić pędem przez pola prosto w objęcia ukochanego,
kiedy
ma się pewność, że nas nie wyśmieje, jeśli się potkniemy."
- Jonathan Carroll
Kiedy znaleźli się w końcu na świeżym powietrzu Suzan w końcu mogła odetchnąć.
Pomimo to,że kawiarnia nie byłą zatłoczona,było tam strasznie gorąco.
Liam pokierował dziewczynę w stronę parku. Chodzili po parku rozmawiając o wszystkim i o niczym. Właściwie w ochach przechodniów mogli wyglądać jak para.
Suzan spojrzała na zegarek,który spoczywał na jej ręce,który wskazywał godzinę 19:00.
Spędzili ze sobą bite sześć godzin,a jej wydawało się jakby to był kwadrans.
Każda chwila z nim spędzona była za krótka. Mogłaby iść przez ten park godzinami byle on był jej boku. To dziwne,ze znając go zaledwie dwa dni zdążyła się do niego przywiązać jak do wieloletniego przyjaciela. Wystarczyło kilka godzin,a wiedziała o nim wszystkie najistotniejsze rzeczy.
-Spotkasz się ze mną jutro ?-zapytał po chwili ciszy.
-Z wielką chęcią.Wiesz, to dziwne,ale wydaje mi się jakbym znała cię od zawsze.
-Mam tak samo.-zaśmiał się.-Mam pomysł, zaśpiewaj mi coś.
-Tutaj ? Teraz ?
-Tak,w końcu żyje się tylko raz. Chyba,ze jesteś nieśmiertelna,to masz nieograniczony czas.
-Bardzo śmieszne.-powiedziała siadając na ławce,którą właśnie mieli mijać.
-Dobrze,zaśpiewam ci,ale jeśli choć raz się zaśmiejesz dostaniesz po głowię.-oznajmiła i zaczęła śpiewać piosenkę Let Me Go. Po chwili dołączył się do niej Liam.
Ich głosy idealnie się ze sobą komponowały. Śpiewali patrząc sobie w oczy i nie wiedzieć kiedy dotarli do końca piosenki.
-To było...-zaczął.
-Cudowne.-dokończyła za niego Suzan.
-Tak. Jak mogłaś mówić,że nie potrafisz śpiewać jesteś świetna ?
-Nieprawda.
Po chwili milczenia powiedziała:-Powinnam wracać do domu. To był długi dzień.
-Tak, odprowadzę cię.
-Nie musisz,ale będzie mi miło.
Od razu pomaszerowali w kierunku domu Suzan. Dziewczynie wciąż serce biło jak oszalałe.To co wydarzyło się kilka minut temu na długi czas zostanie jej w pamięci.
Kiedy już byli na miejscu Liam złapał jej obie ręce i powiedział:
-Do zobaczenia jutro.
Chciał już odejść,ale ona go zatrzymała.
-Liam,zaczekaj..
-Tak ?
-Chciałam powiedzieć..Dziękuje ci za ten dzień, było naprawdę wspaniale.Od dłuższego czasu tak dobrze się nie bawiłam.
-Cieszę się.
-No to do jutra.-powiedziała całując go w policzek.
*****
Następnego dnia zaraz po przebudzeniu Suzan zaczęła odtwarzać sobie wydarzenia z wczorajszego dnia. Tak trudno było jej się z nim rozstać. Nie powinna się tak do niego przywiązywać,ale mimo,że chciała nie potrafiła inaczej. To było silniejsze od niej.
Ten chłopak przyciągał ją do siebie niczym magnez.
Po powrocie do domu Liam poszedł od razu do swojego pokoju,więc nie doszło do konfrontacji z chłopakami.
Chciał pobyć sam, wspominając miniony dzień.
Wciąż nie mógł przestać o niej myśleć, była niczym narkotyk, jak uzależnienie z,którego trudno się wyleczyć.
Ale on wcale nie chciał się z niej wyleczyć. Czym byłby świat bez tej cudownej dziewczyny ?
Była delikatna i zmysłowa zarazem.
Chłopak sięgnął po komórkę,chcąc wysłać esemesa do Suzan. Wcześniej jednak sprawdził godzinę.
10:15 rano.
-O której mam po ciebie przyjechać ? taka była treść wiadomości.
Odpowiedź dostał natychmiastowo.
-Tak właściwie to nawet zaraz.
-Okey,będę za pół godziny.
Wysłał ostatniego esemesa i od razu podszedł do szafy szukając odpowiedniego stroju.
Kiedy Suzan dostała od Liam'a od razu przystąpiła do wybierania stroju. Przy nim musiała wyglądać idealnie. Nie była nawet mowy o jakiś niedoskonałościach.
Jako,ze dzisiaj było znacznie chłodniej niż wczoraj zdecydowała się na nieco cieplejszy strój.
Kiedy już była gotowa usłyszała dzwonek do drzwi.
Poszła otworzyć i stał przed nią nie kto inny jak Liam. Pocałowała chłopaka w policzek i poszła po torebkę,która zostawiła w kuchni.
-Ciociu, ja wychodzę.-powiedziała i chwilę później już jej nie było.
Zeszła razem z Liam'em do samochodu,który musiał kosztować fortunę.
-To,gdzie wybieramy się dzisiaj ?
-Niespodzianka.
-No proszę cię, nie znoszę niespodzianek.
-Będziesz musiała trochę pocierpieć.-zaśmiał się za co dostał kuksańca w bok.